https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dziecko przeżyło koszmar. Odsyłali 2,5-letnią Zuzkę od szpitala do szpitala

Anna Klaman
Zuzia już jest uśmiechnięta i wesoła. Ale w szpitalu Jurasza w Bydgoszczy, już po po przeprowadzonej operacji, miała jeszcze smutną minkę. To był jej pierwszy posiłek po dobie.
Zuzia już jest uśmiechnięta i wesoła. Ale w szpitalu Jurasza w Bydgoszczy, już po po przeprowadzonej operacji, miała jeszcze smutną minkę. To był jej pierwszy posiłek po dobie. nadesłane
Zuzka ma się już dobrze. Jej mama do dziś nie może otrząsnąć się z traumy po kontakcie ze służbą zdrowia. Dopiero w czwartym szpitalu 2,5-latce zoperowano złamaną rączkę.

Wszyscy odsyłali Alinę z Zuzią - mówi jej kuzynka Gabriela Sreberska. - To były straszne kołomyje. Nie do uwierzenia, że tak można potraktować małe dziecko. - Mała była głodna, zmęczona. Płakała z bólu. Domagała się kakao, a my odmawiałyśmy.

Dziewczynka 18 marca przewróciła się podczas zabawy z siostrą. Złamała lewą rączkę. Gdy mama, Alina Huzar z Wielkiej Kloni, zadzwoniła najpierw do ośrodka zdrowia, usłyszała, że ma kupić maść. Rano okazało się, że rączka była opuchnięta. Dziecko płakało z bólu.

Przeczytaj także:Daria zmarła, bo zabrakło miejsca w szpitalu?

Alina Huzar pojechała z córką do szpitala w Tucholi, gdzie po prześwietleniu i zaopatrzeniu rączki dostały skierowanie do szpitala w Chojnicach. - Lekarz powinien zadzwonić do szpitala, by sprawdzić, czy córka zostanie tam przyjęta - uważa Alina Huzar. - Nie zrobił tego. A w Chojnicach lekarz najpierw miał pretensje, dlaczego przyjechałyśmy tak późno. Tak, jechałam długo, bo aż dwie godziny. Tłumaczyłam, że źle się jedzie, bo przez śnieżycę są okropne warunki na drodze. Doktor obejrzał tylko rączkę i powiedział, że nie mają anestozjologa, więc musimy jechać do Bydgoszczy do Biziela.
Pani Alina bała się jechać sama w taką pogodę, poprosiła o pomoc kuzynkę. Na miejsce dotarły po godz. 18. Czekały 2,5 godziny, w końcu z bloku operacyjnego wyszedł lekarz.

- Pielęgniarka powiedziała, że czekamy, to wyszedł na chwilę - opowiada mama Zuzi.
Doktor stwierdził, że szpital nie ma ostrego dyżuru. Usłyszały, że, owszem, jeżeli chcą, mogą poczekać, ale operacja będzie dopiero jutro. Polecił szpital Jurasza.

- Córka spała u mnie na rękach, ale doktor nawet jej rączki nie obejrzał - mówi mama.

Gdy dojechały do czwartej lecznicy, był późny wieczór. Po półtorej godziny czekania dziewczynce zrobiono prześwietlenie. - Zarejestrowano nas - relacjonuje pani Alina. - Myślałyśmy, że lekarz przyjdzie, by poprosić na operację. Przyszedł dopiero rano. - Dla małej to była gehenna - mówi Gabriela Sreberska. - Nie mogłam patrzeć, jak cierpi. Była zmęczona i głodna. Nie można jej było niczego dać. Miała być na czczo.

- Teraz córka czuje się dobrze - mówi pani Alina. - W środę jedziemy do Sępólna na kontrolę. Zdecydowałam się upublicznić, co się dzieje w służbie zdrowia, by takie historie się nie powtarzały. Największy żal mam do dwóch szpitali: z Tucholi i Chojnic, bo zarówno pierwszy, jak i drugi powinny nas skierować do odpowiedniej placówki. A nas ganiano.

Interweniowaliśmy we wszystkich trzech szpitalach, w żadnym nikt nie poczuwa się do winy. Zastrzegają jednocześnie, że będą komentować, gdy wpłynie skarga. - Pani wybaczy, ale skoro nie widziała pani dokumentacji, to skąd pani wie, jak było - mówi Leszek Pluciński, prezes szpitala w Tucholi. - Ta pani powinna przyjść do mnie i zgłosić skargę na piśmie. - Załatwianie takich spraw przez gazetę w mojej opinii służy wyłącznie zwiększeniu czytelnictwa gazety, a na pewno nie usprawnianiu systemu.
Zapytaliśmy Plucińskiego, dlaczego lekarz nie sprawdził najpierw, czy w Chojnicach zostanie udzielona pomoc. Prezes pozostał nieugięty, nie zamierzając komentować tego konkretnego przypadku. - Niewątpliwie sprawa wymaga wyjaśnienia. Mam obowiązek sprawdzić, czy rzeczywiście, a jeżeli tak, to kto i z jakiego powodu tak się zachował, ale dopiero wtedy, gdy sprawa będzie zgłoszona oficjalnie przez mamę - mówi.

Pluciński podczas rozmowy zauważa, że to Chojnice, gdzie jest ortopedia, powinny raczej udzielić pomocy. Dyrektor ds. medycznych chojnickiego szpitala Maciej Polasik też nie jest skory do komentowania. Uważa jednak, że lekarz zrobił właściwie, wysyłając dziecko do innego szpitala.
- Nie mamy ortopedii dziecięcej - mówi.

Gdy zwracamy uwagę, że lekarz powinien zorientować się, czy dziecko w Bydgoszczy zostanie przyjęte, uchyla się od odpowiedzi, stwierdzając, że to doktor z Tucholi, wystawiający skierowanie, powinien zadbać o pokierowanie matki w odpowiednie miejsce.

Zbigniew Sobociński, dyrektor ds. medycznych szpitala Biziela, mówi natomiast, że nie można mieć do jego lecznicy pretensji o to, że odesłało dziecko.

- Najprawdopodobniej nie było anestozjologa, stąd trzeba byłoby czekać - mówi. - Lekarz ocenił, że to nie był stan zagrażający życiu.

Wiadomości z Tucholi

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 64

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

M
Marzyciel

Jak czegoś nie widać to rzadko kto zadaje sobie pytanie od kogo płyną pieniądze. Więc Pacjent to koszt i kłopot a nie źródło przychodu. Jak będziemy płacili bezpośrednio to będziemy obsługiwani a nie załatwiani

s
sasza
W dniu 18.05.2014 o 13:12, Marzyciel napisał:

Przysłwie mówi że nawet zły pies nie gryzie ręki co karmi. A kto karmi Służbę Zdrowia? No przecież NFZ. Pacjent dla Służby Zdrowia to wydatek. Przychody sie maksymalizuje a wydatki ogranicza. Kto płaci ten ustala warunki więc są limity,rejony i inne ograniczenia w korzystaniu z usług Służby Zdrowia. Najpierw Nam zabiera się pieniądze pod postacią tzw. składki zdrowotnej a potem utrudnia się możliwości korzystania z pomocy medycznej.Jak by nie było składki zdrowotnej to z Nami by musiała się liczyć służba zdrowia a nie z NFZ bo to My byśmy jej płacili gotówką lub czekiem z dobrego towarzystwa ubezpieczeniowego.

Pełna zgoda.Lekarze zapominają,że to my jesteśmy pracodawcami,a oni są zatrudnieni przez nas.

Myślę,że ludzie wykształceni powinni to zrozumieć.Może  to trudne dla nich..Jeżeli tak to żenada....

M
Marzyciel

Przysłwie mówi że nawet zły pies nie gryzie ręki co karmi. A kto karmi Służbę Zdrowia? No przecież NFZ. Pacjent dla Służby Zdrowia to wydatek. Przychody sie maksymalizuje a wydatki ogranicza. Kto płaci ten ustala warunki więc są limity,rejony i inne ograniczenia w korzystaniu z usług Służby Zdrowia. Najpierw Nam zabiera się pieniądze pod postacią tzw. składki zdrowotnej a potem utrudnia się możliwości korzystania z pomocy medycznej.

Jak by nie było składki zdrowotnej to z Nami by musiała się liczyć służba zdrowia a nie z NFZ bo to My byśmy jej płacili gotówką lub czekiem z dobrego towarzystwa ubezpieczeniowego.

w
wikary

Prosimy pani redaktor o dalszy ciąg tej fascynującej historii, np. o wynikach kontroli NFZ, ministerstwa zdrowia itd. bo chcielibyśmy wiedzieć czy faktycznie lekarze to takie s...syny jak widzą to czytelnicy i dziennikarze czy działali zgodnie z prawem

A
AGA

GNOJE!!!!!!!!!!!!!!! :angry:

M
Monika Jasiak

Firma Eventus pomaga w dochodzeniu właściwej wysokości odszkodowań.

 

Jeśli ucierpiałeś w wyniku:

- wypadku komunikacyjnego jako pasażer, pieszy, kierowca, rowerzysta

- poślizgnięcia, potknięcia, upadku, przewrócenia, nieszczęśliwego wypadku w miejscu publicznym, na chodniku w szkole, w pracy, na wakacjach

- kradzieży, zalania, spalenia, zniszczenia mieszkania lub innych wartościowych rzeczy

- błędów w sztuce lekarskiej, lub leczeniu

- niewykonania lub niedotrzymania umowy

- szkód spowodowanych przez zwierzęta i dzieci

- bezprawnego zwolnienia z pracy

- działalności organów administracyjnych i sądów

- szkód w rolnictwie i sadownictwie

 

Nasza firma to również Fundacja Eventus powstała w celu niesienia pomocy potrzebującym, w szczególności tym, którzy ucierpieli w wypadkach komunikacyjnych.

