https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Akademicki biznes

Paweł Cieciura ([email protected])
"Bez kursu coraz trudniej zdobyć indeks". "Tylko kurs pozwoli ci opanować wymagany zakres wiadomości". Właśnie takimi sloganami straszą firmy, które przygotowują do egzaminów na studia.

     - To dosyć specyficzna forma reklamy - _przyznaje Iwona Waszkiewicz, dyrektor VI LO w Bydgoszczy. - Cóż, każdy szuka klienta, jak może.
     Ale organizatorzy kursów na brak słuchaczy raczej nie narzekają. Maturzyści chcą być jak najlepiej przygotowani do egzaminów. Dla wymarzonego indeksu są gotowi na poświęcenia. Niektórym nie przeszkadzają nawet dojazdy do Poznania czy Gdańska.
     Patrycja Krystek, uczennica bydgoskiej "jedynki", co sobotę wstaje o szóstej rano, by dotrzeć na zajęcia do Torunia. Gdy wraca późnym popołudniem, nic już się jej nie chce. - _Kurs jest dosyć kosztowny - _nie ukrywa Patrycja. - Ale chciałam się jakoś zmobilizować do pracy. Zależało mi na tym, by ktoś mnie ukierunkował, powiedział z czego się uczyć. Poza tym zapisało się też sporo osób z mojej klasy.
     Czy warto?
     
- Przewaga kursu nad samodzielną nauką polega przede wszystkim na tym, że zajęcia są prowadzone przez wykładowców akademickich - mówi Robert Ochnański z działającej przy toruńskim UMK firmy Żak. - Oni nie tylko udzielają wykładów, ale też robią kartkówki i pomagają w rozwiązywaniu testów z poprzednich lat. Sugerują przeczytanie konkretnych lektur. Wiedzą, co się może trafić na egzaminie.
     Czy zasiadają też w komisjach egzaminacyjnych? - _Absolutnie nie - _odpowiada Ochnański. - Składy poszczególnych komisji są znane już od września. Żaden z ich członków nie został przez nas zatrudniony. Takie obowiązują u nas wymogi. Nie chcemy wzbudzać najmniejszych podejrzeń.
     Wszystkie szkoły kuszą rabatami i możliwością płacenia w ratach. A i tak nie każdego stać na inwestowanie w kursy (patrz ramka).
     -
Tego typu szkoły po prostu wykorzystują lęk maturzystów przed egzaminami - uważa Janusz Hibner z kuratorium oświaty w Bydgoszczy. - Ludzie kalkulują, że jeśli nie zdadzą, to będą musieli iść na studia zaoczne, albo prywatne, które kosztują dużo więcej niż kurs, więc w sumie decydują się wydać te kilkaset złotych. I w ten sposób biznes się kręci.
     Co będzie na wstępnym?
     
Zdaniem Hibnera problem bierze się głównie z tego, że uczelnie nie definiują dostatecznie jasno, co będzie przedmiotem egzaminu wstępnego. - _Gdyby uczelnie współpracowały ze szkołami średnimi, pośrednicy nie byliby potrzebni
- uważa. - Niby dlaczego uczelnie nie mogą uczestniczyć w przygotowaniach do matury?
     - Bo uniwersytet nie zajmuje się takimi rzeczami. Naszym zadaniem jest weryfikacja, kto nadaje się na studenta, a kto nie - _odpowiada Marian Masternak, prodziekan wydziału prawa i administracji UMK. - Jeśli zaś chodzi o egzamin wstępny, nie ma on prawa wykraczać poza program szkoły średniej. Jeżeli któryś kandydat odniósł inne wrażenie, może napisać odwołanie, a nawet pozwać uczelnię do sądu.
     Zapytany o to, czy warto korzystać z kursów przygotowujących do egzaminów, Marian Masternak odpowiada, że warto. - _One mobilizują do nauki i pomagają usystematyzować wiedzę - _mówi prodziekan.
     Przede wszystkim ciężka praca
     
- _Na pewno nie zaszkodzi zapisać się na kurs - _zgadza się Iwona Waszkiewicz. - Ale nie dajmy się zwariować. Kurs absolutnie nie jest niezbędny do tego, by zdobyć indeks. Liczy się przede wszystkim ciężka praca.
     Bez niej nawet najlepszy kurs okaże się stratą czasu.

     **_Ile to kosztuje?
     Kurs 40 godz. - 400-500 zł
     60 godz. - 500-600 zł
     100 godz. - 600-800 zł

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska