Ciocia pani Bogumiły Jabłońskiej w latach 60. działała w Polskim Czerwonym Krzyżu. - Jako szesnastolatka pod wpływem cioci zaczęłam działać - wspomina.
- Zaczęło się od akcji "Niewidzialna ręka". Taki był zwyczaj, że mieszkańcy wiaderka na węgiel i drewno wystawiali przed drzwiami. A myśmy wiedzieli, które piwnice do kogo należą. Wtedy nikt ich nie zamykał. Po cichutku braliśmy te wiaderka, szli do piwnic, ładowali węgiel i rąbali drewno.
Przeczytaj także: Wolontariusze roku 2013. Właśnie ich wybrano!
Pełne wiaderka stawialiśmy pod drzwiami mieszkań tych starych ludzi. Nikt nie mógł nas zobaczyć. Tylko karteczki, które zostawialiśmy na wiaderkach ze znakiem akcji "Niewidzialna ręka"... Piękne to były czasy, jaka radość, że bezinteresownie zrobiło się coś dla drugiego człowieka. O nas jako o niewidzialnych mówiło się wtedy na mieście...
Pani Bogusia szefuje teraz PCK w Nakle. Teraz żyje organizacją paczek świątecznych dla najuboższych. - Nie wyszła nam zbiórka darów w kościele, bo przed nami podobną zrobił Caritas - mówi. - Ale za to cieszy to, co udało się zebrać w marketach. W Tesco, w Netto i dwóch "Biedronkach".
I pani Bogusia wylicza: 60 kg mąki, 40 kg cukru, 18 paczek ryżu, 16 puszek rybnych i mięsnych, 7 z groszkiem, 3 z brzoskiwiniami, 9 butelek oleju, 3 mleka, 6 paczek herbaty, galaretki, słodycze, czekolady... - Będzie co włożyć w paczki - mówi. - Ale były lata, że robiliśmy ich kilkaset. Tylko ludzie biedniejsi dziś niż kiedyś, więc mniej wrzucają do koszy.
12 gotowych paczek pojechało do najbiedniejszych z Karnowa. Razem będzie ich 65. Ale też są firmy w powiecie nakielskim, które nie skąpią darów. I pani Bogusia wylicza: będzie 100 kg cukru z cukrowni Nakło, od firmy Medard Jakś 200 kg mąki, 600 jaj od producenta z Kazina, chleb i ciasto od pana Karola Tyddy, od Dariusza Grocholi, Jana Płatka, od firmy Dorian, która zawsze daje też margarynę, słodycze.
Paczki zostały już rozdane zostały ubogim rodzinom w siedzibie PCK - w piwnicy domu ulicy Dąbrowskiego 46 w Nakle.
Czytaj e-wydanie »