https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

- Upewnialiśmy się, zanim wjechaliśmy na przejazd - zapewnia ojciec dzieci, które zginęły w wypadku w Pniewitem

Monika Smól
Ojciec dzieci, które zginęły na tym niestrzeżonym przejeździe twierdzi, że wraz z żoną upewniali się czy nie nadjeżdża pociąg
Ojciec dzieci, które zginęły na tym niestrzeżonym przejeździe twierdzi, że wraz z żoną upewniali się czy nie nadjeżdża pociąg Jacek Smarz
Przypomnijmy, 3-letnia Zosia i 6-letni Mateusz zginęli 3 czerwca. Właśnie wyjeżdżali z rodzicami na długi weekend. Na niestrzeżonym przejeździe kolejowym, kilkadziesiąt metrów od ich domu, w volkswagena sharana prowadzonego przez 31-letnią kobietę uderzył szynobus relacji Toruń-Grudziądz. Dzieci zginęły na miejscu.

Ranni rodzice trafili do szpitala.

Oboje opuścili lecznicę - matka na własne życzenie, przed pogrzebem dzieci, aby wziąć udział w ich ostatnim pożegnaniu.

Przeczytaj także: Zosia i Mateusz zginęli w wypadku w Pniewitem. Dziś odbył się pogrzeb [zdjęcia]

Ojciec zapewnia, że się rozglądali

Prokurator zdecydował, że przed pogrzebem nie przesłucha rodziców. Zaraz po nim wezwał jednak 31-letniego ojca ofiar.

- To nie on siedział za kierownicą w tracie wypadku, ale był świadkiem zdarzenia - mówi Witold Preis z Prokuratury Rejonowej w Chełmnie, który zajmuje się sprawą. - Przesłuchiwany przedstawił wersję, że zarówno on, jak i żona, upewnili się czy z żadnej strony nie nadjeżdża pociąg. Nie zauważyli szynobusa, który w nich uderzył. Poczuli tylko nagłe, silne uderzenie w tył samochodu.

Maszyniści twierdzili wcześniej, że kobieta, która w tym postępowaniu jest na razie osobą podejrzewaną, wjechała na tory, a oni dawali sygnały dźwiękowe. Nie udało się im jednak zahamować przed pojazdem.
Matka ofiar nie została jeszcze przesłuchana. Prokurator nie wyznaczył na razie żadnego terminu.

- Możliwe, że poczekam z tym do czasu, gdy dotrą do nas wnioski państwowej komisji badania wypadków kolejowych, która ukonstytuowała się już przy Ministerstwie Infrastruktury - dodaje prokurator. - Opinia biegłych z obiektywnej, niezależnej komisji będzie istotnym dowodem.

Widzieliście wypadek? Pomóżcie

Także chełmińscy śledczy nadal wyjaśniają przyczyny i okoliczności tragicznego wypadku.

- W jego wyniku zginęło dwoje dzieci. Jeśli ktoś był świadkiem, proszony jest o kontakt z policjantami wydziału kryminalnego naszej komendy - apeluje kom. Agnieszka Sobieralska, oficer prasowy KPP w Chełmnie. - Prosimy o kontakt pasażerów szynobusa. Czekamy na informacje pod numerami telefonów: 56 677 42 39 lub 677 42 23.

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 17

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

A
Agnieszka

to bardzo ładnie, że ten pan staje po stronie żony wbrew oczywistej logice ale chyba jednak nie było tak jak twierdzi, ewentualnie widzieli nadjeżdżajacy pociąg i ryzykowali, pewnie nie pierwszy raz

o
osuszek tombuszek

Brak słów na taką tragedię i nikomu tego nie życzę...

ale również brak słów na taką bezmyślność, jak świadomie mozna zakładać rodzine i stawiać dom w tak niebezpiecznym miejscu jakim jest pobliski niebezpieczny przejazd, sądząć , ze jakieś pisma do PKP poruszą urzędników i dla kilku rodzin wydadzą kilkadziesiąt tysiecy na sygnalizacje. Mogli pobudować się gdziekolwiek, bieda u nich nie piszczała....Chyba zapomnieli, ze żyją w Polsce... Myśleli , że trzymają Pana Boga za nogi, a ten czując tą bliskość,wezwał do siebie ich dzieci.

- dlaczego Policja teraz zbiera świadków-pasażerów szynobusa?? W dniu wypadku rozbiegli się po polu czy co??

C
Cezar Wojdyła

Wcześniej pociągi jeździły tu wolniej i zawsze było je słychać ponieważ dawały mocny sygnał mieszkam około 300m od torów i zawsze wszystko słychać nawet jak na przejeździe obok włącza się sygnalizacja tylko że od kilku tygodni nie było ich wogóle słychać żadnych sygnałów.A teraz jak się zbliża to już z daleka jest sygnał dźwiękowy i to nie jednorazowo ale przeważnie 3x. Więc czemu przed wypadkiem nie mogli też tak robić?

