MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Adres: Chopina 6. O Michale Łempickim, który szczodrze obdarował bibliotekę i muzeum w Bydgoszczy

Gizela Chmielewska
Adres: ulica Chopina 6 - pod tym adresem przed 80 laty mieszkali państwo Łempiccy. Dziś dom po generalnym remoncie i przebudowie, nie ma chyba wiele wspólnego z ich dawną willą...
Adres: ulica Chopina 6 - pod tym adresem przed 80 laty mieszkali państwo Łempiccy. Dziś dom po generalnym remoncie i przebudowie, nie ma chyba wiele wspólnego z ich dawną willą... Fot. Gizela Chmielewska
Gdyby na mapie miasta zaznaczyć miejsca, w których mieszkali bydgoszczanie o niepospolitych życiorysach, ulica Chopina też by się tam znalazła. Choćby za sprawą Michała Łempickiego - człowieka, który miał na swoim koncie wielkie sukcesy gospodarcze, polityczne i społeczne, a także... nieduży skandal.
Michał Łempicki w swoim gabinecie
Michał Łempicki w swoim gabinecie Fot. ze zbiorów Muzeum w Sosnowcu

Michał Łempicki w swoim gabinecie
(fot. Fot. ze zbiorów Muzeum w Sosnowcu)

Wygodna willa otoczona ogrodem - to ten, liczący wówczas kilka lat budynek, pamiętający nieodlegle czasy, gdy ul. Chopina nazywała się Zeppelinstrasse wybrał Michał Łempicki, decydując się w 1921 roku na zamieszkanie w Bydgoszczy.


Po latach spędzonych w kopalniach na Śląsku, po światowym życiu w Petersburgu i Sztokholmie, po politycznej szarpaninie w Warszawie chciał odpocząć. Zależało mu na domu w spokojnej, zamożnej, oddalonej od centrum dzielnicy, koniecznie bez przemysłowej zabudowy. I koniecznie z ogrodem, w którym mógłby poświęcać dużo czasu kwiatom i krzewom. Dlatego zdecydował się na zakup niedużej willi przy ul. Chopina 2, gdzie wówczas stało tylko sześć domów (po zmianie numeracji domów w 1931 r. było to Chopina 6 - przyp. aut.). I nie na Bielawkach lecz na Szreterach, jak wówczas nazywano tę część miasta.


Jednym z sąsiadów pana Michała został Brunon Sommerfeld - właściciel fabryki fortepianów.
Jeśli Michał Łempicki miał okazję poznać plan zagospodarowania Bydgoszczy, przygotowany w 1915 r. przez znakomitego niemieckiego urbanistę Franza Josepha Stubbena, mógł się tylko upewnić, że dokonał dobrego wyboru. Jego małżonka, pani Józefa z Biedrzyńskich też utwierdzała go w tym przekonaniu. Sielski zakątek, jakim było wówczas to miejsce, rekompensował ewentualne niewygody związane z dotarciem do centrum miasta

Samara, Petersburg, Sosnowiec i...

Jeden z wielu artykułów, opublikowanych po śmierci Michała Łempickiego - "Dziennik Bydgoski" 31 grudnia 1930 r.
Jeden z wielu artykułów, opublikowanych po śmierci Michała Łempickiego - "Dziennik Bydgoski" 31 grudnia 1930 r.

Jeden z wielu artykułów, opublikowanych po śmierci Michała Łempickiego - "Dziennik Bydgoski" 31 grudnia 1930 r.

Początkowo wśród rdzennych bydgoszczan Łempicki nie miał wielu znajomych. Wychował się z dala od ziem polskich - w Samarze nad Wołgą, dokąd jego ojciec był zesłany za to, że cara Aleksandra II "niepokoił bezsensownymi projektami o zmianie systemu rządów" - jak napisano w uzasadnieniu wyroku. Była to zresztą druga taka kara dla Michała Łempickiego seniora - po raz pierwszy zesłano go do Iszymu na Syberii, gdzie przebywał m.in. z poetą Karolem Balińskim i Gustawem Zielińskim, autorem słynnego poematu "Kirgiz".


Michał Łempicki junior gimnazjum ukończył w Samarze, a studia w Petersburgu. Był inżynierem górnictwa. Po powrocie z Rosji, w tym również z Syberii, gdzie pracował, wiele lat spędził na Śląsku - jako dyrektor kopalń Towarzystwa Węglowego Renard. Zajmował stanowisko dyrektora naczelnego Starachowickich Zakładów Górniczo-Hutniczych. W 1896 r. założył firmę "M. Łempicki i Spółka Przedsiębiorstwo Górnicze, Wiertnicze i Hydrologiczne" z siedzibą w Sosnowcu, działające na terenie zaboru rosyjskiego i Śląska. Dziś na stronie internetowej Przedsiębiorstwa Robót Wiertniczych i Górniczych (www.prwig.com.pl) można przeczytać informację, że jest ono kontynuatorem firmy założonej w XIX w. przez Łempickiego. A w Muzeum w Sosnowcu można się dowiedzieć, że Michał Łempicki należy do grona najbardziej zasłużonych ludzi dla tego miasta.


Łempicki zyskał sobie wielkie uznanie jako autor mapy pokładowej i geologicznej Zagłębia Dąbrowskiego. Jego zawodowy dorobek doceniany jest i dziś - w 1990 r. na Wydziale Nauk o Ziemi Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach powstała praca magisterska pt. "Wkład Michała Łempickiego w poznanie budowy geologicznej Zagłębia Dąbrowskiego", przygotowana przez Małgorzatę Leśniak.


Gdy Łempicki wraz żoną zamieszkał w Bydgoszczy, miał już za sobą nie tylko bogate doświadczenia zawodowe, ale polityczne i społeczne. Od 1912 r. był posłem z guberni piotrkowskiej do IV Dumy, czyli parlamentu rosyjskiego. Gdy wybuchła I wojna światowa, przeniósł się do Sztokholmu. Tam na prośbę przebywającego w Szwajcarii Henryka Sienkiewicza namówił przyszłą błogosławioną Urszulę Ledóchowską, aby ta, na terenie Skandynawii, zaangażowała się w zbieranie funduszy dla utworzonego przez autora Trylogii i Ignacego Jana Paderewskiego Komitetu Generalnego Pomocy Ofiarom Wojny.
W 1916 r. Łempicki wszedł do Tymczasowej Rady Stanu, gdzie współpracował m.in. z Józefem Piłsudskim i Ferdynandem Radziwiłłem. Stanął na czele Departamentu Spraw Wewnętrznych, w gestii którego były sprawy związane z organizacją administracji terenowej, służby zdrowia i ordynacji wyborczej. W polskiej już Bydgoszczy rozpoczął nowy rozdział w swoim życiu. Ale z Warszawą nie zerwał kontaktu - tu lubił zaglądać do Sejmu i wpadać na polityczne dyskusje do różnych ministerstw, gdzie ciągle pracowało wielu jego znajomych. Spotykał się z kolegami z Towarzystwa Przemysłowców, którego był kiedyś dyrektorem. Ciągle też był udziałowcem wielu firm. I ciągle z tą samą żarliwością głosił idee Narodowej Demokracji.

Prezes Woyniłłowicz w salonie

Państwo Łempiccy na pewno nie mogli narzekać w Bydgoszczy na samotność. Nie znali co prawda zasiedziałych miejscowych rodzin, ale dobrych znajomych na pewno im nie brakowało. Znaleźli tu bowiem liczne grono dawnych mieszkańców Kresów Wschodnich, pozbawionych domów najpierw przez rewolucję, potem przez traktat ryski. Takich, dla których miasta - Petersburg, Mińsk, Orsza czy Witebsk - nie były tylko nic nie mówiącym miejscem na mapie. To właśnie znajomi z tamtych stron bardzo często gościli w willi przy ul. Chopina 2. Wśród nich Edward Woyniłłowicz, wówczas prezes Związku Polaków z Kresów Wschodnich w Bydgoszczy, a jeszcze niedawno prezes potężnego Mińskiego Towarzystwo Rolniczego. To z nim Michał Łempicki mógł podyskutować jak poseł z posłem - wspominając czasy działalności w rosyjskiej Dumie.


Kresy były głównym tematem poruszanym u państwa Łempickich. Wspominano dawne czasy i ubolewano nad tragiczną sytuacją, jaką tym ziemiom przyniosła zmiana granic. Konfrontowano informacje i opinie. Tak jak wówczas, gdy do Bydgoszczy dotarła wiadomość o istnieniu organizacji, która miała wywołać zamieszki antypaństwowe - w przygranicznych wioskach już przechowywano zapasy broni, amunicji i materiałów wybuchowych. 13 kwietnia 1925 roku Woyniłłowicz w swoim dzienniku zanotował:
"U Szp. Łempickich spotkałem poważnego majora Kulwiecia, który opowiadał, iż Szp. Tadeusz Czacki, wróciwszy z Włodzimierza Wołyńskiego słowo w słowo to samo mówił, z czego wynika, że była to akcja na szeroką skalę zakrojona, w następstwie nieobliczalna."


Ów "poważny major Kulwieć" to ceniony wykładowca bydgoskiej Szkoły Podchorążych, oczywiście z kresowym rodowodem - jego rodzina pochodziła ze Żmudzi. Dziś dokonania Andrzeja Kulwiecia upamiętnia tablica w Pomorskim Muzeum Wojskowym.

Generał Sikorski na cenzurowanym

Michał Łempicki nie byłby jednak sobą, gdyby jego aktywność na bydgoskim gruncie ograniczała się tylko do przyjmowania gości w salonie. Jeszcze przed I wojną współpracował z "Kurierem Warszawskim". Był jednym z założycieli "Przeglądu Górniczo-Hutniczego", w tym piśmie publikował teksty związane z jego zawodem. Teraz swoje głównie polityczne i społecznikowskie pasje realizował pisząc artykuły do "Dziennika Bydgoskiego". Jego materiały dotyczące m.in. działalności państwa zawsze zajmowały miejsce na pierwszej stronie gazety. Jeden z nich pt. "Smutne czasy-smutne sprawy" opublikowany w 1924 r. zaprowadził Łempickiego na ławę oskarżonych. Dowódca 15. dywizji gen. Wiktor Thommeé zarzucił mu obrazę armii, domagając się kary 6 miesięcy więzienia i 1000 zł grzywny. Na ławie oskarżonych zasiadł również Andrzej Trella, redaktor odpowiedzialny "Dziennika Bydgoskiego". 6 grudnia 1924 r. Sąd Okręgowy w Bydgoszczy wydał wyrok uniewinniający.


Tym procesem miasto żyło przez wiele tygodni, a słowo "skandal" odmieniano przez wszystkie przypadki. Jego echa dotarły nawet do Sejmu. Kiedy minister spraw wojskowych Władysław Sikorski już po wyroku stwierdził, że artykuły opublikowane w gazecie szkalują korpus oficerski, na pierwszej stronie gazety napisano, że generał nie dorósł do stanowiska. W salonie przy ul. Chopina 2 podzielano tę opinię.

Rewolucjonista Bakunin

Dom przy ul. Chopina wypełniało mnóstwo obrazów, głównie portrety dzieci namalowane przez krewną gospodarzy - Leokadię Łempicką, artystkę, która na przełomie wieku XIX i XX wykładała w Żeńskiej Szkole Artystycznej w Warszawie. To o nich, wspominając mieszkanie pana Michała, 4 stycznia 1931 r. dziennikarz "Dziennika Bydgoskiego" napisał:
"Obraz trącił obraz - a przede wszystkim cudowne dziecięce główki zmarłej artystki Łempickiej wyzierały ze ścian, niby buzie serafickich aniołków, aby przyjrzeć się padołowi płaczu."
Dziś większość tych obrazów znajduje się w bydgoskim Muzeum Okręgowym; Michał Łempicki zapisał je tej placówce w testamencie.


W willi przy ul. Chopina 2 nie brakowało i książek - gospodarze cenili sobie dobrą literaturę, chętnie też korzystali ze zbiorów Biblioteki Miejskiej. Być może to właśnie bliskie związki z miejską książnicą zachęciły pana Michała do powierzenia jej w 1928 r. rodzinnego skarbu - listów, jakie kiedyś jego ojciec otrzymał od przyjaciół. Dzięki temu serdecznemu i hojnemu gestowi dziś w Dziale Zbiorów Specjalnych Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej można zobaczyć autografy arcybiskupa Zygmunta Felińskiego, poety Karola Balińskiego, historyka Tadeusza Korzona, przywódcy rosyjskich rewolucjonistów Michała Bakunina, a także pisarki Elizy Orzeszkowej. Delikatne jak jedwab kartki papieru wyglądają tak, jakby ktoś zapisał je dopiero przed chwilą. A przecież są świadectwem czasu, który dawno minął...
Wraz z listami Michał Łempicki przekazał bibliotece swój artykuł "Fantazje polityczne a rzeczywistość", napisany dwa miesiące przed wybuchem I wojny światowej, przez który cenzura rosyjska skonfiskowała nakład "Kuriera Warszawskiego".


28 stycznia 1928 r. na łamach "Dziennika Bydgoskiego" opublikowano informację na temat cennych materiałów, podarowanych miejskiej książnicy. I nie była to ani pierwsza, ani ostatnia notatka o dokonaniach i zasługach Michała Łempickiego. Jego nazwisko, odkąd tylko zamieszkał w Bydgoszczy, wielokrotnie wymieniano wśród hojnych uczestników akcji charytatywnych. Jego datki zasilały konto Kuchni Kresowej, prowadzonej przez Związek Polaków z Kresów Wschodnich. Wspomagał Internat Kresowy i PCK. Przekazywał pieniądze na rzecz tzw. akcji doraźnej prowadzonej przez "Dziennik Bydgoski".


Nie mogło też go zabraknąć wśród tych, którzy w ramach tzw. "zbiórki łańcuszkowej" dołożyli swoją cegiełkę do budowy pomnika Henryka Sienkiewicza. W końcu w grupie bydgoszczan był jedną z nielicznych osób, które mogły się poszczycić współpracą z pisarzem.


Dzięki "Dziennikowi Bydgoskiemu" w styczniu 1928 r. mieszkańcy naszego miasta dowiedzieli się, iż z inicjatywy Michała Łempickiego powołano Związek Rodziny Łempickich, który m.in. miał wspierać moralnie i materialnie swoich członków, udzielać stypendiów kształcącej się młodzieży, tworzyć instytucje użyteczności rodzinnej i społecznej. Jego założyciel, urodzony w Przydworzu pod Sztumem na Pomorzu chciał, aby związek skupił jego bliskich, którzy wyszli z pomorskiej ziemi, zakładając domy na Mazowszu, ale też na Białej i Czerwonej Rusi. Nie miał dzieci, którym mógłby przekazać swoje dziedzictwo. Poprzez związek mógł pomóc innym, tak jak on legitymujących się tym samym nazwiskiem i herbem Junosza.


A potem w życiu Michała Łempickiego, chyba po raz pierwszy, pojawiły się poważne kłopoty - zaczął chorować.

Prałat Pacewicz od misjonarzy


Nekrolog Michała Łempickiego opublikowany 31 grudnia 1930 r. w "Dzienniku Bydgoskim"

Początkowo nie daje za wygraną. Nawet po wyjściu ze szpitala wierzy, że wyzdrowieje, chce nadrobić zaległości w lekturach. Dlatego prosi dra Władysława Bełzę, dyrektora Biblioteki Miejskiej o przysłanie mu nowych książek - najlepiej jakichś powieści i historii podróżniczych "w sam raz dla rekonwalescenta". Ten list ocalał w zbiorach specjalnych Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej.
Kiedy Michał Łempicki stwierdził, że nie ma już dla niego ratunku, wydał dyspozycje co do swojego pogrzebu. Nie życzył sobie żadnych przemówień nad grobem. Zależało mu też, żeby zamiast wydawać pieniądze na wieńce, przekazać je na cele charytatywne. Tak jak to często w Bydgoszczy praktykowano.



Zmarł 29 grudnia 1930 r. w wieku 74 lat. Jego pogrzeb odbył się 1 stycznia 1931 r. o godz. 9. Trumnę wystawiono w kościele Ojców Misjonarzy przy Al. Ossolińskich, który nie przypominał dzisiejszej okazałej Bazyliki św. Wincentego a Paulo. Kondukt na cmentarz Nowofarny prowadził ks. kanonik Wacław Pacewicz, nazywany w Bydgoszczy prałatem kresowym. Ten sam, który na miejsce wiecznego spoczynku półtora roku wcześniej odprowadzał przyjaciela Łempickiego - Edwarda Woyniłłowicza.
W ostatniej drodze Michałowi Łempickiemu towarzyszyli krewni, nie brakowało znajomych. Stawili się wychowankowie Instytutu Kresowego, dla których był "gorliwym opiekunem i wspomożycielem". Dziennikarz, którego relacja z tych smutnych uroczystości ukazała się na łamach "Dziennika Bydgoskiego 4 stycznia 1931 r. tłumaczył:
"Z powodu rannej pory udział publiczności w pogrzebie nie był taki, jak na to Zmarły swymi wysokimi godnościami i kryształowym charakterem zasługiwał".


Nie minęły jeszcze trzy miesiące od dnia śmierci pana Michała, gdy dom Łempickich przestał istnieć. 26 marca 1931 r. Olimpia Woyniłłowiczowa, wdowa po prezesie Mińskiego Towarzystwa Rolniczego informowała w liście kuzynkę - hrabinę Jadwigę Krasicką:
"My tu w ostatnie dni tygodnia ubiegłego i niedzielę przebywałyśmy pod wrażeniem męczeńskiej śmierci śp. pani Łempickiej, dobrej znajomej i wyjątkowo kryształowego charakteru, wielkiej dobroci osoby - umarła z raka po długich cierpieniach. Mąż jej też niepospolity człowiek wielkiej inteligencji był przyjacielem i wielbicielem Edwarda - zmarł w ostatnim dniu grudnia, gdy o chorobie żony mowy jeszcze nie było - tymczasem we 2 miesiące po nim zeszła do grobu. Żal tu wielki tego sympatycznego, gościnnego domu".
Niestety, grób Łempickich, niedaleko kwatery żołnierzy, którzy zginęli w wojnie polsko-bolszewickiej dziś nie istnieje.


- W latach osiemdziesiątych, gdy na cmentarzu budowano kościół na miejsce gdzie kiedyś pochowano Józefę i Michała Łempickich przeniesiono grób rodziny Kruszyńskich. Taka adnotacja widnieje w księgach - mówi Roman Rose, zarządca cmentarza Nowofarnego.
Dom przy ul. Chopina dawno już nie przypomina skromnej willi, w której mieszkali Łempiccy. Lada moment w jego sąsiedztwie stanie nowoczesny hotel. Po sielskim zakątku na Szreterach pozostały tylko ślady dawnej świetności, sąsiadujące z hałaśliwym centrum miasta. A po rodzinie Łempickich - okruchy pamięci schowane w budynku biblioteki na Starym Rynku i w Muzeum Okręgowym. Niewiele jak na dokonania Michała Łempickiego, ale najważniejsze, że w Bydgoszczy ogóle jakieś są.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska