
Odrestaurowany zegar słoneczny znowu zdobi bydgoski Ogród Botaniczny
(fot. Fot. Jarosław Pruss)
Wierni Czytelnicy "Pomorskiej" pewnie pamiętają cykl dotyczący genealogii (w 2009 r. namawialiśmy do szukania rodzinnych korzeni). We wrześniu ubr. o swojej fascynacji genealogią pan Jerzy opowiedział naszemu redakcyjnemu koledze Adamowi Willmie. Z publikacji pt. "Zegarmistrz na drzewie" dowiedzieliśmy się, że w rozrysowanym przez siebie drzewie umieścił 230 osób.
Pan Jerzy jest również znawcą historii zegarów i bydgoskich zegarmistrzów. Od czasu, kiedy serfuje po internecie jego pasja (a także zawód, bo szkołę zegarmistrzowską kończył w Gdańsku w latach 50.) przybrała wymiar sporych rozmiarów rozprawy.

Tarcza zegara Johanna Christopha Loghana, Toruń 1769 rok
(fot. Repr. Folder wystawy "Ten stary zegar...", 2000)
- Pierwotnym mym zamiarem było zinwentaryzowanie fachowców zawodu odchodzącego w dziejowe zapomnienie, czyli zegarmistrzów. Zawód ten przez setki lat stanowił arystokrację pośród innych rzemiosł, bowiem wymagał od sprawnych adeptów specyficznych predyspozycji oraz uzdolnień technicznych. Jednak postęp cywilizacyjny wyparł zapotrzebowanie na rzemieślników-arystokratów. Nowoczesne, tanie technologie zastąpiły złote rączki fachowców - twierdzi pan Jerzy.
Dzięki internetowi Jerzy Korecki dołączył do fanów historii zegarów. Zebrał olbrzymi materiał, którego fragmenty będą mogli poznać Czytelnicy "Albumu".
Zapraszamy do lektury o czasie zamkniętym w pudełku, kościelnej wieży czy złotej kopercie.