Anita Włodarczyk zdobyła w poniedziałek w Rio złoto olimpijskie. Ustanowiła przy okazji rekord świata w rzucie młotem (82.29)
Nasza mistrzyni urodziła się w żużlowym mieście - Rawiczu i nic dziwnego, że jest fanką czarnego sportu.
Swoją przygodę ze sportem rozpoczynała od speedrowera.
- Najpierw traktowałam to jako sposób na spędzanie wolnego czasu. Ta oryginalna dyscyplina pojawiła się w Rawiczu w 1994 roku. Miałam wtedy dopiero osiem lat i byłam swego rodzaju maskotką klubu, a tata – duszą nowej sekcji. Sam zresztą jeszcze wtedy jeździł. Przed zawodami brano mnie do prezentacji zawodników. Jechałam przed nimi na małym dziecinnym rowerku BMX z flagą Rawicza i flagą klubową - opowiadała na łamach "Przeglądu Sportowego" przed wylotem do Rio. - Aż wreszcie dorosłam do tego, żeby wsiąść na w pełni wyczynowy rower i jako jedyna dziewczyna w całej Polsce ścigać się z chłopakami, wśród których był mój brat Karol, starszy o sześć lat.
- Awansowałam do indywidualnych mistrzostw Polski juniorów w Częstochowie i zajęłam w nich szóste miejsce w gronie 16 zawodników. Potem skorzystałam z tego, że podobnie jak w żużlu w składzie drużyny musieli się znajdować juniorzy i zostałam włączona do ośmioosobowej ekipy klubowej, dorównując w końcu wielu chłopakom. Jeździliśmy po nawierzchni mocniej ubitej niż w zawodach żużlowych. Moim pierwszym rowerem do jazdy były otrzymane w prezencie na komunię zwyczajne Wigry 3. Trzeba je było lekko stuningować. Z czasem klub nawiązał kontakty z Anglikami, którzy już używali specjalistycznych speedrowerów o większych kołach i odpowiednio skonstruowanej ramie.
- Moim największym międzynarodowym sukcesem było w 1998 zdobycie wraz z męską reprezentacją Polski mistrzostwa Europy w kategorii do 18 lat. Sama byłam wtedy dopiero trzynastolatką. W 1999 w Rawiczu obok męskich mistrzostw świata zorganizowano czempionat dla dziewczyn. Startowały zawodniczki z Australii, Holandii, Anglii, Irlandii. Byłam najmłodsza wśród startujących, ale wygrałam.