Prowadzący schroniska i noclegownie zapewniają, że dla nikogo miejsca nie zabraknie. - Żadnego bezdomnego nie odprawimy z kwitkiem - obiecuje Maciej Zabielski, kierownik schroniska dla mężczyzn w bydgoskim Fordonie.
W toruńskim schronisku dla bezdomnych mężczyzn zwykle przebywa 30-35 osób. - Od dwóch dni jest taki tłok, jakiego nie było od lat: nocuje tu około 80 osób - przyznaje kucharka ze schroniska. - Wszystkie miejsca w pokojach są zajęte. Rozkładamy więc dodatkowe łóżka w stołówce i materace na korytarzach.
A osób nadal przybywa. Poprzedniej nocy w schronisku dla mężczyzn w Bydgoszczy nocowało 187 panów. To o siedmiu więcej niż przed weekendem.
Mamy jednak w regionie schroniska, w których nie wszystkie łóżka są zajęte. - U nas na 30 miejsc dla kobiet, wolnych jest jeszcze 14 - usłyszeliśmy w schronisku prowadzonym przez Caritas we Włocławku. - Dla panów przygotowaliśmy 150 miejsc. Zajętych jest 136.
W Grudziądzu jest 17 wolnych miejsc w schronisku, w tutejszej noclegowni - tyle samo.
Byłoby bardziej tłoczno, gdyby nie to, że bezdomni nie chcą iść do schronisk. Średnio tylko co dziesiąty bezdomny koczujący poza placówką, którego odwiedzi straż miejska czy policja, godzi się na pójście do schroniska. Głównym problemem jest alkohol - w schroniskach pić nie wolno.
Śpią więc na klatkach schodowych, w zsypach, kontenerach na śmieci, kanałach, pustostanach. Są i bardziej oryginalne miejsca. - U nas bezdomni nocowali w prosektorium szpitala dla psychicznie chorych - opowiada Roman Witt, komendant Straży Miejskiej w Świeciu. - Inni koczowali w filarze mostu na Wdzie.
Do kogo się zwrócić, gdy zobaczymy bezdomnego śpiącego w zsypie czy na schodach? Najlepiej zadzwonić na straż miejską (tel. 986) lub pod numer alarmowy: gwiazdka 112. To municypalni najczęściej zawożą bezdomnych do schronisk, jeśli ci ludzie nie mogą dotrzeć tam o własnych siłach.
Można też zadzwonić na policję lub do ośrodka pomocy społecznej. Szczegółowy spis adresów placówek oferujących pomoc osobom bezdomnym w pliku. pdf