- Przyszedłem zobaczyć co tu się dzieje - powiedział Marian Smokowski z Płochocina. Bo niedaleko jego domu, na polu, przy drodze nr 252, stanęły oflagowane ciągniki i przyczepka campingowa. Na niej napis: "Strajk chłopski". O przyczepę oparto tablice: "Ziemia nie towar", "Suwerenność zagrożona". - Rolnicy mają rację - uważa Smokowski. - Państwowa ziemia jest za droga dla gospodarzy!
Chcą wstrzymania przetargów
- Domagamy się wstrzymania przetargów - stwierdził Janusz Walczak, przewodniczący NSZZ RI "Solidarność" Województwa Kujawsko-Pomorskiego. - Chcemy o problemie porozmawiać z dyrekcją bydgoskiego oddziału Agencji Nieruchomości Rolnych. Nie może być tak, że państwowe grunty będą mogli kupić przede wszystkim ci, którzy mają bardzo dużo pieniędzy albo są spadkobiercami.
- Ziemia sprzedawana w przetargach nie trafia do rolników, ale głównie do tych, którzy chcą w ten sposób ulokować pieniądze - stwierdził Piotr Loch, gospodarz z Jacewa (powiat inowrocławski), który stanął na czele Komitetu Protestacyjnego.
Dlaczego protestujący przyjechali akurat do Pławinka? - Bo z tego gospodarstwa ponad trzysta hektarów może trafić w ręce spekulantów - wyjaśnił Walczak. - Nie zgodzimy się na to!
Szersza relacja - w jutrzejszym, papierowym wydaniu "Gazety Pomorskiej".