- Pierwsze słyszę! - mówi Stanisław Kulwicki, rolnik z Borówna, koło Chełmna. - Wiem, że akcyza na węgiel weszła w tym roku i że gospodarze nie muszą jej płacić. Byłem w składzie i tam musiałem podać różne dane, nawet dokąd opał pojedzie. Kilka kartek trzeba było na takie bzdury zmarnować. Ale o ewidencjonowaniu tego, co spalę w gospodarstwie, to nie słyszałem.
Gospodarze są zwolnieni, ale...
"Rolnicy, co do zasady, podlegają zwolnieniu, zarówno jeśli chodzi o dom/mieszkanie jak i gospodarstwo rolne, ale są zobowiązani do prowadzenia ewidencji zużytego węgla" - wyjaśnia Mariusz Ziarnowski, rzecznik Izby Celnej w Toruniu.
I dodaje, że takiego wykazu nie musi prowadzić rolnik, który węglem ogrzewa tylko dom. Ale jeśli na przykład chlewnię, to co innego - ewidencja musi być.
Plomba na zeszycie
- Na czym to ewidencjonowanie ma polegać? - pyta Kulwicki.
Dzwonię do Krajowej Informacji Podatkowej. Pytam, czy informacje o zużyciu węgla w gospodarstwie rolnym można wpisywać na przykład do zeszytu?
Można! Ale dowiaduję się, że zeszyt powinien być oplombowany. Dokładniej chodzi o to, żeby nie można było podmieniać kartek. Zeszyt musi być przedziurawiony. Przez dziurki przejdzie sznurek z plombą, którą założą w urzędzie celnym.
Chcę wiedzieć więcej, ale miła pani z informacji podatkowej po szczegóły odsyła do celników. Mam wrażenie, że interpretacja tych bzdurnych przepisów, też sprawia jej problem.
W Centrum Informacji Służby Celnej słyszę, że rolnik może prowadzić ewidencję w formie elektronicznej lub papierowej. Szczegóły? Poznam w referacie akcyzowym urzędu celnego.
Dzwonię do włocławskich celników. Tam po informacje odsyłają mnie na dyżur do Torunia, do ekspertów od akcyzy. I tutaj dowiaduję się najwięcej.
Cierpliwa urzędniczka przyznaje, że można ewidencjonować wyroby węglowe w formie elektronicznej, ale dodaje, że to dosyć skomplikowane. Żeby spełnić ustawowe wymogi trzeba stosować takie zabezpieczenia, by każdy ruch, każda zmiana w tabelce, była zarejestrowana.
Strony z numerkami
Słyszę, że ewidencjonowanie w zeszycie to sprawa prostsza, ale trzeba z nim przyjść do urzędu celnego, by został opieczętowany i oplombowany. Strony muszą być ponumerowane, a na nich tabelki wypełniane zgodnie ze wzorem.
Do rubryczek trzeba wpisać m.in.: datę otrzymania wyrobu (chyba chodzi o datę zakupu), liczbę i rodzaj opakowań, dane dokumentu dostawy, ilość otrzymaną zwolnioną z akcyzy (tu chyba trzeba wpisać, ile jest tego węgla).
Jest też rubryka: zużyta ilość węgla. I tutaj trzeba podać: datę, ilość (w kilogramach) oraz ilość narastająco. Niestety nie mamy pewności co oznacza to ostatnie określenie, ale do tematu wrócimy. Tym bardziej, że Ryszard Kierzek, prezes Kujawsko-Pomorskiej Izby Rolniczej powiedział, że za pośrednictwem Krajowej Rady Izb Rolniczych zwróci się do resortu finansów o wyjaśnienia tych absurdów. - To jest dyskryminacja rolników! - twierdzi. - Kiedy mamy znaleźć czas na pracę, jeśli zmuszani jesteśmy do wypełniania takich bzdurnych dokumentów!
Podobnie uważa Jan Mielcarek, rolnik z Kawęczyna (powiat Toruń): - Akcyza na węgiel to dyskryminacja ludzi ze wsi. Przecież to głównie oni kupują węgiel. Za ludzi z miasta załatwiają to elektrociepłownie.
Akcyza na węgiel to konieczność tłumaczona wymogami unijnymi, ale głupoty nic nie tłumaczy. W kategorii najdurniejsze przepisy, tym daję palmę pierwszeństwa. Polacy powinni poznać twórców absurdalnych zapisów! Wiedzielibyśmy, kto utrudnił życie sprzedawcom węgla, rolnikom, klientom składów opału a nawet marketów, w których można kupić czarne złoto. Celnikom też współczuję, bo wyjaśniając akcyzowe zawiłości, obrywają za głupotę tych, którzy takie "cudo" spłodzili.