Cóż może sprawić większą radość, niż oglądanie zmęczonej, ale szczęśliwej i uśmiechniętej dziecięcej twarzy? Gdy w dodatku młody człowiek gorączkowo opowiada o tym, co widział i co go zafascynowało.
Radości było więcej. Środowa świąteczna podróż była szczególna nie tylko dlatego, że wyruszyliśmy śladami gen. Józefa Hallera - z Torunia przez Chełmżę do Grudziądza. W podróż wybrały się rodziny z dziećmi, które w ten sposób postanowiły spędzić Święto Niepodległości.
- Mają swoje święto Amerykanie, mają Francuzi, mamy i my - mówił Piotr Całbecki, marszałek województwa. - To dobrze, że potrafimy się z tego cieszyć.
Do naszych Czytelników dołączyli przedstawiciele władz Torunia, Chełmży, województwa. Pociągiem pojechali m.in. Michał Zaleski, prezydent Torunia, Ryszard Bober, wiceprzewodniczący sejmiku województwa, Waldemar Przybyszewski, przewodniczący Rady Miasta Torunia.
Przystanek Chełmża
Zanim dotarliśmy do Chełmży, przedstawiciele Arriva PCC (wspólnie z tą firmą "Gazeta Pomorska", Radio GRA, mmbydgoszcz i mmtoruń przygotowały akcję) ogłosili konkurs. W Chełmży czekała na nas gorąca grochówka i kiełbaski z grilla. Przed posiłkiem przywitał nas Jerzy Czerwiński, burmistrz miasta, zagrała orkiestra.
Nie to jednak zaskoczyło podróżnych "Pociągu Wolności" najbardziej. Peron pełen jest chełmżan.- Chciałem się przywitać - wyjaśniał Jan Kozłowski, który na dworzec zabrał całą rodzinę. - To wspaniała akcja, pomyślałem więc, że przyjezdnym zrobi się miło, gdy zobaczą, że przyszliśmy tu, żeby się z nimi zobaczyć.
Choć postój w Chełmży trwał tylko 40 minut, kiełbaski zniknęły błyskawicznie. Warto było też spróbować jeszcze swych sił w konkursie wiedzy o historii Chełmży i Torunia.
Twierdza odkrywa swe tajemnice

Pierwszy przystanek to Chełmża a tam - "Piknik historyczny"
Tuż po godzinie 11 wyruszamy do Grudziądza. Zdobywamy twierdzę. To nie lada wyczyn, bo nawet wojska Napoleona odeszły stąd z kwitkiem. Nam jest łatwiej, oprowadza nas znawca budowli. Gdy zbliżamy się do warowni, przewodnik wyjaśnia: z odległości 200 metrów nie widać cytadeli, taki był zamysł budowniczych. Przeciwnik podchodząc do twierdzy - nie wiedział, czego się spodziewać.
Jesteśmy już w środku. Tu znów niespodzianki, które najbardziej doceniają dzieci. Każdy chce poczuć się czołgistą, wycelować w niebo z działa przeciwlotniczego.
Dzieciom najwięcej frajdy sprawiało wdrapywanie się na czołgi
(fot. KAF/MoDO)
Armaty, wojskowe motocykle to nie koniec atrakcji. Zwiedzamy też schrony, ale nie każdy czuje się tu dobrze. Czuć zapach podziemnych korytarzy, więc część gości wybiera świeże, listopadowe powietrze.
Zmęczeni, ale szczęśliwi
Pociąg już czeka, wracamy do Torunia...
(fot. KAF/MoDO)
Po godzinie 14 wyruszamy w drogę powrotną. W "Pociągu Wolności" czeka na nas gorąca herbata, po którą ustawia się ogonek podróżnych.
Droga powrotna to czas na wymianę wrażeń, refleksji z całego dnia.
- Wstyd przyznać, ale nigdy wcześniej nie byłam w twierdzy - przyznaje Barbara Koleniec. - To była wyjątkowa okazja, by wreszcie zwiedzić to miejsce. Równocześnie ta podróż to lekcja patriotyzmu. Ciekawa i bez zadęcia.
Okazało się też, że dla niektórych uczestników, wojaże koleją to zupełna nowość. - To moja pierwsza podróż pociągiem - wyznaje ośmioletni Kuba.
Jeszcze inni, zwyczajnie, mieli szansę w ten dzień być z rodziną i nietuzinkowo spędzić czas. - Chcieliśmy pobyć z dziećmi - mówi pan Majewski, głowa pięcioosobowej rodziny z Torunia.
To był wyjątkowy Dzień Niepodległości. W przyszłym roku nasz "Pociąg Wolności" znów wyruszy.