- Wczoraj rząd przedłużył o pół roku misję kontyngentu w Afganistanie. W 2014 r. mamy opuścić ten kraj, ale Amerykanie naciskają, byśmy zostali tam dłużej.
- Rzeczywiście, przewodniczący kolegium połączonych sztabów sił zbrojnych USA gen. Martin Dempsey był w Polsce w lipcu i mówił, że liczy na dalszą obecność Wojska Polskiego w tym kraju. Zresztą, generał jeździ też do innych krajów w tej sprawie, ale nie sądzę, by coś wskórał. Jesteśmy już 10 lat w Afganistanie i wystarczy. Owszem, możemy pomagać, ale nie na zasadzie bezpośredniej obecności. Mamy przecież w Bydgoszczy ośrodek szkolenia NATO, w którym szkolimy przedstawicieli rządowej armii Afganistanu. Możemy też przekazywać jakiś sprzęt. Niech Afgańczycy sami wezmą odpowiedzialność za siebie. Inna sprawa, że część z tych oficerów ucieka i nie wraca do kraju. Sytuacja jest wyjątkowo skomplikowana i nie widzę powodów, dla których mielibyśmy się tam dłużej angażować.
- Skomplikowana, czyli jaka?
- USA i Unia Europejska przewiduje cztery scenariusze dla Afganistanu. Pierwszy - sytuacja będzie taka, jak dziś. Jest dotychczasowy rząd, a w kraju zostają amerykańskie bazy. Drugi - afgańskie władze dokooptują do rządu przedstawicieli talibów. Trzeci scenariusz zakłada, że po wycofaniu się NATO władzę przejmują talibowie. Wreszcie nie możemy wykluczać, że Afganis- tan utknie w wyniszczającej, wieloletniej wojnie domowej. Jak widać - dobrego scenariusza po prostu nie ma.
Przeczytaj również: Żołnierze w Afganistanie uczą się tylko, jak okupować
- Wizyta gen. Dempsey'a w Polsce odbierana jest jako nacisk USA na Polskę, byśmy nie wychodzili z Afganistanu. Znając naszą uległość wobec Ameryki liczy się pan z taką możliwością?
- Nie, przecież skoro nie udało się zaprowadzić zmian przez dziesięć lat, to nie możemy tam siedzieć kolejnych dziesięć. Amerykanie planują co innego - chcą ewentualnie pozostawić tam swoje bazy, a główny ciężar walki spocznie na samolotach bezzałogowych. Wrogie cele mają niszczyć najnowocześniejsze bezzałogowce.
- Jesteśmy członkami Paktu Północnoatlantyckiego i z tego tytułu mamy zobowiązania. Bierze pan pod uwagę swego rodzaju rozkaz NATO?
- Nie sądzę, misja rzeczywiście jest NATO-wska, ale nawet wojskowi muszą brać pod uwagę opinie społeczeństw w krajach członkowskich. U nas obecności wojsk w Afganistanie sprzeciwia się niemal dziewięćdziesiąt procent Polaków. I ja myślę, że z nawiązką wykonaliśmy zobowiązania wobec Paktu.