https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Laweciarze: - Policja łamie prawo. Mamy dowody! [film]

MC, PS
archiwum GP
- Gdy policja pozwala na holowanie powypadkowych samochodów, to jest to jawne łamanie prawa - twierdzi Janusz Pok, biegły sądowy. A laweciarze mówią wprost: - Policja wypowiedziała nam wojnę! Puszczają niesprawne auta, tylko żeby nas nie wołać.

Faktycznie spór trwa już od dziesięciu lat. Wtedy to na wokandę bydgoskiego Sądu Okręgowego trafiła sprawa dwudziestu policjantów, którzy - w świetle zarzutów postawionych w akcie oskarżenia - sprzedawali laweciarzom informacje o wypadkach. Za jednego "cynka" mieli chować do kieszeni kilkaset złotych. Do dzisiaj nie zapadł wyrok.

- Jestem przekonany, że teraz ich koledzy mszczą się na nas - mówi nasz informator, właściciel jednej z firm pomocy drogowej, który woli pozostać anonimowy.

Bez silnika, bez hamulców

Według laweciarzy ta "wendetta" policjantów z drogówki polega na uprzykrzaniu im życia. No i stróże prawa mają przy tym uciekać się do łamania prawa. A o jaką stawkę idzie gra? Przedsiębiorca prowadzący pomoc drogową za przewiezienie na lawecie uszkodzonego auta na strzeżony parking zarabia 350 zł. Natomiast jeśli w grę wchodzi odprowadzenie ciężarówki, która została wyłączona z ruchu drogowego, cena waha się już w granicach 2-3 tys. zł. Przwoźnicy - mieniący się sami ratownikami drogowymi - nie chcą powiedzieć wprost tego, co przychodzi na myśl. A mianowicie, że policja rzekomo psuje im interes. Laweciarze nie poprzestają na ogólnikach. Podają konkretne przykłady.

Późny wieczór. Droga Szubin-Zamość. Scania zderzyła się z autem osobowym. W kolizji została uszkodzona przednia szyba i zderzak w ciężarówce. Obecni na miejscu policjanci spisują protokół, kierowca traci dowód rejestracyjny, ale za chwilę trzyma już w ręku dokument zastępczy. Dzięki temu może spokojnie odjechać do warsztatu.

- Kierowca pojechał do serwisu scania oddalonego kilkanaście kilometrów od miejsca zderzenia, choć szyba znacznie ograniczała pole widzenia - twierdzi nasz informator.

Bydgoscy policjanci otrzymują kolejne zgłoszenie. Tym razem auto po wypadku ma uszkodzony silnik. - A co za tym idzie, serwo hamulcowe - dodaje Bogdan Nowacki, kierowca z Bydgoszczy z dziesięcioletnim stażem. - Przepisy o bezpieczeństwie ruchu drogowego mówią jasno, że jeśli układ hamulcowy jest uzależniony od pracy silnika, a silnik nie pracuje, nie wolno nawet holować takiego auta.
Jednak auto jedzie w trasę.

- Przyznaję, otrzymaliśmy takie zgłoszenie - mówi Maciej Daszkiewicz, z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. - Policjanci pojechali na miejsce, zatrzymali pojazd i stwierdzili, że jest wszystko w porządku.

Świadek wypadku jest porażony tym tłumaczeniem. - Nie rozumiem postępowania policji - przyznaje nasz rozmówca, Mirek. Zgodził się tylko na opublikowanie imienia. - Wynika z tego, że policjanci nie wyciągnęli żadnych wniosków z tragedii, która wydarzyła się na rondzie Toruńskim.

Kogo na lawetę?

Ulica Nowotoruńska, Bydgoszcz. Zderzenie seata cordoby z innym autem osobowym. Samochód ma uszkodzony silnik, cieknie z roztrzaskanej chłodnicy. Nie działają hamulce. Maska jest wgnieciona, sterczą z niej ostre zakończenia blachy. A policja pozwala kierowcy zadzwonić po kolegę, który następnie holuje seata przez całe miasto.

Inne zdarzenie drogowe. Opel astra z karetką pogotowia. Opel wyszedł ze stłuczki z uszkodzonym tylnym zawieszeniem prawego koła. I znów od przyjazdu policji na miejsce rozgrywa się podobny scenariusz. Drogówka, jeśli wierzyć laweciarzom, którzy obserwowali tę sytuację - daje wolną rękę kierowcy. Samochód odjeżdża o własnych siłach.

- To naprawdę poważne uszkodzenie - twierdzi mechanik z zakładu serwisowego Auto Punkt 24, którego poprosiliśmy o komentarz w tej sprawie. - Auto z uszkodzonym podwoziem zagraża bezpieczeństwu innych kierowców na drodze. Taki pojazd jest po prostu niestabilny. Dziwi mnie, że policja nie widzi nic złego w dopuszczeniu - choćby warunkowym - samochodu w takim stanie do ruchu.
Jeszcze jeden przykład. Oficer dyżurny policji otrzymuje informację o ciężarówce po kolizji, która bez tylnego oświetlenia zjechała właśnie z ronda fordońskiego. - Funkcjonariusze nie byli zainteresowani moim zgłoszeniem - mówi Maciej, który udostępnił nam nagranie rozmowy z oficerem dyżurnym (jej fragmenty można odsłuchać na www.pomorska.pl).

- "Proszę pana, lampy na ulicy są" - usłyszałem tylko w słuchawce - wspomina.

Wewnętrzne śledztwo

Sprawa trafiła do komendanta. Komórka kontrolna komendy miejskiej nie wykazała jednak żadnych nieprawidłowości.

O odniesienie się do wszystkich przywołanych przykładów zdarzeń drogowych poprosiliśmy jeszcze raz Komendę Miejską Policji. Po ponad tygodniu nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi od mundurowych.
- Proszę o cierpliwość - wyjaśnia Maciej Daszkiewicz. - Sprawdzamy te doniesienia. Mieliśmy sporo pracy w ostatni długi weekend. Policjanci wydziału ruchu drogowego sprawdzają wszystkie podane przykłady. Odniesiemy się do nich.

Daszkiewicz dodaje: - Mogę zapewnić, że w przypadku każdego zdarzenia drogowego, do którego jesteśmy wzywani, postępujemy w granicach prawa. Pamiętajmy, że to zawsze są konkretne, indywidualne sytuacje. Za każdym razem policjant ocenia skalę zniszczeń samochodu. Jeśli uzna, że auto może zostać odprowadzone na parking o "własnych siłach" albo też - bezpiecznie odholowane, to po prostu nie ma potrzeby wzywania lawety.

Dwugłos w policji

O opinię w sprawie tych samych przykładów rodem z Bydgoszczy poprosiliśmy grudziądzką policję.
- Tak poważne uszkodzenia pojazdów eliminują je z ruchu drogowego - mówi mł. asp. Jacek Jeleniewski, z grudziądzkiego wydziału ruchu drogowego. - Na przykład usterka tylnego zawieszenia. Na pewno nie dopuścilibyśmy takiego pojazdu do ruchu - dziwi się policjant i dodaje. - Tak naprawdę zgodnie z przepisami, auto, które ma tylko popsuty kierunkowskaz, nie spełnia wymagań technicznych i tym samym nie powinno być dopuszczone do ruchu.

Jeleniewski jednocześnie zaznacza: - Życie weryfikuje przepisy. Dlatego wiele zależy od takich czynników, jak: rodzaj usterki, pora dnia, odległość do najbliższego parkingu i tak dalej. I jeśli jest to niewielkie uszkodzenie, np. jednej lampy, a mamy dzień i kierowca ma blisko do miejsca garażowania, to taki pojazd warunkowo jest dopuszczany. Gdyby jednak auto dopuszczone warunkowo do ruchu spowodowało wypadek, winna byłaby policja.

- A co w przypadku, gdy auto jest holowane na lince, a ma popsuty silnik? - pytamy. - Przepisy mówią przecież wyraźnie, że auto holowane na połączeniu giętkim, musi mieć sprawne dwa układy hamulcowe.
- Tu sytuacja jest dla mnie jasna - przyznaje Jeleniewski. - Takiego samochodu nie można dopuścić do ruchu.

Słowa grudziądzkiego policjanta potwierdza Janusz Pok, biegły sądowy w zakresie rekonstrukcji wypadków.

- Uszkodzone zawieszenie czy brak świateł eliminują samochód z ruchu - przekonuje ekspert. - To karygodne, że policja pobłaża kierowcom w takich sytuacjach. Spotkałem się wielokrotnie z przypadkami, w których auto po kolizji było "puszczane". Bywało, że krótko potem ten sam samochód uczestniczył, np. w potrąceniu pieszego.

Menu z serwisami?

Bydgoscy kierowcy twierdzą, że policja łamie przepisy również prezentując kierowcom listę wybranych serwisów samochodowych.

- W żadnym wypadku nie ma takiej praktyki - zapewnia Maciej Daszkiewicz. - Kierowcom aut, które uczestniczyły w kolizjach czy wypadkach nie sugerujemy wyboru tego czy innego warsztatu naprawczego. A już na pewno policjanci nie wyjmują z kieszeni listy z nazwami zakładów i nie mówią: "Proszę sobie jakiś wybrać". Lista z kilkunastoma zakładami jest prezentowana tylko na wyraźną prośbę samego kierowcy.

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

B
Bazyl
zenada o co im chodzi ze policja juz nie da zarobic 350 od jednego a ile w ciagu dnia zrobia do roboty lachy
t
tomek
Ale ten laweciarz ma problem. Pewnie nie zarobił sobie na tym samochodzie. Nieudacznik niech się wezmie do pracy i innym da pracować. A nie z byle powodu dzwoni na policję jak przedszkolak. Typowe zachowanie łowcy blach.
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska