https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Akcja "kolorowe kredki"

Beata Korzeniewska
Od lewej Ewa Dalbiak i Zuzanna Brewka
Od lewej Ewa Dalbiak i Zuzanna Brewka Lech Kamiński
O "Dębówce" słyszały to, co najgorsze. Nie przestraszyły się. Dziś dzieciaki z dzielnicy mówią o nich "nasze studentki".

     Ewa Dalbiak i z Zuza Brewka mają po 21 lat. Obie są słuchaczkami Policealnej Szkoły Pracowników Szkół społecznych, oprócz tego studiują kierunki pedagogiczne. - Zawsze lubiłam dzieci - mówi Zuza Brewka. - Dlatego zdecydowałam, że moja praca dyplomowa będzie dotyczyła właśnie ich. Nie chciałam pójść na łatwiznę. Wolałam zrobić coś, co naprawdę odniesie skutek.
     _Tak powstał projekt socjalny "Kolorowe kredki". - _Miałyśmy zająć się grupką dzieci ze środowisk zagrożonych i patologicznych
- opowiada Ewa Dalbiak. - O "Dębówce" właściwie nie słyszałyśmy nic dobrego, o dzieciach stamtąd również. Obiegowa opinia był jednoznaczna - chuligani, mali złodzieje, nic nie warte dzieciaki, dla których naturalnym etapem w rozwoju jest poprawczak. Obawiałyśmy się trochę, ale postanowiłyśmy spróbować.
     **_Gwizdy i komentarze?
     Pierwszy dzień w świetlicy środowiskowej
Ewy Spandowskiej** był frustrujący nie tylko dla studentek, ale również dla dzieci. - _Nie wiedziałyśmy jak nas przyjmą i czy będą w ogóle zainteresowane tym, co im zaproponujemy
- mówi Ewa. - Weszłyśmy do sali gotowe na wszystko - złośliwe komentarze, gwizdy itp. Ku naszemu zdziwieniu zobaczyłyśmy grupkę spokojnych i uśmiechniętych dzieciaków, siedzącą w kręgu. Od razu zaprosiły nas do siebie.
     Na początku nie mówiły wiele, tylko bacznie obserwowały. - Projekt dziewcząt został dofinansowany, dlatego mogły przynieść do nas farby do malowania na materiale czy szkle, co dla naszych dzieci było wielką radością - mówi Anna Spandowska, szefowa świetlicy.
     Z dzieciakami studentki spotykały się przez całe wakacje. Zajęcia organizowały dwa razy w tygodniu - Początkowo miała być to grupa 10-osobowa, a już na drugie spotkanie przyszło ze 40 osób - mówi Zuza. - To dla nas wielki sukces. Okazało się, że nie jest tak, jak mówią ludzie. Te dzieciaki potrzebują tego, by ktoś się nimi po prostu zainteresował, pokazał im, co ciekawego można w tym życiu zrobić. Nie zawsze mają właściwe wzorce z domu, w którym często nie ma na chleb.
     _I Zuza i Ewa w przyszłości chciałyby pracować z dziećmi - _Studiuję pedagogikę i jest to świadomy wybór
- podkreśla Zuza. - Już myślimy o kolejnym projekcie
     **_Sztuka
     Dzięki dziewczynom dzieci z Dębówki miały okazję poobcować ze sztuką. Oglądały albumy z obrazami dawnego Torunia, które potem stawały się dla nich inspiracją - _Powstała nawet wystawa "Toruń inaczej", na której można było zobaczyć np. Krzywa Wieżę w palmach
- mówi Anna Spandowska. - _U niektórych dzieci ujawnił się talent plastyczny. Co dziwne rysować chciały nie tylko dziewczynki, ale spora grupa chłopców.
     _Dzieci z Dębówki nie czują się i na pewno nie są gorsze od tych z "miasta". Jednak dawno temu ich rodzicom przypięto nieładną łatkę, która przechodzi z pokolenia na pokolenie. Dlatego teraz, żeby udowodnić swoją wartość, muszą starać się podwójnie.
     

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska