Jeszcze kilka lat temu przez wybite szyby zimowego ogrodu hulał wiatr i straszyły obdrapane ściany. Zwiedzający pałacowy park w Lubostroniu dziwili się, co w środku przepięknego klasycystycznego kompleksu robi zrujnowany budynek. Dziś już nikt się nie dziwi. W pochodzącej z pierwszej polowy XIX wieku oranżerii trwa renowacja. Wkrótce, tak jak w za czasów świetności majątku Skórzewskich, będzie tu można odpocząć ciesząc się widokiem egzotycznych roślin.
Smakołyk od babci
Hrabia Leon Skórzewski, ostatni potomek arystokratycznego rodu wspomina, że w dzieciństwie jadał egzotyczne owoce wyhodowane przez francuskiego ogrodnika swojej babci. Młody hrabia mieszkał z rodzicami w Czerniejewie. Kiedy jednak odwiedzał w Lubostroniu babkę - Marię z Radziwiłłów Skórzewską ta częstowała go ananasami, pomarańczami i winogronem z przypałacowego ogrodu.
Kiedy park i ogród zapadały w zimowe uśpienie, a pogoda zniechęcała do spacerów na świeżym powietrzu, Skórzewscy przenosili się do oranżerii. Tu przyjmowano gości, spotykała się rodzina. W cieple, wśród rzadkich okazów roślin mieszkańcy pałacu szukali odpoczynku. Oprócz smaku ananasów wyhodowanych w rodzinnym majątku hrabia Leon zapamiętał z dzieciństwa, że jego babka i dziadek zacięcie dyskutowali czy nadal powinni utrzymywać kosztowny ogród zimowy.
Lata świetności pałacu trwały do wybuchu II wojny światowej. W 1939 roku Niemcy zagrabili majątki Skórzewskich. A Leon, wtedy sześciolatek, wyemigrował razem z rodziną. Kilka lat temu mieszkający w Australii hrabia, przyjechał zobaczyć dawny majątek. Ze wzruszeniem wspominał chwile spędzone w oranżerii. Ponieważ żadne dokumenty, czy zdjęcia tego obiektu nie zachowały się do dziś, wspomnienia potomka Skórzewskich są tym cenniejsze.
Wielki salon z widokiem na park
Projekt odbudowy zimowego ogrodu powstał już w latach 70. minionego wieku. Ale na jego realizację przyszło czekać trzydzieści lat.
- Zawsze mieliśmy w zamyśle, żeby odrestaurować ogród zimowy - mówi dyrektor pałacu Andrzej Budziak. - Bo staramy się, żeby w miarę możliwości przywracać pałacowi dawny wygląd. Cieszymy się, że odrestaurowanie oranżerii rozpoczęliśmy z "błogosławieństwem" Leona Skórzewskiego. Mistrz Krzysztof Penderecki będąc u nas zwrócił uwagę, że kiedyś oranżerie wyglądały inaczej. Wiemy o tym, ale my chcieliśmy stworzyć taki właśnie wielki salon z widokiem na park.
Oranżeria już nie straszy zwiedzających. Front budynku jest oszklony. W środku odnowiono ściany i posadzkę. Budynek ożył. Latem i jesienią odbył się tu cykl imprez. Koncertom, wieczorkom poetyckim, wystawom przyświecało hasło "Pamiętajcie o ogrodach".
- To hasło zaczerpnięte od Jonasza Kofty wydało nam się doskonałe do spotkań ze sztuką - mówi Andrzej Budziak.
- Cóż jest piękniejszego niż kontemplować wiersz, czy słuchać muzyki widząc za szklaną ścianą piękny park - zachwycają się bywalcy pałacu.
Bo pałac ma wierne grono przyjaciół. Ludzi, którzy nie tylko przyjeżdżają chłonąć atmosferę tego miejsca, ale są też gotowi wspierać jego restaurowanie.
- Pomagają nam na przykład naukowcy, tacy jak profesor Ostoja-Zagórski, jak doktor Krasicka-Korczyńska z rodziną. Możemy liczyć na wielu wykładowców akademickich, na ich studentów - mówi dyrektor Budziak.
Drzewko w prezencie
Pałac w Lubostroniu
Klasycystyczny pałac w latach 1795-1800 wybudował Fryderyk hrabia Skórzewski. Kolejni potomkowie rodu mieszkali tutaj do 1939 roku. Pałac w czasie wojny i tuż po wejściu na te tereny Rosjan został zniszczony i ograbiony z kosztowności, których nie zdążyła po wybuchu wojny zabrać Maria z Radziwiłłów Skórzewska.
Renowację obiektu rozpoczęto dopiero w latach 90. minionego wieku. Dziś kompleks pałacowo-parkowy uznawany jest za najpiękniejszy obiekt klasycystyczny w Polsce, a także za perłę architektury europejskiej.
Sympatycy pałacu, dbają by ogród zimowy zapełniał się roślinami.
- Ewa Krasicka-Korczyńska podarowała nam oleandry, a zaprzyjaźniony z nami pan Rogowski agawy. Edward Tuczyński dał kilkunastoletnie draceny, mamy też podarowaną chińską różę - wylicza Andrzej Budziak.
Jest też jeszcze jeden szczególny dar - niezwykle rzadkie, do niedawna uważane za wymarłe drzewko - wollemi pine. Okaz, który trafił do Lubostronia dla oranżerii kupił sam Leon Skórzewski.
To dopiero początek roślinnej kolekcji. Pracownicy pałacu zapewniają, że w Lubostroniu będą się pojawiać kolejne okazy, a budynek oranżerii będzie piękniał.
Stare piwnice
- Chcemy żeby zimowy ogród było miejscem, gdzie wśród roślin będą się odbywał wystawy, koncerty. Będzie tu mogło jednocześnie przebywać trzysta osób - zapowiadają pracownicy pałacu.
To nie wszystko. Pod oranżerią, wzdłuż pałacowych murów biegną stare piwnice. One również w przyszłości mają być udostępnione zwiedzającym.