Badacze twierdzą, że to nie tylko kolejny ślad obecności Wikingów na naszych ziemiach ale - zdaniem odkrywców - jeden z najciekawszych skarbów wczesnośredniowiecznych.
Znalezisko, zwane depozytem z Obry albo skarbem siekańcowym, ukryte było w dwóch wypełnionych do połowy naczyniach. Złożono je do ziemi po 975 roku. Następnie w jakimś celu wydobyto, dosypano nieco monet i ponownie zakopano - po 1000 roku.
Pamiątki po wojownikach?
Archeolodzy przypuszczają, że depozyt ma związek z obrządkiem pogrzebowym jednej z grup Wikingów - Szwedów (Waregów), zgodnie z którym każdy wojownik sprzed śmiercią zakopać w ziemi swój skarb. Była to swoista po nim pamiątka.
Odnalezione przedmioty są pozostałością po odkryciu dokonanym w tym samym miejscu w 1930 r. Wydobyta wtedy większa część skarbu trafiła do Państwowego Muzeum Archeologicznego w Warszawie, a jego niewielka partia znajduje się w Muzeum Archeologicznym w Poznaniu.
W ziemi pozostały jednak drobno pocięte monety i ozdoby, które odnaleźli teraz archeolodzy. Dotarto do nich dzięki pomocy ostatniego z żyjących znalazców, dziś już ponad osiemdziesięcioletniego Pawła Kalki z Obry.
Jeszcze jedno odkrycie
W końcu maja ubiegłego roku ta sama ekipa archeologów odnalazła w Dębiczu koło Środy Wielkopolskiej inny skarb, prawdopodobnie także wikińskiego pochodzenia: ponad 200 drobno pociętych srebrnych ozdób, arabskich monet i fragmenty naczynia z połowy X w. W 2003 r. archeolodzy w Grzybowie w Wielkopolsce znaleźli unikatowy pierścień, należący około 870-970 naszej ery do Wikinga. Według nich był to pierwszy taki przedmiot odkryty w Polsce.
I pływali po Wiśle
Anna Piotrowska w tygodniku "Newsweek" opisała historię pewnego ciekawego świata podróżnika, niejakiego Wulfstana, który około 890 roku opuścił duński port Hedeby i ruszył na wschód. Przemierzał Bałtyk, płynąc wzdłuż ziem zamieszkanych przez Słowian. Zalewem Wiślanym dotarł do ujścia rzeki Ilfing (dziś Elbląg), popłynął w górę jej nurtu, by po kilkunastu kilometrach natrafić na jezioro zwane dzisiaj Drużno i zatrzymać się w miejscowości Truso.
Lakoniczna relacja podróżnika została zapisana w chorografii Orozjusza przełożonej na angielski przez króla Alfreda Wielkiego i przez wieki stanowiła zaledwie ślad istnienia miejscowości. Opowieść Wulfstana przez stulecia ciekawiła uczonych. Pozostałości Truso udało się jednak odnaleźć dopiero w 1982 roku dr. Markowi Jagodzińskiemu z muzeum w Elblągu. Od tego czasu naukowcy odkopali resztki domostw oraz różne przedmioty codziennego użytku, które jednoznacznie wskazują, że Truso zostało założone przez Wikingów.
Najnowsze badania dowodzą, że w IX-X wieku był to jeden z największych portów północnej Europy, porównywalny do największych ówczesnych nadbałtyckich osad portowych, takich jak Hedeby, Birka, czy Wolin. Świadczą o tym dwa duże baseny portowe, które wybudowano w IX wieku tuż przy wschodnim brzegu jeziora.
Nie tylko u nas
Archeolodzy znajdują coraz więcej śladów obecności Wikingów na terenie Wielkopolski i Pomorza. Są to również elementy bojowego rynsztunku dawnych skandynawskich wojowników, których można najczęściej rozpoznać po uzbrojeniu włożonym do grobów.
Podobne odkrycia - też będące pozostałością po Wikingach - monety i ozdoby - znajdowano w całej strefie bałtyckiej: na Gotlandii, w dawnej Rusi, na Połabiu.
Czy zatem potwierdza się hipoteza o obecności Wikingów na naszych ziemiach? Badacze twierdzą, że tak.