Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

92-letni Bronisław stracił dorobek życia w wyniku pożaru. Życie ocalił, ale mieszkania - nie

pio
Jak krajobraz po bitwie. To wszystko, co zostało z mieszkania pana Bronisława.
Jak krajobraz po bitwie. To wszystko, co zostało z mieszkania pana Bronisława. nadesłane
Pan Bronisław tymczasowo nie mieszka u siebie. Codziennie jednak idzie, o kuli, do swojego domu. Wybuch zniszczył ten dom. Po jego remoncie senior zacznie nowe życie.

Starszy pan siedział w pokoju. Usłyszał huk. Pewnie cała wieś go usłyszała. Przybudówka stanęła w ogniu. Płomienie chciały dosięgnąć pana Bronka, ale im się nie udało. Udało się za to sąsiadom uratować 92-latka.

Gaz wybuchł około godz. 18.30 w czwartek, 7 maja, w parterowym domu wielorodzinnym przy ul. Czerniewickiej w Choceniu (powiat włocławski). To przedwojenny budynek, przez niektórych zwany czworakami albo lepianką.

Sąsiedzi przybiegli. Wynieśli mężczyznę z jego mieszkania. Gasili ogień wiadrami wody, aż do przyjazdu ratowników. W 8-tysięcznym Choceniu mało kto pamięta drugi taki wybuch.

Przybyli strażacy z Włocławka oraz strażacy z ochotniczych straży pożarnych ze Śmiłowic, Chocenia, Nakonowa Starego i Czerniewic. Policja i pogotowie się pojawiły.

Pan Bronek z poparzoną twarzą trafił do szpitala. Gdy kilka godzin później z obandażowaną głową bliscy odebrali go z oddziału, nie wrócił do siebie. Pożar doszczętnie zniszczył przybudówkę. To w niej stała butla z gazem. Śledztwo wykaże, czy to rozszczelnienie butli (gaz potrzebny był do zasilania kuchenki) doprowadziło do wybuchu.

Starszy pan tymczasowo zatrzymał się u córki. Córka też mieszka w Choceniu. Kilkaset metrów dalej. Senior codziennie rano spogląda w kalendarz, wzdychając: „do końca miesiąca majstry chyba zakończą wszystko i wrócę na swoje”.

Majstry raczej nie zdążą w maju. - W momencie wybuchu wyleciały szyby z okien. Spaliły się meble, lodówka, stara pralka Frania. Ocalała nowsza pralka, automatyczna. Spalenizna i sadza pokryły wszystkie ściany w pechowej przybudówce, obu pokojach, kuchni i łazience - wymienia pani Zofia, córka pana Bronisława.

Starszy człowiek w pożarze stracił nawet buty na zmianę i kulę inwalidzką. Rodzina raz, dwa, załatwiła nową kulę.

- Ojciec dzień po pożarze chciał wracać do siebie, ale mu odradziliśmy. Codziennie wyrusza więc o kuli w odwiedziny do swojego domu - dodaje córka. - Ciałem jest u nas, ale duchem w swoim domu.

On przecież spędził na Czerniewickiej prawie całe swoje życie. Wcześniej w tych tzw. czworakach mieszkali ponoć robotnicy, którzy pracowali na placach budowy m.in. we Włocławku.

Pan Bronisław z żoną wychowywali pod tym adresem troje dzieci: córkę i dwóch synów. Żona zajmowała się dziećmi i domem, mąż pracował w Gminnej Spółdzielni Samopomoc Chłopska w Czerniewicach. - Tata ponad 40 lat był w niej zatrudniony - wspomina pani Zofia.

Kobieta wdała się w ojca: też przepracowała ponad 40 lat w jednej branży, ale w innej. W banku. - Tata pracował w dziale zaopatrzenia geesu. Jego obowiązki nie dotyczyły natomiast zaopatrywania sklepów. On był od zamawiania towaru.

Łatwo mu nie było, panowały biedne czasy. - Czasy pustych półek sklepowych - precyzuje córka. - Dla ojca i tak nie było rzeczy niemożliwych. Nawet załatwił, jak trzeba było, kuchnię grudziądzką, czyli kuchenkę węglową, dawniej bijącą rekordy popularności.
Jeszcze dzisiaj u niektórych te platki można spotkać w starych domach. W nowych tak samo, ale wtedy pełnią rolę ozdobnego kominka, stylizowanego na starodawny.

Ludzie w okolicy od zawsze uważali pana Bronka i jego żonę za wyjątkowo zgodną parę. Gdy mężczyzna przeszedł na emeryturę, oboje wiedli spokojne życie. Mieszkali tylko we dwoje i mieli piękną złotą jesień.