U
Uthark

Kilka lat temu do podobnego wypadku doszło w Grudziądzu - szutrowa droga, niestrzeżony przejazd kolejowy na linii Grudziądz-Malbork, kobieta wjechała pod pociąg kilkaset metrów od własnego domu. Zginęła. Widoczność na przejeździe była dobra (w tym miejscu jest długa prosta na linii kolejowej). A jednak wjechała. Nierzadko blisko domu znacznie mniej uważamy niż gdzieś w trasie, jedziemy rutynowo, na pamięć - tyle razy jechaliśmy i nigdy pociągu nie było.

 

Maszyniści przed przejazdami używają sygnałów dźwiękowych - pierwszy kilkaset metrów przed przejazdem, potem blisko przejazdu (słychać, jak jedzie się tzw. autobusem szynowym). Warto wyłączyć radio przed przejazdem, otworzyć trochę okno i będzie słychać. A przede wszystkim rozejrzeć się. Nie spieszyć się na przejeździe.

G
Gość
W dniu 23.06.2015 o 21:43, Gość napisał:

PKP powinna do końca życia wypłacać rodzicom odszkodowanie. Osoby odpowiedzialne za ten przejazd powinny dobrowolnie poddać się karze za nie zabezpieczenie przejazdu. Podać ich nazwiska i stanowiska służbowe do wiadomości publicznej by odczuli pogardę środowiska. Jeśli ktoś myśli inaczej niech idzie pasać gęsi - są przecież tak mądre, że nawet nieuk i nieudacznik im nie zaszkodzi. 

 

Za co? Za brak odpowiedniej uwagi kierowcy na przejeździe? Na całym świecie - także np. w Niemczech - przejazdy kolejowe na szutrowych drogach i na bocznych liniach kolejowych z niewielkim ruchem pociągów nie są często strzeżone. Ludzie muszą bardziej sami uważać, technika nie wszystko załatwi.

T
Tantrum
W dniu 23.06.2015 o 09:25, Ela napisał:

Przecież gdyby widzieli szynobus nie wjechaliby na tory, logiczne. Na tym przejeździe mało widać a szynobus jechał 100/h. Widać działa to na zasadzie uda się lub nie. Bardzo współczuję rodzicom, największa tragedia jaka może się komuś zdarzyć.

 

Naprawdę? Mało to ludzi wjeżdża prosto pod pociąg na przejazdach? Nie oni pierwsi.

 

Byli blisko domu, w na początku podróży wiele osób robi czynności, które powinni zrobić przed ruszeniem - zapinanie pasów, ustawianie nawigacji, janosika, sprawdzanie, czy dzieciom jest wygodnie itp.

d
do garów

Baby na tory!! Baby do garów !! Baby do mioteł!!

 

G
Gość

PKP powinna do końca życia wypłacać rodzicom odszkodowanie. Osoby odpowiedzialne za ten przejazd powinny dobrowolnie poddać się karze za nie zabezpieczenie przejazdu. Podać ich nazwiska i stanowiska służbowe do wiadomości publicznej by odczuli pogardę środowiska. Jeśli ktoś myśli inaczej niech idzie pasać gęsi - są przecież tak mądre, że nawet nieuk i nieudacznik im nie zaszkodzi. 

o
ola
Jest juz nie odwioze dzieci do szkoly czy jakos tak.
c
cassje

OLA

jak byli w tvn uwaga ? skąd masz takie informacje ? z tego co patrzę ,to żadnego odcinka na ten teamt nie ma :)

e
emi

Kamerka potwierdzilaby lub zaprzeczyla, ze sie zatrzymali I upewnili, slychac byloby tez sygnaly dzwiekowe nadjezdzajacego szynobusu, a takze to, co sie faktycznie dzialo wtedy w samochodzie

o
ola
Dla gazety wypowiedz że nie widzieli pociągu a w tvn program uwaga że widzieli jak byli na torach ale nic nie dało się zrobić.Wystarczyło się zatrzymać przed przejazdem a nie jechać na pamięć żyjąc wakacjami.W szynobusach są kamery wiec nagranie powinno być.Aniołki (*) (*)
a
ala

ojciec zapewniał, że się rozglądali.... no sory albo sie nie rozgladali albo trzeba iść do okulisty... spieszyli sie i tyle, jak zwykle i jak wiekszosc kierowców na przejazdach niesterzorzonych wcale się nie zatrzymuje tylko "zerkają" w czasie dojezdzania do przejazdu....

kolejny raz dzieci ucierpiały z winy dorosłych.... :-(

A
Andrzej
W dniu 23.06.2015 o 08:43, kamerka napisał:

W tym przypadku wszystko wyjaśniła by zamontowana w aucie kamerka (video rejestrator).Koszt kamerki to ok 100zł, a jest tańszy i pewniejszy niż prawnik (jeżeli mamy rację).Kondolencje dla rodziny. :(

No jeżeli tą Twoją "kamerką" Obstawili by wszystkie szyby w samochodzie, to wszystko byłoby widać, ale jakim cudem zarejestrowałbyś kamerką zamontowaną na szybie czołowej samochodu uderzenie szynobusa w tył pojazdu, to tylko Ty byś wiedział. 

E
Ela

Przecież gdyby widzieli szynobus nie wjechaliby na tory, logiczne. Na tym przejeździe mało widać a szynobus jechał 100/h. Widać działa to na zasadzie uda się lub nie. Bardzo współczuję rodzicom, największa tragedia jaka może się komuś zdarzyć.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska