Na razie, ponieważ Asi Kotwickiej największym marzeniem jest odwiedzenie tych miejsc, do których jak dotąd zawędrował jej Anioł.
Jutro w bydgoskim klubie Mózg o godz. 21 będzie można zobaczyć, jaką trasę wybrał sobie wysłannik Kotwickiej.
- Na ścianach pierwszej sali klubu zawiśnie 50 miniaturowych fotografii. Każda z nich opowiada o kolejnej podróży Anioła - mówi Asia Kotwicka.
Jak powstawała historia podróżnika?
- O tej porze roku uwielbiam zasiąść w wygodnym fotelu, otworzyć album ze zdjęciami z różnych stron świata i pomarzyć, że tam się znajduję. Tak powstał pomysł, by te moje marzenia uwiecznić na fotografiach. Stawiałam figurkę anioła na tle albumowych zdjęć, które ciekawiły mnie swoją kompozycją, tematem, kolorem - tłumaczy Asia.
"Nie jest łatwo być wiernym swojej religii, kiedy wokół inne prawa żądzą ludźmi - hedonizm, kult jednostki, chęć posiadania, konsumpcja... Jest trudno, to tak jakby biec pod wiatr... Ale nie mogę inaczej. Nie mogę, bo zaprzeczę sama sobie. Łatwiej mi wybaczyć największą krzywdę niż zgodzić się na zło. Nie robię z siebie męczennicy godząc się na samotność. W głębi serca jest smutek, ale też spokój, że nie robię niczego wbrew sobie" - to słowa Asi, które tłumaczą obecny stan jej umysłu, jej nastroju.
Asia ma dwa największe marzenia. O pierwszym nie chce opowiedzieć, ponieważ jest bardzo osobiste i trzyma je głęboko i tylko dla siebie. O drugim mówi chętnie. Chce zwiedzić świat.
- Wszędzie jest coś do zrobienia. Kolory, zapachy kuszą podróżą w odległy świat. I może korespondentem wojennym nigdy nie będę, jak wymyśliłam sobie (natchniona filmem "Pola śmierci"), ale zakątków i historii jeszcze wiele jest do przeżycia. Tym razem oglądam albumy, a anioł podróżuje - kończy Asia.