Afera z mlekiem. Zdjęli wafelki i majonez z półek

Przyjmiemy je, ale tutaj nie chodzi o przeprosiny, bardziej zależy nam na klientach, byśmy ich nie stracili! - podkreśla Jerzy Ordak, prezes firmy Ocetix w Grudziądzu.
Opowiada, jak przez wiele lat firma ciężko pracowała na markę, która dziś jest znana i ceniona: - Teraz wystarczyła chwila, ktoś się pomylił, bo miał bałagan w papierach, i zrobiła się afera! Na efekty nie trzeba było długo czekać. Kaufland natychmiast wycofał nasze produkty z półek, nawet ocet, w którym przecież nie ma mleka!

"Towar chwilowo niedostępny"

W miejscu, w którym w tym hipermarkecie stały produkty z logo Ocetiksu, pojawiła się natomiast kartka z informacją: "Towar chwilowo niedostępny".

- Bardzo nas to zabolało! Także to, co czytamy na forach w internecie. Słowa mocno ranią, można nimi przypadkiem zrobić komuś wielką krzywdę. Dziś już wszyscy wiedzą, że nie użyliśmy skażonej partii. Nie wykluczamy więc procesu wobec firmy, która nas w te kłopoty wpędziła.ą, zobaczymy, co się będzie dalej działo - zapowiada Ordak.
Jednak Kaufland wycofał nie tylko produkty z grudziądzkiego zakładu, ale wszystkie z listy Janeksu, na której znalazło się łącznie osiem firm, z naszego regionu jeszcze Fabryka Wyrobów Cukierniczych Jago w Bydgoszczy.

Sieć handlowa wymienia ich nazwy w specjalnym oświadczeniu na swojej stronie internetowej. - Jeśli po badaniach okaże się, że produkty Ocetiksu są czyste, wrócą na półki - mówi Jarosław Kaduczak, rzecznik Kauflandu. - To samo dotyczy również choćby słodyczy z Jago.

Na pytanie, dlaczego hipermarket wstrzymał sprzedaż octu z Ocetiksu, rzecznik komentuje, że procedura nakazuje, by w takiej sytuacji wycofać wszystkie produkty firmy.

To są przypadkowe ofiary tej afery!

Wczoraj włocławska hurtownia zweryfikowała listę odbiorców mleka w proszku, w którym mógł być granulat (trutka na szczury, choć na razie badania tego nie potwierdzają).
- Usunęła z niej dwie firmy Fanex w Błoniu oraz nasz Ocetix - informuje A[b]ngelika Drab-Rybczyńska[/b] z wojewódzkiego sanepidu w Bydgoszczy. - Grudziądzka spółka jest więc ofiarą tej afery. Bydgoskie Jago też, bo nieświadomie użyło mleka. Wycofało już ponad 5 ton produktów, które mogły być zanieczyszczone. Właściciel firmy wzorowo z nami współpracuje. Włocławska hurtownia Janex również nic nie wiedziała.

Tymczasem Główny Inspektor Sanitarny nie wyklucza, że ta hurtownia nie tylko przeprosi, ale i zapłaci karę za bałagan, który miała w dokumentacji.
Janex to jedyny dystrybutor skażonej partii mleka ze śląskiej spółdzielni Rokitnianka.

Małgorzata Pomian, dyrektor handlowa Janeksu, nie potwierdza, ale też nie zaprzecza informacjom, że na liście odbiorców firmy znalazły się omyłkowo.

- Kontrola sanepidu u nas wciąż trwa, ale nie znamy jej wyników. Jesteśmy firmą handlową, kupujemy surowce od producentów, opieramy się tylko i wyłącznie na atestach - podkreśla dyrektor - Nie mamy żadnej możliwości ingerencji w jakąkolwiek partię surowca, który dociera do nas szczelnie opakowany. Wszelkie znamiona uszkodzenia opakowania natychmiast są wychwytywane. Tu nie ma żartów, to jest spożywka! Wiemy, że się o nas niesprawiedliwie plotkuje.