Tadeusza Tarasiewicza, biegłego rzeczoznawcę majątkowego, wzięli wczoraj w krzyżowy ogień pytań obrońcy oskarżonych: Wiktora K. i Andrzeja J. Urzędnicy oskarżeni są o to, że nie dopełnili swoich obowiązków. Prokuratura twierdzi, że pozwolili Bożenie Cz., właścicielce firmy Kabo, wykupić grunt, który kobieta miała wcześniej w wieczystej dzierżawie - choć wiedzieli, że przez ten teren pobiegnie droga dojazdowa do nowego mostu. Tym samym zdaniem śledczych skarb państwa musiałby wypłacić Bożenie Cz. wyższe odszkodowanie.
Przeczytaj także: Afera mostowa w Toruniu: zeznawała właścicielka firmy Kabo
I właśnie wartość spornych terenów była głównym tematem wczorajszej rozprawy. - Własność ma większą wartość rynkową niż użytkowanie wieczyste - podkreślał wczoraj rzeczoznawca. - Gdybym chciał uzyskać większe wynagrodzenie z tytułu wywłaszczenia, wolałbym posiadać prawo własności.
Biegły miał być ostatnim zeznającym w procesie, ale prokuratura złożyła wniosek o przesłuchanie jeszcze dwóch osób: Andrzeja M., byłego pracownika miejskiego i wojewódzkiego biura projektów oraz Zdzisława B. byłego prezydenta Torunia.
Ten ostatni sam zgłosił się do prokuratury po tym, jak przeczytał w prasie relację z rozprawy, na której zeznawał główny projektant. Mówił on, że nie było żadnych nacisków ze strony magistratu, jeśli chodzi o przebieg trasy. - Zdzisław B. poinformował prokuraturę, że zeznanie głównego projektanta może być niewiarygodne - uzasadniała konieczność powołania kolejnego świadka prokurator Alina Wojdyr. - Powoływał się na rozmowę, jaką sam z projektantem przeprowadził.
Kolejna rozprawa w marcu.
Czytaj e-wydanie »