 

Tel.782507830 , e-mail:[email protected]

z
zwykły pacjent
Jeśli chcecie wiedzieć jak będzie wyglądać przyszła prywatna służba zdrowia, np. w Tucholi, to proszę przeczytać o tym wydarzeniu wypowiedź w GP. Pana dyr. szpitala Plucińskiego, buta, pogarda, zadufanie, lekceważenie - same przymioty typowego przedstawiciela PSZ (polskiej służby zdrowia) nie jest to jego pierwszy taki występ w odpowiedzi na skargi pacjentów w Tucholi! (tych zwykłych).
W
Waldek
Tak jest żle z słuzba zdrowia i bedzie jeszcze gorzej. Społeczenstwo biedniej ,elity sie bogacą ,Zus urzednicy maja sie swietnie jak również urzednicy NFZ bo przecież te instytucje stworzone są dla zwykłych zjadzczy chleba ,których jest za duzo i trzeba w jakis sposób ograniczyc populcaje najbiedniejszych jak?? W bardzo prosty sposób ,pełen bałagan w słuzbie zdrowia za wszystko winien system (nie ludzie), lekarze pazerni za mało zarabiaja i maja pacjentów głeboko w tam gdzie słonce nie dochodzi. Dziś w słuzbie zdrowia nie jesteś pacjentem a numerkiem .Prawo tak dziurawe ,że prawnicy maja pole do popisu.Ogólnie totalny bałagan w Polsce z wszystkim to prowadzi do flustracji społeczenstwa .
e
egzekutor
zwolnić dyscyplinarnie wszystkich tych lekarzy którzy mieli w tej sprawie coś do powiedzenia,t
po co zwalniać najlepiej od razu rozstrzelać a potem sam się wyleczysz
c
chirurg
skarga na pismie do TVn

Efekt tego rabanu będzie taki że nie będzie już możliwości znieczulenia i leczenia dzieci na chirurgii i urazówce w Chojnicach nie tylko poniżej 3 roku, ale zgodnie z przepisami i wytycznymi, także tych które nie ukończyły 16 roku życia, a które dla wygody miejscowych pacjentów i ich rodzin dotychczas tam leczono. Dziękujemy ci TVN
P
POcjent
hodzi o to rzeby POddani zdyhali szypciej w bulu i nendzy
k
kolejny lekarz
Lekarz w Chojnicach nie miał do matki pretensji że przyjechała o tak późnej godzinie ale o to że przyjechała tak późno po złamaniu ręki u dziecka (następnego dnia).
G
Gość
Szanowny dziennikarzu a może by tak trochę dogłębniej zainteresować się tematem. Zgodnie z polskim prawem dzieci do 3 roku zycia powinny być znieczulane TYLKO w takim szpitalu który dysponuje Dziecięcym OIOM (w razie ewentualnych powikłań znieczulenia). Tak ten system został zorganizowany i lekarz w Tucholi powinien o tym wiedzieć. Najbliższe Tucholi takie szpitale to szpital im. Jurasza i im. Biziela w Bydgoszczy. Ponieważ od kilku lat zgodnie z przepisami NFZ WSZYSTKIE szpitale mają pełnić permanentny dyżur to obojętne do którego z tych szpitali matka by się nie zgłosiła dziecko POWINNO zostać przyjęte. Zatem lekarz z Chojnic nie miał obowiązku dzwonić po szpitalach żeby się dowiedzieć, który szpital w Bydgoszczy tego dnia przyjmuje chorych urazowych. Zgodnie z prawem oba te szpitale taki dyżur pełniły.
Może by trzeba doszkolić tucholskich lekarzy
a
anna
bo lekarz z Tucholi powinnien wiedzieć, skoro decyduje się na dyżury w powiatowym szpitalu gdzie wysyła się pacjenta w razie potrzebnej komplikacji. niestety w Tucholi dyżurują ignoranci
K
Kowadełko
A propo prześwietlenia rączki to nie wiesz, że Bydgoszcz uznaje tylko swoje zdjęcia no, bo przecież w takiej Tucholi to pewnie nie potrafią robić zdjęć. Wniosek niepotrzebnie dziecku zafundowali kolejną dawkę promieni. Ja na Tucholę nie narzekam, a lekarz moim zdaniem dobrze postąpił, że wysłał dziecko do Chojnic bo wysłał je jak najbliżej, aby jak najmniej cierpiało i w jak najkrótszym czasie zostało zaopatrzone, a do tego warunki atmosferyczne były koszmarne. Więc nie wiem dlaczego ta Pani ma pretensje do lekarza z Tucholi?
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska