https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

A ludzie patrzyli...

Adrianna Ośmiałowska
W poniedziałek w okolicy ul. Warszawskiej młodzi ludzie, nieco podchmieleni, dobijali się do drzwi wejściowych bloku, nie szczędząc przy tym wulgarnych słów pod adresem blokujących je starszych ludzi. Zajściu przyglądali się z okien sąsiedzi. Ktoś wezwał policję dopiero wtedy, gdy zainterweniował przechodzeń.

- Trudno powiedzieć, o co tam chodziło, ale nie wyglądało to ciekawie. Dwie starsze panie i pan trzymali drzwi wejściowe, by tych młodych mężczyzn nie wpuścić. Było ich trzech, ale dwóch szczególnie agresywnych - _relacjonuje nasz Czytelnik. - Kopali w drzwi, wyzywali. Jeden z przechodniów podniesionym głosem raz i drugi zwrócił uwagę chłopakom, w końcu odciągnął ich na siebie. _

Wkrótce potem przyjechała policja. Dlaczego nikt wcześniej nie zaalarmował służb? __

- Przyczyn braku zaangażowania się w sytuację, w której komuś dzieje się krzywda, jest dużo - mówi nadkom. Piotr Godlewski, zastępca komendanta powiatowego w Rypinie. - Po pierwsze, to obawa przed utratą własnego bezpieczeństwa. Po kolejne, świadomość, że będzie trzeba wziąć udział w czynnościach procesowych, niekiedy kilkukrotnie powtarzanych. Takie przesłuchania stresują ludzi, poza tym zabierają im czas, odciągają od codziennych zajęć.

Kolejny, bardzo często pojawiający się argument, to indywidualna ocena sytuacji: ktoś sądzi, że to zwykła kłótnia domowa i nie chce się wtrącać, by potem nie wyjść na wścibskiego.

Linia dzieląca postawę obywatelską od wścibstwa może wydawać się płynna, ale przykłady z całego kraju pokazują, że szybka reakcja sąsiadów na to, co dzieje się za ścianą lub na podwórku, mogłaby niejednokrotnie uratować komuś życie. __

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska