W sklepie przy rypińskim Nowym Rynku wpadła 60-letnia kobieta. Kradła filety rybne i ptasie mleczko o wartości prawie 25 złotych.
Kolejny przykład - miejscowość Borowo. Rogowscy dzielnicowi zatrzymali mężczyznę, który wyciął ponad metr sześcienny drewna z państwowego lasu. 36-latek trafił do aresztu.
Najtańsze pończochy za pazuchę
- Ludzie kradną najróżniejsze rzeczy. I te najdrobniejsze, i te duże - opowiada nam mł. asp. Krzysztof Rogoziński, oficer prasowy rypińskiej policji. - Jakoś jeszcze jestem w stanie zrozumieć osoby, które sięgną ukradkiem po chleb, margarynę czy najtańszą kiełbasę. Są głodne. Ale co z panią, która nie tak dawno połakomiła się na pończochy za 1,50 zł? Ze sklepowych półek często znikają słodycze, perfumy, środki czystości. No i oczywiście alkohol.
Oszuści są sprytni - zazwyczaj wartość ich łupów nie przekracza magicznej granicy 250 zł. Dlaczego? W razie wpadki taka kradzież jest traktowana jako wykroczenie, i może skończyć się co najwyżej mandatem do 500 zł. Sprawy komplikują się jednak, kiedy skradziony towar kosztuje więcej niż 250 zł - to już przestępstwo. Może skończyć się nawet pobytem za kratkami.
"Pracowity" okres
Jesteście ciekawi, w jakim wieku są osoby, które najczęściej "zapominają" położyć produkty przy rypińskich kasach?
- Nie ma na to żadnej reguły. Raz na gorącym uczynku zostanie zatrzymany piętnastolatek, innym razem może wpaść osoba w podeszłym wieku - odpowiada rzecznik Rogoziński. - Przed świętami, czy to Wielkanocą, czy Bożym Narodzeniem, obserwujemy odrobinę większy "wysyp" złodziei.