https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

62-letni Anglik Roger Taylor odnalazł ojca, grudziądzanina. - Od razu poczuliśmy się sobie bliscy - cieszy się.

Maryla Rzeszut [email protected], tel. 56 45 11 931
Odnaleźć w Polsce ojca pomogła Rogerowi Taylorowi Aleksandra Kacprzak, grudziądzki genealog
Odnaleźć w Polsce ojca pomogła Rogerowi Taylorowi Aleksandra Kacprzak, grudziądzki genealog Fot. Maryla Rzeszut
62-letni Anglik już wie, że jest w połowie Polakiem, a jego ojciec to grudziądzanin, który walczył w armii polskiej pod dowództwem brytyjskim. - Poczułem się zaszczycony - wyznaje.
Roger Taylor i Hanryk Lamparski, jego ojciec

Grudziądz: Anglik Robert Taylor odnalazł w Polsce ojca

- Czuję ulgę, spokój i zadowolenie. To było jak dokończenie długiej podróży. Żyłem ponad 60 lat jak w jakimś tunelu, a światełkiem była nadzieja na ustalenie, kim jestem, kim jest mój ojciec - tłumaczy. - Wychowano mnie jak miliony innych Brytyjczyków. Mam mentalność wyspiarza i trudno mi dziś powiedzieć, czy tkwi we mnie także polska natura - mówi szczerze Robert Taylor. - Jestem dumny, że płynie we mnie polska krew. Brytyjczycy lubią Polaków.

Miał 30 lat, gdy dowiedział się, że jest adoptowany. Nie był zaskoczony.

Pierwsze wątpliwości

Już kiedy jako dziecko poszedł do szkoły, zauważył, że jego rodzice są w wieku dziadków innych uczniów. Podejrzewał, że małżeństwo wychowujące go, to nie jego biologiczni rodzice.

- Nie drążyłem sprawy, nie chcąc sprawiać im przykrości. Gdy miałem 11 lat i jechałem na wycieczkę do Francji, trzeba było wystawić paszport. Wyszło na jaw, że istnieje drugi akt mojego urodzenia! - wspomina. - Zgodnie z tym, który znałem, urodziłem się w 1949 r. jako syn moich adopcyjnych rodziców. Drugi akt mówił, że urodziłem się w 1948 r. Moje dzieciństwo było wspaniałe. Oboje rodzice zajmowali się mną, jak mogli najlepiej. Dopiero gdy mój przybrany ojciec zmarł, zapytałem przybraną matkę, czy mnie adoptowali. Potwierdziła. Rozpocząłem poszukiwania moich prawdziwych rodziców dopiero, gdy trzy lata później, w 1991 r. zmarła. Miała 91 lat. Założyłem swoją rodzinę. Rozwiodłem się i ożeniłem po raz drugi. Byłem zagoniony, zaangażowany w sprawy swojej rodziny i mojego syna, Stevena. Ma dziś 26 lat. Ciekawość, kim są moi rodzice wróciła ze zdwojoną siłą, gdy urodził mi się wnuk, Benjamin. Lekarze zapytali: czy są choroby dziedziczne w rodzinie? A ja nie wiedziałem...

Moja mama była samotna i zbyt biedna

Ustaliłem, że w 1949 r. wystawiono w sądzie nowy akt urodzenia dla Rogera Davida Taylora.
Po przeczytaniu prawdziwego aktu urodzenia odkryłem, że naprawdę nazywam się Henry David Robson, a moja matka to Izabela Robson.

Dlaczego oddała mnie do adopcji?

Roger wykłada na stół szaro-niebieskie kartki, zapisane ręką Izabeli. Pisała do instytucji adopcyjnej, tłumacząc swoje położenie i powody, dla których musi oddać dziecko. Urząd oddał mu te listy. To jedyna materialna "nić" łącząca go z biologiczną matką.

Izabela opisuje, że nie ma pracy, a ojciec dziecka to polski żołnierz. Wyjechał do Polski i urwał się z nim kontakt. Izabela nie miała środków do utrzymania i nie mogła zapewnić bytu synkowi. Dała mu na imię Henry David. Henry - po ojcu chłopca, a David - to był jej brat, który wyjechał do Kanady.

- Moi przybrani rodzice zachowali to drugie imię, a na pierwsze dali mi Roger - tłumaczy. - Urodziłem się w czerwcu, a z matką mieszkałem do grudnia. Musiało być jej ciężko oddać dziecko, z którym przez siedem miesięcy zdążyła się emocjonalnie związać. Rok później w Wielkiej Brytanii wyszła ustawa, która przyznawała pomoc finansową samotnym matkom. Gdybym przyszedł na świat rok później... Rozumiem jej decyzję. Była biedna, w dodatku samotne matki nie były wtedy w społeczeństwie akceptowane.

W tych pismach do urzędu adopcyjnego Izabela podaje, kim jest ojciec: Henryk Lamparski.
Okazało się, że to polski żołnierz, służył w piechocie. Przymusowo wcielony został do armii niemieckiej w 1939 r. uciekł z wojska i we Włoszech zgłosił się do armii polskiej pod dowództwem brytyjskim. Brał udział m.in. w walkach nad rzeką Senio oraz w bitwie o Bolonię. - W czasie demobilizacji przeniesiony został do obozu przesiedleńczego w Szkocji, gdzie poznał Izabelę. Pewnego dnia dostał telegram, że jego matka w Polsce jest ciężko chora. Już nie wrócił. W Polsce został zatrzymany jako antykomunista i skazany na 12 lat więzienia. Odsiedział w Rawiczu pięć, bo w Polsce nastała polityczna odwilż - Roger zawiesza głos.

Jak to wszystko ustaliłem?
Punktem wyjścia była dokumentacja z agencji adopcyjnej. Potem był wydział historii Uniwersytetu w Londynie.

- Dotarłem do tych archiwów. Z danych "The National Air Force and Polish Service Records" wynikało, że mój ojciec, Henryk Lamparski urodził się w Grudziądzu. Mieście którego nazwy nie umiałem nawet dobrze wymówić. W archiwum były też imiona jego rodziców, czyli moich dziadków.
- Mój ojciec miałby dziś 85 lat. Może żyje? - tliła się nadzieja.

W wyszukiwarce internetowej znalazł stronę wwww.moikrewni.pl i wpisał nazwisko "Lamparski". Kolorowa mapka pokazała tereny w Polsce, gdzie najczęściej występuje: m.in. na północy kraju i właśnie w Grudziądzu. Tu znalazł genealoga, Aleksandrę Kacprzak. Poprosił o pomoc.
- Po 10 dniach już witałem się w Polsce, z moim rodzonym ojcem! To nie do wiary. Niesamowitą pracę wykonała Aleksandra - nie posiada się z radości.

Ma pan syna w Wielkiej Brytanii

Aleksandra Kacprzak bardzo ostrożnie przygotowywała starszego pana do przekazania informacji o synu. - Nie wiedziałam, jak on to przyjmie. Czułam na sobie wielką odpowiedzialność moralną za wkroczenie w ustabilizowane życie pana Henryka i jego rodziny. Rozmowę rozpoczęłam od wspomnień z bojowego szlaku. Pytałam, czy pamięta te czasy oraz Izabelę, z którą się tam spotykał. Powolutku, ostrożnie doszłam do momentu, kiedy musiałam powiedzieć, jaki jest cel mojej wizyty. Był oszołomiony. Po chwili zadumy padły słowa, które wycisnęły mi łzy z oczu i sprawiły, że poczułam się dumna z tego, że jestem Polką i że Roger ma takiego ojca ... - Jestem już stary, jak mógłbym mu w tej chwili pomóc?
Roger Taylor: - Nagle, gdy tata jest już w tak sędziwym wieku, zjawia się u niego w domu jego najstarszy syn, o którego istnieniu nic nie wiedział. I ten syn, czyli ja, to też już dziadek... Przed pierwszą wizytą u mojego ojca kłębiły się we mnie niesamowite emocje.

- Uścisnęliśmy się, objęliśmy, tak jak gdy po nieskończenie długim rozstaniu wracają do siebie kochający się ojciec i syn.
- Nie mogłem przypuszczać, że w osiem dni od skontaktowania się z grudziądzkim genealogiem, ona odszukała mi ojca.

- Dotąd zajmowałam się tylko odszukiwaniem rodzin Amerykanów, mających krewnych czy przodków w Polsce. Roger jest pierwszym Anglikiem. Co prawda Roger od razu, na widok zdjęcia, orzekł, że to jego ojciec. Jednak miałam świadomość, że muszę znaleźć potwierdzenie tożsamości pana Henryka. Wybrałam się do parafii, razem z księdzem przejrzeliśmy księgi. Pan Henryk pracował w miejscowej spółdzielni, ale ma też zacięcie artystyczne: malował obrazy, pisał wiersze i pamiętniki. Jego dzieci (a w Polsce ma dwie córki i czterech synów) też są uzdolnione - albo śpiewają, albo grają na instrumentach,

- Teraz wszystko pasuje - komentuje Roger, który ukończył akademię muzyczną i dziś pracuje w wielkiej bibliotece muzycznej w Wielkiej Brytanii. - Kocham muzykę, a z polskich kompozytorów cenię bardzo Chopina i Szymanowskiego, ale ostatnio najchętniej słucham mniej znanego twórcy, Romana Statkowskiego. Wyszukałem ostatnio w internecie, że mój ojciec, Henryk Lamparski śpiewał w męskim chórze "Echo" w Grudziądzu.

