Zasada jest prosta - dzieci ze szkół podstawowych, które z różnych powodów mają problemy w nauce, przez rok będą znajdować się pod opieką tutorów. Kto to taki? Studenci z Torunia, którzy jako wolontariusze będą zachęcać swoich podopiecznych do zdobywania wiedzy. Program trwa cały rok, a spotkania małych studentów "Akademii Przyszłości" z ich nauczycielami będą odbywać się systematycznie - raz w tygodniu.
- To nie są zwykłe korepetycje - mówi Anna Żaczek ze Stowarzyszenia "Wiosna". To właśnie ona kilka lat temu w Krakowie wpadła na pomysł, jak zainwestować w najmłodsze pokolenie. - Trudno zmienić mentalność dorosłych, dlatego postanowiliśmy, że najlepiej pomagać dzieciom - mówi Anna Żaczek. - Dzięki "Akademii Przyszłości" wyciągamy z cienia tych uczniów, którzy mają za sobą pasmo niepowodzeń szkolnych. To nie są dzieci, które łapią same jedynki. To w większości szare myszki, którym brakuje wiary w sukces. A każde dziecko ma do niego prawo.
W ubiegłym roku, gdy "Akademia Przyszłości" dopiero startowała w Toruniu, naukę w niej podjęło 30 małych studentów. W tym roku będzie ich dwukrotnie więcej. Swój udział w programie zadeklarowały już Szkoły Podstawowe nr 1, 6 i 31. Wkrótce dołączy kolejna placówka.
60 podopiecznych oznacza taką samą liczbę wolontariuszy. Wśród nich znajdują się studenci UMK z przeróżnych kierunków - od fizyki i astronomii po filologię romańską. - To dla nas okazja, aby zyskać nowe doświadczenia, a przy okazji zapełnić wolny czas - mówi Kinga Suska, studentka III roku filologii angielskiej.
Wtóruje jej Ewa Igła, przyszła romanistka: - Możemy sprawdzić swoje umiejętności, a przy okazji zyskać nowe. Zawsze chciałam być nauczycielką, więc to dla mnie szansa, aby choć częściowo spełnić swoje marzenia.
Z udziału w "Akademii Przyszłości" najbardziej cieszą się oczywiście dzieci i rodzice. - Bardzo chętnie przystąpiłyśmy z córką do projektu - mówi Dorota Norkowska, mama Pauliny. - Mała jest bardzo podekscytowana "Akademią".