https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

27 rocznica tragedii pod Otłoczynem

Michał Gajewski
Widok na lokomotywy z prawej strony miejsca wypadku.
Widok na lokomotywy z prawej strony miejsca wypadku. Archiwa PKP
W najbliższą niedzielę minie już 27 lat od największej w dziejach Polski katastrofy kolejowej pod Otłoczynem.
Widok na lokomotywy z prawej strony miejsca wypadku.
Widok na lokomotywy z prawej strony miejsca wypadku. Archiwa PKP

Widok na lokomotywy z prawej strony miejsca wypadku.
(fot. Archiwa PKP)

Tragedia pod Otłoczynem miała miejsce 19 sierpnia 1980 roku o godzinie 04:29, kiedy doszło do zderzenia 2 pociągów. W wyniku samowolnego wjazdu przy sygnale "stój" pociągu towarowego z Chojnic, prowadzonego przez Mieczysława Roscheka, doszło do zderzenia czołowego z pociągiem osobowym jadącym z Torunia do Łodzi Kaliskiej. W wyniku kolizji całkowicie został zniszczony pierwszy wagon pociągu pasażerskiego, a pozostałe uszkodzone. Śmierć poniosło 67 osób (w tym 65 na miejscu), ranne zostały 64 osoby. Katastrofę przeżył maszynista pociągu osobowego Gerard Przyjemski.

Na temat katastrofy zapytałem najlepszego specjalisty w dziedzinie kolejnictwa. Grzegorz Petka, onegdaj Bydgoszczanin, autor niezwykle interesującego serwisu KOLEJARZ, nie ma wątpliwości:

"Definitywne zakończenie tej sprawy jest już już od dawna... Ustalenia, których dokonały dwie komisje i prokuratura są spójne"

W postanowieniu o umorzeniu śledztwa z 20 października 1980 roku jest min. mowa o sprawstwie katastrofy. Winą obarczono maszynistę z pociągu towarowego:

(...) działanie Mieczysława Roscheka ocenić należy jako co najmniej lekkomyślne, a ponieważ pozostawało ono w bezpośrednim związku przyczynowym z zaistniałą w dniu 19 sierpnia 1980 roku w kilometrze 99,312 szlaku Toruń - Aleksandrów Kujawski katastrofą kolejową, w konsekwencji uznać go sprawcą tej katastrofy.

Maszynista pociągu towarowego w momencie katastrofy pozostawał na służbie bez przerwy przez 25 godzin!

Przyczyną sprzyjająca był brak radiołączności pociągowej a determinującą - przemęczenie maszynisty pociągu towarowego... System, który niedostatecznie kontrolował czas pracy maszynistów i nie eliminował takiego zagrożenia - dodaje pan Grzegorz, obecnie dyrektor d/s bezpieczeństwa ruchu kolejowego w pierwszej brytyjskiej firmie kolejowej w Polsce Freightliner

Siłę zderzenia owego dnia skumulowały dodatkowo ciężkie lokomotywy pociągu pasażerskiego SP45 i pociągu towarowego ST44. Pociągiem osobowym podróżowały osoby jadące z Kołobrzegu, które przesiadły się ze składu relacji Kołobrzeg-Toruń. Wśród ofiar było wiele dzieci i młodzieży wracających z wakacji.

Rodzi się pytanie, skąd zamiłowanie do tematyki kolejarskiej?

Korzenie tego zainteresowania są rodzinne... Mój dziadek pracował na kolei... moja matka... ojciec... mnie również we wrześniu stuknie 20 lat jak pracuję w branży. Jeśli chodzi o katastrofę w Otłoczynie - nie ma co szukać niezdrowych sensacji. Uczcijmy pamięć tragicznie zmarłych.- ucina na sam koniec pan Petka.

Polecam:

Serwis KOLEJARZ Grzegorza Petki

Kadry z filmu Tor - reportaż z cyklu Czarny serial

Szczególne podziękowania należą się dla pana Daniela Zdunczyka z firmy Virtual Magic, za udostępnienie symulacji komputerowej.

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

M
Marian
Koniec powinien być początkiem: "nie ma co szukać niezdrowych sensacji".
Dobrze, że została przypomniana ta tragedia, ale sposób jej przypomnienia jest bliski tej właśnie niezdrowej sensacji.
Wprawdzie w artykule autor zaznaczył, że jest to właściwie wywiad z p. Pietką a co za tym idzie są to właściwie subiektywne odczucia owego rozmówcy, to można odnieść wrażenie, że jest to upozorowane na nautralną wiadomość.
A tak nie jest, bo:
1) "W wyniku samowolnego wjazdu" - wyraz "samowolnego" powinien być dookreślony, np. "samowolnego zdaniem prokuratury", "samowolnego zdaniem p. Pietki", itp.
O generale Sikorskim też przez lata wydawało nam się, że wszystko nt. śmierci wiemy, a tu nagle ekshumacja, wznowienie postępowania, bo podobno nic nie wiemy.
Bynajmniej w tragedii otłoczyńskiej tak samo nie wiemy, czy ten wyjazd oby na pewno był "samowolny".
2) "zapytałem najlepszego specjalisty w dziedzinie kolejnictwa". To samo. Powinno być np. "zapytałem najlepszego _znanego_mi_ specjalisty w dziedzinie kolejnictwa", itp.
W każdym razie ja znam _jeszcze lepszego od tego najlepszego specjalisty ds. kolejnictwa_, notabene nie tylko ds. wypadków kolejowych.
3) "pozostawał na służbie bez przerwy przez 25 godzin!"
Po co ten wykrzyknik? Tak wtedy jak i dzisiaj niczym nienormalnym jest praca w takich warunkach (czasowych), chociaż fakt, dzisiaj na PKP już tak się nie robi, ale wówczas nie było to nic dziwnego. Przypomnę, że za tamtych lat wiele z tych "set" godzin było często na papierze tylko.

Na przyszlość trochę więcej obiektywizmu i wyraźnego podawania źródeł faktów autorowi życzę.

Generalnie w sprawie tragedii otłoczyńskiej, pomijąc wszelkie teorie spiskowe, często bardzo łatwo dające się zdyskwalifikować (w tym z ingerencją osób trzecich), jest jeszcze parę kart do odkrycia.
Była jedna osoba z Górnego Śląska, która prowadziła wewnętrzne śledztwo, hobbystycznie, i - z podglądania publicznych wyników wiem - bynajmniej dużo dalej zaszła od ówczesnych wyników prokuratorskich w sprawie, jeśli o merytorykę hipotez chodzi. Nie wiem, czy jeszcze ta osoba zajmuje się tą sprawą.

Zasadniczo w świecie specjalistów (tych _jeszcze lepszych_ od w/w), czyli ludzi o podejściu bardzo ostrożnym i powiedzmy naukowym, którzy kiedyś zajmowali się tą sprawą, też wyklarowały się pewne teorie, zasadniczo zupełnie różne od oficjalnej wersji, do tego - zwłaszcza jedna - wskroś lakoniczna, czyli zupełnie prosta, nie sensacyjna.

Na chwilę obecną szanujmy wszystkich, których dotknęła ta tragedia , także poprzez nie wypuszczanie chlapsusów językowych w świat takich jak ten artykuł.
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska