Ranni rodzice trafili do szpitala.
Oboje opuścili lecznicę - matka na własne życzenie, przed pogrzebem dzieci, aby wziąć udział w ich ostatnim pożegnaniu.
Przeczytaj także: Zosia i Mateusz zginęli w wypadku w Pniewitem. Dziś odbył się pogrzeb [zdjęcia]
Ojciec zapewnia, że się rozglądali
Prokurator zdecydował, że przed pogrzebem nie przesłucha rodziców. Zaraz po nim wezwał jednak 31-letniego ojca ofiar.
- To nie on siedział za kierownicą w tracie wypadku, ale był świadkiem zdarzenia - mówi Witold Preis z Prokuratury Rejonowej w Chełmnie, który zajmuje się sprawą. - Przesłuchiwany przedstawił wersję, że zarówno on, jak i żona, upewnili się czy z żadnej strony nie nadjeżdża pociąg. Nie zauważyli szynobusa, który w nich uderzył. Poczuli tylko nagłe, silne uderzenie w tył samochodu.
Maszyniści twierdzili wcześniej, że kobieta, która w tym postępowaniu jest na razie osobą podejrzewaną, wjechała na tory, a oni dawali sygnały dźwiękowe. Nie udało się im jednak zahamować przed pojazdem.
Matka ofiar nie została jeszcze przesłuchana. Prokurator nie wyznaczył na razie żadnego terminu.
- Możliwe, że poczekam z tym do czasu, gdy dotrą do nas wnioski państwowej komisji badania wypadków kolejowych, która ukonstytuowała się już przy Ministerstwie Infrastruktury - dodaje prokurator. - Opinia biegłych z obiektywnej, niezależnej komisji będzie istotnym dowodem.
Widzieliście wypadek? Pomóżcie
Także chełmińscy śledczy nadal wyjaśniają przyczyny i okoliczności tragicznego wypadku.
- W jego wyniku zginęło dwoje dzieci. Jeśli ktoś był świadkiem, proszony jest o kontakt z policjantami wydziału kryminalnego naszej komendy - apeluje kom. Agnieszka Sobieralska, oficer prasowy KPP w Chełmnie. - Prosimy o kontakt pasażerów szynobusa. Czekamy na informacje pod numerami telefonów: 56 677 42 39 lub 677 42 23.
Czytaj e-wydanie »