W moim życiu jest coraz więcej Polski

W śnieżną zimę Roger poznaje gorące, życzliwe serca jego polskiej rodziny. Oprócz ojca znalazł w jesieni życia także dwie siostry i czterech braci. - Cała rodzina w Polsce przyjęła mnie serdecznie, jak swojego. Młode pokolenie mojej polskiej rodziny mówi po angielsku, starsi nie. Mimo to rozumiemy się bez problemu, choć wciąż oswajam się z nową sytuacją.
Oni też.

*Zobacz fotogalerię zdjęć ze spotkania ojca z synem (obaj są już dziadkami)

Komentarze 35

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

U
Urszula
Ciekawa historia ,popłakałam się.Życzę całej rodzinie długich lat życia .
j
ja
a mnie cieszą wypowiedzi czytelników!!!!pięknie,widać bez żalów i wyzwisk też można
rodzinie wszystkiego dobrego:)
z
zazrdoszczę
ja rogeoriw taylorowi zazdroszczę , że odnalazl ojca , późno ale jednak. mnie nie było dane poznać swojego ojca.
m
maja
niech im się szczęśliwie ułoży!
p
polo
żeby na starość znaleźć ojca .... aż naprawdę łzy cisną się do oczu ale to przecież samo życie
A
Ataner
Dziwnie plotą się ludzkie losy, jeżeli mają szczęśliwe zakończenie to miło ale często bywa inaczej. Historia jakich wiele, a tym bardziej z okresu wojny. Dobrze, że są ludzie którzy pomagają SZCZĘŚCIU.Ola szukaj dalej.
I
Irina
To bardzo ciekawa historia. Można tylko serdecznie się cieszyć radością drugiego człowieka.
g
grudka
Jestem zachwycona !
tak długo szukał A nasza pani Ola to znałazła tak szybko!
takie poszukiwania są porzebne i takie jak nasza pani Aleksandra Brawo!!!!!!!!!!!!!!!!
W
Wojtek
Historia rzeczywiście niesamowita, moglaby być scenariuszem niezwykle ciekawego filmu! A to przecież prawda. Jak zawsze, gdzie pojawia się pani Aleksandra Kacprzak dzieją się sprawy fantastyczne i wspaniale
M
Milksurfer
Witam wszystkich jak szukasz rodziny
To zapraszamy do nas Solidnego towarzystwa

www.ptg.gda.pl

mamy rowniez wyszukiwarke

marcin
p
pioterek
1. Historia niesamowita...
2. Czy życie nasze nie jest pełne zbiegów okoliczości???
3. Szybkosc działania jest niesamowita. Ja szukam swoich przodków od ponad roku...
4. Gratulacje dla wszystkich "zamieszanych" w tą sprawę!!!
s
szacun dla autorki
aż się prosi , żeby był dalszy ciąg , chętnie poznam dalsze dzieje Rogera Taylora i ojca - jak im się ułoży? A zdjęcia do tej historii znalazłem otwierając tern artykuł (na samej górze tej strony jest temat artykułu i mozna go otworzyć) , foty są dołączone do tekstu
c
cenzorek
po prostu mega art a łezka naprawdę się kręci po jego przeczytaniu!
d
destiny
.... życie pisze ludziom niezwykłe scenariusze. W scenariuszu jaki napisało Tym Dwojgu i Ich Synowi jest naprawdę wszystko, aż trudno w to uwierzyć. Piękna, prawdziwa historia pełna dramatyzmu, ale i pełna miłości, i wiary, i wartości za którymi w swym życiu tak bardzo tęsknimy...

Gdyby jakiś scenarzysta napisał podobny filmowy scenariusz mogłyby się posypać "Oscary".

Ale nie o "Oscary" tu chodzi. Idzie o wzorce, o wartości... Postawa życiowa Pana Rogera Taylora niebywała, człowiek godzien szacunku. Jestem zauroczony.

Aha..., po raz pierwszy od bardzo dawna przeczytałem w GP coś naprawdę pięknego, budującego. Dziękuję Pani Redaktor. To jest dobry kierunek... piszcie o tym co autentyczne, szczere, czyste, Wszystkim nam tego potrzeba - posty moich poprzedników utwierdzają mnie w tym przekonaniu!
A może Pani Redaktor mogłaby pójść dalej (jeśli Bohater tej historii jest jeszcze w Polsce), reportaż?, kontakt z TVP Bydgoszcz?. Sprawa jest szlachetna - bo ludzie piękni. Ja nie doszukiwałbym się w tym działaniu komercji.
e
emigrant
życzę ojcu i synowi jak najdłuższych lat życia , żeby mogli sie jeszcze długo sobą cieszyć
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska