Kto jeszcze jest w podobnej sytuacji - ręka w górę. Widzę, że nie jestem sama. Znaczy - w sklepach będę się przeciskała przez tłum podobnych do mnie osób, które nie potrafią wyrwać się z koleiny pod tytułem "jest jeszcze czas - zrobię to na ostatnią chwilę - o jejku, już jutro Wigilia".
I zdarzyło mi się wprawdzie kiedyś kupić wszystkie prezenty w listopadzie, ale - jakby sabotując samą siebie - papier do pakowania kupowałam 24 grudnia tuż przed zamknięciem sklepu i zawijałam prezenty wiedząc, że na pewno się spóźnię, na przysłowiową "pierwszą gwiazdkę".
Czytaj: Święta - jak sen po dniu zmęczonym
Może taka już jestem, może nie dane mi zmienić te niewygodne przyzwyczajenia. Ale wszystkim, którzy, podobnie jak ja, mają jeszcze MNÓSTWO do zrobienia i MALUTKO czasu, podpowiem, co usłyszałam sama wczoraj w radio. To była rada, żeby podejść do tych zadań pozytywnie, pomyśleć, że na pewno nam się uda wszystko zrobić na czas.
Bo przecież, jeśli co roku - niezależnie od pośpiechu - i tak udaje nam się wszystko zrobić, załatwić, ugotować, posprzątać, to uda nam się i w tym roku. A jeśli się uda, to nie ma problemu. Wróćmy spokojnie do domu, zróbmy sobie pysznej herbaty, albo świątecznej kawy z mlekiem, cukrem, cynamonem i kardamonem (moja ulubiona na święta), włączmy ulubione kolędy (u mnie to będzie Grażyna Auguścik), albo jakąkolwiek przyjemną dla ucha muzykę i zabierzmy się do odhaczania kolejnych zadań. Niech te przedświąteczne zadania staną się przyjemnością, kojarzą ze świąteczną atmosferą.
Czytaj: Wigilijna pierwsza gwiazdka - kiedy pojawi się na niebie?
A jeśli czeka nas jeszcze wyprawa do centrum handlowego, to nie patrzmy spod byka na tłum kupujących, ale uśmiechnijmy się do siebie. Ostatecznie, jesteśmy z jednej bajki, z bajki pt. "Święta załatwiam na ostatnią chwilę". I nie wińmy się za to, że tacy jesteśmy, bo nie jesteśmy sami. Jest nas bardzo, bardzo dużo.
Do zobaczenia w sklepie!
Czytaj e-wydanie »