Zespół z Jarosławia, choć w ubiegłym sezonie nie spadł z PLK, to należał do ligowych słabeuszy. Przed obecnym sezonem nie przeszedł pomyślnie weryfikacji finansowych i wydawało się, że w ekstraklasie nie zagra. Niespodziewanie, wraz z kilkoma innymi drużynami został jednak do ligi dopuszczony i po dziewięciu kolejkach zajmuje... piąte miejsce z czterema punktami straty do lidera przy jednym meczu zaległym.
Odrobić pracę domową
Budowa zespołu przez trenera Dariusza Szczubiała jest klasycznym przykładem, że udany wybór Amerykanów może być najlepszą receptą na sukces w polskiej lidze. - Od wielu lat szukam zawodników w tych samych kwotach. Na ogół mi się udaje - przyznaje trener Szczubiał w wywiadzie dla oficjalnej strony ligi www.plk.pl. - Trzeba po prostu odrobić pracę domową. W przypadku takich zespołów jak Znicz odpadają gracze bardzo doświadczeni, ponieważ mogą być niezadowoleni ze swoje roli w zespole. W rezultacie, szukam zawodników po studiach lub takich, którzy już trochę grali.
Oczywiście, nie wiadomo, jak ten sezon dla Znicza się zakończy, ale raz razie trójka Amerykanów i ich polscy pomocnicy (Zabłocki, Witos, Sarzało, Misiewicz, Mikoajko, Grzegorz Szczotka) radzą sobie naprawdę dobrze. Na tyle, że z ośmiu meczów tylko dwa zakończyły się porażkami (z Asseco Prokomem Gdynia i w Sopocie), a reszta była zwycięska (Polonia Azbud Warszawa, Stal Stalowa Wola, Polpharma Starogard Gd., Polonia 2011 Warszawa, Kotwica Kołobrzeg, PBG Basket Poznań).
Kim zatem są "trzej amigos", którzy robią furorę w polskiej lidze?
Pierwszy wyjazd, czyli promocja
Jeremy Chappel - 22 lata, 190 cm, rzucający obrońca. Obecnie ze średnią 21,4 pkt. najlepszy strzelec ekstraklasy. Osiem meczów, we wszystkich dwucyfrowy dorobek punktowy. Rekordzista pod względów zdobytych punktów w jednym meczu (36 z Polonią 2011). Aż 28 pkt. rzucił Kotwicy, a 21 Asseco Prokomowi. Niedawno skończył studia w Pittsburghu (Robert Morris University) i po raz pierwszy wyjechał grać w koszykówkę zagranicę. Właśnie do Jarosławia, gdzie chce się dobrze wypromować.
Jego dokładne średnie z ośmiu meczów PLK: 37,26. min. na parkiecie, 21,4 pkt., 7,5 zbiórek, 2,3 asysty, 3 przechwyty.
Zwycięski rzut
Keddric Mays - 24 lata, 180 cm, rozgrywający. Absolwent uniwersytetu Tennessee w Chattanooga z 2007 roku. Potem przeniósł się do Chile, ale żadnej furory nie zrobił i bez żalu się z nim pożegnano. A w Polsce to właśnie jego rzut z 8 metrów w ostatniej sekundzie zapewnił zwycięstwo z Polpharmą 68:65.
Jego statystyki: 36,47 min., 19,8 pkt., 4,1 zbiórek, 2,9 asysty, 2,3 przechwyty, ale też ponad 4 straty w meczu.
Nikt go nie zauważył
John Williamson - 23 lata, 198 cm, skrzydłowy. Ubiegłoroczny absolwent Cinncinatti State University. Nie mylić ze zmarłym w 1996 r. z powodu niewydolności nerek koszykarzem New Jersey Nets. Jak mówi trener Szczubiał: "grał gdzieś w drugiej lidze, ale nikt go nie zauważył".
Jego statystyki: 24 min., 13,8 pkt., 4,8 zbiórek
Szubarga ciągle się leczy
Jak już informowaliśmy, Anwil udaje się w prawie 500-kilometrową podróż do Jarosławia (Podkarpacie) w sobotę, by od razu po meczu wracać do Włocławka. Ciągle pod znakiem zapytania stoi występ Krzysztofa Szubargi, który rehabilituje kontuzjowane w Starogardzie Gd. kolano. Jego występ w Jarosławiu i trzy dni później w Pucharze Polski w Dąbrowie Górniczej stoi pod dużym znakiem zapytania. Na szczęście, wszyscy pozostali są zdrowi.
Mecz Znicz - Anwil odbędzie się w niedzielę o 18.00. Bezpośrednia relacja na www.Pomorska.pl