- Taki obrazek utkwił mi w pamięci: mama i tata w pokoju, fotel przy fotelu, to fotele z czasów peerelowskich. Rodzice siedzą bardzo blisko siebie. Zawsze byli bardzo blisko siebie. Siedząc w tych fotelach, oglądali razem programy informacyjne.
Pięknie było do czasu. - Przed świętami Bożego Narodzenia 2013 roku mama źle się poczuła - opowiada kobieta. - Okazało się, że jest ciężko chora. W szpitalu leżała krótko, zmarła między gwiazdką a Nowym Rokiem.

Wdowiec mieszkał sam, ale w razie czego mógł liczyć na sąsiadów. Dzieci i wnuki miały z nim stały kontakt. Wpadały do dziadka, on do nich. Na obiady chodził do córki.

Wybuch gazu przewrócił życie 92-latka do góry nogami. - Uratowaliśmy za to albumy ze zdjęciami dziadków - kontynuują krewni. - Zostały mury, ale prawie wszystko trzeba odbudować.

- Załatwiliśmy okna i drzwi, załatwiamy kolejne materiały budowlane - informuje pan Emil, wnuk. - Szwagier i prawnuk też remontują mieszkanie dziadka. Najmniej zniszczony został pokój najbardziej oddalony od przybudówki, ale i jego czeka generalny remont.

Najpierw czarnego paskudztwa trzeba było pozbyć się ze ścian. Trwa szpachlowanie. Zanim 50-metrowe lokum będzie w stanie deweloperskim, minie jeszcze parę tygodni. Robota szłaby szybciej, gdyby pieniądze były. Do tej pory rodzina finansowała remont, lecz oszczędności się kończą.

To dlatego rozpoczęto zbiórkę na odbudowę domu. - Gdy od pana Emila usłyszałam, co się stało, stwierdziłam, że pomożemy, ile możemy - zaznacza Marzena Afeltowska-Gruchot, prezes Stowarzyszenia Mieszkańcy Śródmieścia Włocławek. - Zorganizowaliśmy z panem Emilem zbiórkę na portalu Zrzutka.pl. Zaczęliśmy ze znajomymi wpłacać na nią, aby zachęcić innych do tego samego.

Tak ruszyła akcja „Pomóżmy odbudować dom 92-letniemu panu po tragedii” (link do zbiórki: https://zrzutka.pl/jwmtcg). - Chcielibyśmy zebrać 30 tysięcy złotych - zapowiada pani prezes. - Na razie na koncie widać trochę ponad tysiąc.
Do wczoraj tylko 24 osoby wpłaciły dobrowolne kwoty. Może koronawirus spowalnia zbiórkę. Prowadzący ją i kibicujący im mieszkańcy Chocenia i okolic codziennie sprawdzają, jaki jest stan konta na zrzutce.

Senior z kolei codziennie sprawdza postępy prac na budowie. Pomógłby, gdyby mógł. - Tata jest wyjątkowo wytrzymały. Zdrowie umysłowe mu dopisuje. Niejednego ucznia prześcignąłby w zadaniach z tabliczki mnożenia - uśmiecha się pani Zofia.

Mało kto w jego wieku wyszedłby z pożaru prawie bez szwanku. A on, poza oparzeniami twarzy i uszu, na szczęście nie ucierpiał. Nawet lekarze się dziwili, że gdy w wyniku wybuchu szyby z okien wyleciały, starszemu panu nie wbiły się odłamki.

Ostatnio pan Bronisław był na kontroli u chirurga. Rany na twarzy ładnie się goją. - Jeszcze parę dni i śladu nie będzie - uważają krewni. Dodają zaraz: - Dziadek jednak rany innego rodzaju nosi w sobie.

Od lat mawia - i to w pełni świadomy - że jego żona nadal mieszka na Czerniewickiej. Czuje, że jej duch jest przy nim. Rozmawia z żoną. Modli się za nią. Tutaj, gdzie pan Bronisław mieszka tymczasowo, tego ducha nie ma. Tak bardzo wdowcowi zależy więc na powrocie do domu. U córki nie usiedzi.

Senior rodu 20 września będzie obchodził 93. urodziny. - Do tego czasu mamy nadzieję uporać się z remontem. Marzy się nam dokończyć go znacznie wcześniej - mówi pan Emil.

Nowe ściany, sufity i podłogi, instalacje, okna i drzwi to jedna sprawa. Drugą stanowi wyposażenie. - Trzeba będzie kupić wszystkie meble, lampy, telewizor i lodówkę - podkreśla wnuk pana Bronka.

Pani Zofia: - W przybudówce stał fotel. Masywny, stary, welurowy fotel. Wygodny, jak żaden inny. Tata uwielbiał w nim siedzieć. Po śmierci mamy przesiadywał w nim dłużej. Obserwował przez okno, co dzieje się na podwórku.
Fotel się spalił. Starszemu panu też go brak, ale nie wspomni.

Wspomina za to zmarłą żonę. Chciałby do niej wrócić. Do domu na Czerniewickiej.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska