MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Alarm dla Bałtyku

Maciej Kamiński
fot. internet
Każdego roku wakacje przyciągają nad Bałtyk dziesiątki, jeśli nie setki tysięcy ludzi spragnionych słońca i morskiej kąpieli.

Tylko że woda nie jest już tak krystaliczna jak ongiś. I to nie dlatego, że sami ją brudzimy.
Bałtyk staje się przepompownią ścieków. I to nie tylko tych, które docierają tam za pośrednictwem rzek. Są to także zanieczyszczenia pochodzące z promów pasażerskich. Fekalia i woda z pokładowych toalet, łazienek oraz kuchni są zrzucane wprost do Bałtyku! I to wszystko w majestacie prawa.

Prawo jeszcze pozwala

Dane zebrane przez WWF, międzynarodową organizację ekologiczną, są alarmujące. Otóż zgodnie z obowiązującymi przepisami wystarczy, że statek znajduje się w odległości 12 mil od brzegu i może opróżnić swoje zbiorniki ze ściekami wprost do morza. Pozwala na to konwencja MARPOL. Brudy z promów mogłyby wprawdzie być przekazywane do oczyszczalni ścieków w portach, ale... do tego potrzebna byłaby dobra wola przewoźników.
WWF zwrócił się do firm obsługujących połączenia promowe na Morzu Bałtyckim z apelem, aby przestały odprowadzać ścieki do morza i zaczęły transportować je do portów lub odpowiednio oczyszczać na pokładzie. Do 50 firm z 6 krajów bałtyckich przesłano list z propozycją podpisania stosownego zobowiązania. Odpowiedziało zaledwie dziewięć, żadna z Polski.

Nasi nie chcą

Żaden z przewoźników obsługujących linie promowe z Polski nie chciał podpisać zobowiązania. Ani firmy z innych krajów zawijające do naszych portów (Stena Line), ani polskie Unity Line i Polferries nie przyłączyły się do akcji. Unity Line stwierdziło, że w ogóle "nie jest zainteresowane taką ofertą". Nie chciało też udzielić żadnych informacji, co dzieje się ze ściekami pochodzącymi z pokładów statków należących do tego przewoźnika.

Polferries, największy polski przewoźnik promowy na Bałtyku, odpowiedział, że spośród czterech jednostek, wykorzystywanych do przewozów pasażersko-samochodowych, jedna z nich, prom Pomerania, posiada bio-blok, który pozwala na oczyszczenie wody. Pozostałe trzy zrzucają ścieki do morza, powołując się na zapisy konwencji MARPOL. Polferries winą za ten stan rzeczy obciążyły zarządy polskich portów, które zdaniem tej firmy "pobierają wygórowane opłaty" za usuwanie ścieków z pokładów promów.

Największym zagrożeniem dla Bałtyku jest eutrofizacja. Powodują je azot i fosfor, które pochodzą właśnie ze ścieków, także tych zrzucanych przez promy pasażersko-samochodowe. Duża ilość azotu i fosforu prowadzi do pojawienia się sinic, które są odpowiedzialne za śmierć organizmów żyjących w Morzu Bałtyckim.

Bo ceny za wysokie?

Porty w Szczecinie i Świnoujściu dysponują własnymi oczyszczalniami ścieków, przygotowanymi na odbiór nieczystości z pokładów. Umożliwiają one utylizację fekaliów i innych odpadów organicznych z promów. Jednak przewoźnicy promowi nie chcą korzystać z oczyszczalni. Dlaczego? Polferries twierdzi, że chodzi o zawyżone ceny. Zarząd Portów w Szczecinie i Świnoujściu zaprzecza. Wysoka jest jedynie opłata tonażowa, którą statek tak czy inaczej płaci za wpłynięcie do portu. I w jej ramach możliwe jest odprowadzenie 1/3 ścieków bez dodatkowych kosztów.
Port w Gdyni też oferuje odbiór ścieków z promów. Poza standardową ilością 1/3 zawartości zbiorników gwarantowaną przez opłatę tonażową, istnieje możliwość przepompowania także reszty nieczystości podczas postoju w porcie.
Wniosek jest prosty: przewoźnicy oszczędzają na ochronie środowiska i wolą zrzucać to, co zostanie na pokładzie, do morza.

Mali płacą

Szacuje się, że statki pasażerskie na Bałtyku rocznie zużywają co najmniej 1,6 miliardów litrów tzw. szarej wody (woda z łazienek, kuchni i używana do czyszczenia pokładu) w skali roku. To nie wszystko, bo są jeszcze tzw. czarne ścieki - nieczystości z toalet spuszczane do morza; ponoć 100 milionów spłuczek rocznie! I to płynie wprost do Bałtyku.

- Jeżeli statki pasażerskie mogą ścieki przywozić na ląd, gdzie nieczystości byłyby utylizowane, a nadal tego nie robią, to teraz jest okazja, aby to zmienić mówi Przemysław Nawrocki z WWF Polska. - Ze względu na swoje położenie, Morze Bałtyckie należy do najbardziej podatnych na zanieczyszczenie akwenów. Przewoźnicy promowi muszą podjąć działania na rzecz czystości jego wód. Zakaz zrzucania ścieków do morza obowiązuje już małe jednostki, należące do osób prywatnych. W tej sytuacji absurdem jest, że to prawo nie dotyczy dużych statków pasażerskich. Chyba że chcemy, aby Bałtyk stał się wielką toaletą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska