https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Anielska Dekada

Lech Kamiński
Już od dziesięciu lat w podziemiach Ratusza Staromiejskiego działa "Piwnica pod Aniołem". - To mój sposób na życie - mówi Wojciech Gałek, szef "Anioła".

     Piwniczny lokal na dobre wrósł w pejzaż toruńskiej Starówki.- Zaczęło się od organizowania koncertów, wtedy nawiązaliśmy kontakty z wieloma artystami - _wspomina Wojciech Gałek. - "Piwnica" powstała dzięki niebywałej pomocy pana Janusza Bochenka, szefa wydziału kultury byłego urzędu wojewódzkiego w Toruniu.
     _Ile artystów wystawiało swe prace przez tą dekadę, ile "Pod Aniołem" wystąpiło zespołów
- nikt tego chyba nie jest w stanie dokładnie policzyć. Wiadomo, że pojawili się tutaj twórcy praktycznie z całego świata. - Gościliśmy tutaj twórców praktycznie z całej Europy, byli artyści z USA, wystawiała tutaj też swoje zdjęcia Nowozelandka - _wylicza Gałek. - Być może przy okazji dekady warto było podsumować liczbę gości, ale czy to ma sens? Same archiwalne nagarnia koncertów to co najmniej kilkadziesiąt godzin muzyki bez przerwy. Przecież oprócz występów muzyków mieliśmy tu też dziesiątki wernisaży, akcji artystycznych, były nawet pokazy filmów hinduskich...
     Niektórzy zarzucają "Piwnicy", że artystyczne imprezy są tylko dodatkiem do weekendowych dyskotek. - To absurd - oburza się Gałek. - Nasze imprezy weekendowe różnią się od innych. U nas nie ma mechanicznego techno, my robimy prywatki. Chyba jako pierwszy w Polsce Zbyszek Cołbecki zaczął grać tutaj muzykę z "czarnych" płyt, nie miksując jej, tylko puszczając utwory w całości. Teraz prowadzenie prywatek przejął Krzysztof Rybka, grają tutaj też didżeje z Berlina. Poza tym nie ma tu muzyki aktualnie znajdującej się na listach przebojów gramy alternatywnie. Poza tym dbamy o naszą klientelę. Nie wpuszczamy osób poniżej 21 roku życia i ludzi w dresach.
     Gałek denerwuje się, kiedy słyszy głosy o wielkich pieniądzach, które przynosić ma "Piwnica". - Na kulturze nie da się zarobić - przekonuje. - To bardziej sposób na życie, niz wielki biznes. Kiedy uświadamiam sobie, że to już dziesięć lat, to zdaje mi się, że to cud, że powstaliśmy i przetrwaliśmy. Ilu już było chętnych na to miejsce, co tu nie miało powstać - od banku, poprzez restauracji po sklepy... Mam nadzieję, że dalej będziemy istnieć i szukać nowych pomysłów, nowych nurtów. Bo tego chyba ludzie oczekują od "Piwnicy"?
     _SZYMON KIŻUK

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska