Równolegle dyrektor Zespołu Parków Krajobrazowych Chełmińskiego i Nadwiślańskiego przyznaje, że nie jest łatwo wpaść na przyczynę problemu, o którym dowiedział się przedwczoraj.
100 km na godzinę
Chodzi o to, że między barakami na Miasteczku a ekranem dźwiękochłonnym mie-szkańcy ustawili karmniki. - Najczęściej korzystają z nich wróble i sikorki, które zimą są przysmakiem krogulców: rzadkich i cennych drapieżników - tłumaczy Pająkowski.
Krogulce obserwują wróble z pobliskiego lasu. Cienie widzą przez ekran. - Niestety, za późno odkrywają przeszkodę. W locie potrafią osiągnąć prędkość 100 km na godzinę. Nic dziwnego, że przy takim tempie nie przeżywają uderzenia w twardy plastik. Dwa martwe krogulce już pod nim znalazłem - dodaje.
Ale jak ludzie mieli to przewidzieć? Tym bardziej, że na ekranach są namalowane drapieżniki, co miało uchronić ptactwo przed podobnymi wypadkami. Dlaczego nie działa to na krogulce? - One nie obawiają się takich egzemplarzy, jak te na obrazku. To starszak ma maluchy, takie jak wróble. Krogulce są większe od ptaków namalowanych na ekranach - tłumaczy Pająkowski.
Dlatego apeluje on do mie-szkańców Miasteczka, żeby przestawili karmniki w bezpieczniejsze miejsca. - Całym sercem jestem za dokarmianiem ptaków. Jednak w tym wypadku bardziej szkodzi to przyrodzie niż jej służy, bo krogulce są naprawdę cenne - podkreśla Pająkowski.
Rzadko można je zobaczyć
Jak mówi, 80 procent drapieżnych ptaków, które obserwujemy na co dzień, to myszołowy. - Czasem wydaje się nam, że widzimy jastrzębie lub inne okazy, ale one nie mają w zwyczaju pokazywać się ludziom. Można je zobaczyć, ale sporadycznie - zaznacza.
Poza tym, zarówno myszołowy, jak i jastrzębie, mają na pieńku z hodowcami drobiu. - Z racji swoich rozmiarów, żywią się większymi zwierzakami. Krogulec przeciwnie: zadowoli się gryzoniem. Nie szkodzi gospodarzom - zauważa Pająkowski.