
Sala Dworu Biesiadnego wypełniła się do ostatniego miejsca. Wśród osób, które zdecydowały się zabrać głos w dyskusji, czuć było wyraźne rozgoryczenie. - Świętujemy, a nie wszystko jest takie cacy - wyznał Józef Znamirowski, działacz z Marulew. - Nasuwa się pytanie, czy o taką Polskę i o takie zmiany walczyliśmy? Rolnicy dostali się jakby z deszczu pod rynnę. Za komuny było widmo kołchozów, a teraz - widmo bankructwa. Dziś już nasze ojcowizny stają się karłowate, niewydolne ekonomicznie. Aż się prosi, by je powiększać. Niestety, tworzą się prywatne latyfundia, a chłopom uniemożliwia się dokupić nawet parę hektarów. Czy nasze dzieci już nie mają mieć miejsca w naszym kraju? I nadal mają opuszczać ojczyznę? Czy chłop ma być zauważalny tylko wtedy, gdy trzeba oddać głos? - pytał Józef Znamirowski.

Zaprosili do Rojewa byłych i obecnych działaczy. Wspominali stare czasy. Adam Wesołowski pamięta, co czuł, gdy w 1989 roku Polska odzyskiwała niepodległość. - Czuliśmy wtedy, że uczestniczymy w czymś wielkim i wyjątkowym. Taki ustrój totalitarny jaki był w Polsce przewrócić bez jednego strzału, to jest sukces - przekonuje.

Wspólnie z przyjaciółmi przygotował wystawę zdjęć i dokumentów pochodzących ze zbiorów IPN oraz prywatnych. Od poniedziałku będzie dostępna w szkole podstawowej.

- Gdy rozmawiam z uczniami szkół podstawowych, ze smutkiem zauważam, że nie wiedzą, czym dla Polski był 1980 i 1981 rok. To jest tragedia. Gdyby nie było wydarzeń bydgoskich, nie byłoby też dzisiejszego święta. Bydgoszcz zrobiła swoje. Bydgoszcz ustawiła Europę i Polskę - wyznaje Adam Wesołowski, działacz rolniczej "Solidarności" z Rojewa, jeden z organizatorów spotkania (na zdjeciu).