Jest ich 15. Przyjechali z różnych stron USA. W Toruniu uczestniczą w obozie młodzieżowym, a przy tym poznają polską kulturę.
Tylko dla ambitnych
- Chciałem zobaczyć, jak to jest uczyć inne niż amerykańskie dzieci - opowiada Mike,nauczyciel, który po raz pierwszy uczestniczy w obozie językowym w Toruniu. - Do wyjazdu namówiła mnie dziewczyna i nie żałuję. Polacy to ambitni i serdeczni ludzie, zwłaszcza młodzież.
- Od 16 lat organizujemy obozy, na których amerykańscy nauczyciele prowadzą zajęcia z nastolatkami z całej Polski - mówi Andrzej Drozdowski, dyrektor X Liceum Ogólnokształcącego. - Nie są to zwyczajne lekcje, ale możliwość prowadzenia dyskusji w języku angielskim, poznawania innej kultury, nie tylko z książek.
A dyskusje bywają bardzo burzliwe. Szczególnie gdy młodzież może wypowiedzieć się na takie tematy jak prawa człowieka. Obóz trwa trzy tygodnie, i choć przez większość dnia uczniowie maja zajęcia, nie narzekają.
- Traktujemy tę naukę bardziej na luzie - mówi Zuzanna Lach z Warszawy. - Mamy też czas, żeby poznać okolicę, miasto. Uczestniczymy w różnych imprezach, których w Toruniu jest bardzo dużo. Oczywiście, poznajemy też ciekawych ludzi z całej Polski. To interesujące doświadczenie. Jak co roku, również i teraz na obozie obowiązuje program zajęć. W tym sezonie młodzież poznaje tradycyjne amerykańskie święta.
Dla was od nas
Chociaż mamy lato, na licealnym korytarzu nie brakuje upiorów z Heloween, czy serduszek na dzień świętego Walentego. Uczą się też nasi nauczyciele. Amerykańscy lektorzy będą poznawać słowiańskie legendy. To nie jedyny polski akcent w programie obozu. Młodzi Amerykanie muszą nauczyć się recytować nasze wiersze. Tym razem to obozowicze zamienią się w pedagogów.
- To będzie ogromne wyzwanie, bo na razie w języku polskim potrafię powiedzieć "Dzień Dobry" - wyznaje Mike. - To trudny język.
Amerykanie uczą się nie tylko naszego języka. - Pamiętam, że jeszcze kilkanaście lat temu nauczyciele zza oceanu przywozili jedzenie, środki czystości - wspomina Andrzej Drozdowski. - Nie mieli zielonego pojęcia o tej części Europy, a tym bardziej o Toruniu. Dziś, mam wrażenie, wiedzą o nas więcej i chętnie tu przyjeżdżają. Mam też satysfakcję, że ponad półtora tysiąca dzieciaków, dzięki naszej inicjatywie, miała możliwość bezpośredniego kontaktu z amerykańskimi nauczycielami i poznania miasta.
- To świetne miejsce - dodaje Mike. - Przypomina mi miasteczka w środkowym Meksyku, które choć senne mają dużo uroku.
