Przed Sądem Okręgowym w Lublinie ruszył w czwartek proces Artura T. 30-latek spod Bełżyc oskarżony został o usiłowanie zabójstwa własnego brata.
- 15 maja bieżącego roku Artur T. zadał cios nożem Radosławowi T. Zamierzał go zabić, jednak nie udało mu się to, ponieważ pokrzywdzonemu została szybko udzielona pomoc przez inne osoby - wyjaśniał w czwartek prokurator. Oskarżony nie przyznaje się do winy. - Nie chciałem go zabić. Przecież to mój brat. Chciałem go tylko nastraszyć, żeby zobaczył, co to strach, jak ja się czuję od bardzo dawna - wyjaśniał Artur T.
Według oskarżonego, od kilku lat najmłodszy z jego braci regularnie go bił, straszył i poniżał. - Raz skręcił mi nogę, często wyganiał z domu, aż musiałem spać u sąsiada albo na boisku - precyzował.
Do tragicznego zdarzenia doszło w czasie grilla. Artur, Radosław i ich brat Paweł świętowali wolny dzień u sąsiada. - Byłem pijany, chyba o coś się pokłóciliśmy, zaczęliśmy się szarpać, no i dźgnąłem go nożem. Ale bardzo żałuję i przepraszam brata - mówił skruszony Artur T. W tym momencie podszedł do niego Radosław T. i podał mu rękę. - Ja ciebie też przepraszam i wybaczam to, co mi zrobiłeś - stwierdził.
Na rozprawie zeznawała też matka mężczyzn. - Sama się boję Radosława. Gdy popije, to jest szatanem. Trzeba go wysłać na jakieś leczenie alkoholowe - mówiła kobieta. Według niej, najmłodszy z jej synów od kilku lat terroryzował całą rodzinę. - Szczególnie nie lubił Artura, ciągle mu dokuczał, aż ten w końcu nie wytrzymał - dodała kobieta.
Sam poszkodowany w zdarzeniu Radosław T. odmówił w czwartek zeznawania. Kolejną rozprawę sąd zaplanował na listopad.