Jubilatce dopisuje humor i pogoda życia, a to są najlepsze lekarstwa w złotym wieku. Pani Helena, z domu Kiełpińska, urodziła się w Zdrojach i całe życie spędziła w jednej wsi, w domu wybudowanym przez nią i męża. Od 40 lat mieszka z bratanicą Heleną Piotrowską i jej rodziną.
Jubilatka urodziła się 23 lutego 1905 r. w Zdrojach, wyszła za mąż 22 października w 1926 r. w Łążku za Jana Suchomskiego, a jej mąż, który zmarł ponad 20 lat temu, był kowalem. Najstarsza mieszkanka gminy miała trzech braci, a także syna, który zmarł młodo, bo w wieku lat 30.
Pani Helena natomiast zajmowała się krawiectwem, słynęła z pogody ducha, uśmiechu i cierpliwości. Jest radosna, nie lubi konfliktów. Wygląda świetnie i jedynym problemem były kłopoty ze słuchem.
- Od kiedy ciocia ma aparat, słyszy dobrze - zapewnia Helena Piotrowska. - Czuje się stosownie do wieku, raz lepiej, raz gorzej, ale nie narzeka.
Nie choruje, ma apetyt i do dziś podziwiać można jej niezwykłą cerę, choć jej kosmetyki to woda i mydło.
Całe życie lubiła czytać książki i tak też jest teraz - czyta bez okularów, choć korzysta z publikacji o dużych literach. Chętnie też słucha Radia "Maryja", które, jak twierdzi, podtrzymuje ją na duchu.