Alleluja, i po kasę!

     W ciągu kilku zaledwie lat ubogi duchowny redemptorysta stał się multimilionerem i czymś w rodzaju piątej władzy w państwie (nie mylić z czwartą władzą - mediami). Ma Rydzyk sfanatyzowany rząd dusz, wpływy i wybitną - jak na katolicką Polskę - niezależność od Episkopatu Polski, a nawet prymasa. Jeśli spojrzeć na sprawę z punktu widzenia ojca dyrektora, odniósł on niebywały sukces w brutalnym świecie kapitalizmu. Potrafił się w nim znaleźć. A że jego pieniądze mocno wonieją, momentami nawet śmierdzą, to już nie jego problem. Przede wszystkim samego Kościoła, urzędów skarbowych, prokuratora i Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego wreszcie. Więc - Alleluja i do przodu, mili państwo! Kto pierwszy rzuci kamieniem?
     Fałszywe dokumenty, ogromne inwestycje otoczone murami, tajemniczo zaginione setki tysięcy marek, śmigłowiec, przemyt, miliony złotych w plastikowych reklamówkach - wydawało się, że te numery są już dawno za nami. Może i tak, ale - jak twierdzą autorzy filmu - nie w odniesieniu do ojca Rydzyka, który reprezentuje przecież nie koło różańcowe, ale cały Kościół. A kościół o. Tadeusza jest bezkarny, stoi ponad prawem, jest agresywny, momentami wręcz prymitywny. No państwo Kościoła się boi, tym bardziej - takiego.
     Reakcja kół narodowo-katolickich jest jedynie słuszna: film "Imperium ojca Rydzyka" to kampania propagandowa! Anna Sobecka, posłanka niestety, zażądała, by "w TVP zrobić porządek". Zgadzam się z panią poseł: trzeba zrobić porządek. Ale z kretyńską ramówką, preferującą zgadywanki, randki, konkursy, przygłupawe amerykanidła lub polityczne gadające głowy, miernego kalibru zresztą. "Nasz Dziennik" z kolei (organ ojca Tadeusza) wyciągnął z lamusa mocno przykurzone, ale sprawne, armaty przeciw UB, SB i komunistycznemu reżimowi. W Rosję celować nie będą, bo stamtąd nadaje się "katolicki głos w twoim domu". Na jakich zasadach o. dyrektorowi udała się ta sztuka, skoro z Rosji nawet biskupów wyrzucają? Bóg raczy wiedzieć.
     Cóż, gdyby na mój temat ukazał się film pt. "Imperium Waszego Maklera" to miałbym dwa wyjścia. Pokazać rachunki poświadczające opłacenie ceł, podatków i własny formularz podatkowy. Po drugie - skierowałbym pozew do sądu przeciwko TVP za zniesławienie. I wygrałbym, żądając ogromnego odszkodowania. Rzecz jasna - jeśli byłbym czysty. Bo gdyby film okazał się prawdą - powiedziałbym miękkim głosem przed kamerami, że wybaczam, bo nie wiedzą, co czynią. I że się modlę za autorów paszkwilu, w oczekiwaniu aż odnajdą Chrystusa. I czekałbym niecierpliwie na inną aferę, która zepchnie tę moją w cień.
     Ale ks. Rydzyk do sądu na pewno nie poda telewizji - zbyt wiele spraw wyszłoby na jaw, jak to w ogromnym przedsiębiorstwie medialno-finansowo-inwestycyjnym. Więc będzie zapewne tak, jak niedawno w Sejmie: o. Tadeusz krzyknie "Małczat sobaki!", karawana pojedzie dalej, a ksiądz będzie nadal robił swoje. Ale ostrożniej.
     Ciekawe tylko, czy któryś z ministrów zainteresuje się osobiście sprawą Radia Maryja. Wicemarszałek Sejmu Donald Tusk zdobył się bowiem na odwagę i powiedział, że ks. Rydzykowi udało się sterroryzować w jakimś sensie część aparatu państwowego. A aparat nic. Więc pozostaje tylko słuchać dowcipów, jakie opowiada pan Donald:
     - Jasiu, Jasiu! A gdzie pracuje twój tatuś - pytają się koledzy małego Janka.
     - No, wiecie, tego... no... No, tańczy przy rurze w kabarecie!
     - Jasiu, co ty za głupstwa gadasz?! Przecież to kobiety tańczą przy rurze?
     - A co, miałem powiedzieć, że jest posłem?!