Pomóżcie, proszę, znaleźć tę planetę, na której żyją (jak pączki w maśle) nasi najszlachetniejsi wybrańcy narodu. W którym gwiazdozbiorze szukać? Do jakiej galaktyki ich pognało, że mają życie jak w Madrycie?
Oto nasi trzej dzielni muszkieterowie madryccy ogłosili na konferencji prasowej, że Kancelaria Sejmu nie straciła ani złotówki na ich wyjazdach. Co prawda rozpisali samochód do Madrytu, a polecieli tanimi liniami lotniczymi, ale wszystko to jeden wielki spisek Radosława Sikorskiego, który na ostatniej prostej wyborów samorządowych zapakował ich do tego samolotu i pewnie lecieć na plażę kazał, byle tylko ich skompromitować! Toż to idealny temat dla toruńskiego planetarium! Wystarczy nakręcić program - co tam program - poważny serial - o trzech takich, co nie ukradli Księżyca. Publika będzie walić drzwiami i oknami! Tylko w trosce o wpływy kasowe sprzedaję ot, tak ten pomysł, bo wzorem naszych posłów powinienem coś wykombinować, żeby na tym nie wyjść na zero. A gdyby tak jeszcze rozpisali kilometrówkę do tej swojej odległej galaktyki i Kancelaria Sejmu też by nic na tym nie straciła...
W walce na kwity trzeba zachować niebywałą czujność, ponieważ okazało się, że Radosław Sikorski wyprawił swoje urodzimy w pałacyku MON. Doniesiono, że nie za swoje, a publiczne pieniądze. Ministerstwo odpowiedziało, że solenizant zapłacił za wynajęcie z własnej kieszeni 14 tys. złotych. Zapytacie, czy nie mógł urodzin we własnym dworku wyprawić? Skoro są "domówki", to u nich odbyłaby się "dworówka". Widocznie za blisko Ziemi.
Bliski kontakt z koleją miała za to Joanna Mucha (była minister od sportu). Na fejsie wstawiła zdjęcia starego wagonu, którym musiała podróżować z Warszawy do Lublina. Myślała, że takich pociągów już nie ma. Czym się kończy kontakt z rzeczywistością? Twardym podróżowa... - przepraszam - lądowaniem.
Czytaj e-wydanie »