Nie wiadomo na razie, czy podejrzany potwierdził w sądzie swoje przyznanie się do winy, co wcześniej zrobił w prokuraturze.
Wciąż nie wiadomo, co było motywem zbrodni. Prokuratura czeka na badania toksykologiczne, które wykażą, czy był pod wpływem jakiś środków odurzających.
Posiedzenie aresztowe odbyło się za zamkniętymi drzwiami.
Mężczyzna przyznał się do winy, ale odmówił składania wyjaśnień.
Mamy już komentarz sądu.
- W ocenie Sądu zebrany w sprawie materiał dowodowy wskazuje na duże prawdopodobieństwo popełnienia przez podejrzanego zarzuconej mu zbrodni zabójstwa. Podejrzanemu zarzucono popełnianie zbrodni, zagrożonej karą od 8 lat pozbawienia wolności do kary dożywotniego pozbawienia wolności. W tej więc sytuacji podstawowym argumentem przemawiającym za zastosowaniem tymczasowego aresztowania jest realnie grożąca podejrzanemu surowa bezwzględna kara pozbawienia wolności. Powyższa okoliczność mogłaby rodzić obawę, iż podejrzany przebywając na wolności mógłby ukryć się, uciec zagranicę lub wpływać na zeznania świadków, aby uniknąć poniesienia grożącej mu surowej kary pozbawienia wolności. W związku z tym, aby uniemożliwić taką postawę ze strony podejrzanego koniecznym było zastosowanie wobec niego izolacyjnego środka zapobiegawczego. Orzeczenie nie jest prawomocne i przysługuje na nie zażalenie do Sądu Okręgowego. Postanowienie jest natomiast natychmiast wykonalne i podejrzany został już umieszczony w areszcie tymczasowym - wyjaśnia sędzia Michał Tomala z Sądu Okręgowego w Szczecinie.
SSO Michał Toma
Co wykażą badania krwi
W poniedziałek pojawiły się pogłoski, że mężczyzna mógł być pod wpływem dopalaczy, bo według kilku osób, które go widziały, zachowywał się dziwnie.
Ale jeszcze wczoraj po południu prokuratura nie dysponowała badaniami toksykologicznymi.
- Nie mamy wyników badań dotyczących używek w organizmie podejrzanego. Mówienie dziś o tym, że był pod wpływem jakiś substancji jest przedwczesne - dodaje prok. Wojciechowicz.
Według mieszkańców, z którymi rozmawialiśmy, Adrian R. nie sprawiał większych kłopotów. Nie był do tej pory karany. Pracował w piekarni i pracodawca ma o nim dobrą opinię.
Ale w mediach pojawiły się też relacje anonimowych mieszkańców, że mężczyzna był agresywny, miał konflikt z ojczymem, zażywał dopalacze i od dwóch tygodni był jakiś dziwny. Nie wiadomo, które z tych opinii są prawdziwe. Kluczowe będą badania krwi na obecność środków odurzających.
Zawołał siostrę do pokoju
W niedzielę, osiem godzin przed zabójstwem, wrzucił na swój profil na facebooku utwór w stylu rap pod tytułem „Oddalam się” zespołu Polska Wersja.
- Znikam, chcę wolności. Znikam, tak jest prościej. Znikam, by mieć lepsze dni - śpiewają muzycy.
Dzień wcześniej sąsiedzi widzieli go w kościele na mszy. Kilka lat wcześniej był ponoć ministrantem. Wszyscy nasi rozmówcy zauważają, że był z siostrą bardzo zżyty i bardzo ją kochał.
Ale w niedzielę po godz. 19 wybiegł z pracy w piekarni, wsiadł na motor, przejechał sześć kilometrów i w domu zabił 6-letnią siostrę Darię. Prawdopodobnie użył noża, ale narzędzia zbrodni na razie nie odnaleziono. Podejrzany wyrzucił go w wysokie zarośla, gdy na wracał na motorze do pracy. To prawdopodobnie wtedy przewrócił się, bo do piekarni przyjechał zabłocony.
- Mówił, że przewrócił się na motorze. Nie był zdenerwowany. Ani przed wyjazdem, ani po powrocie - mówił właściciel piekarni.
Policjanci zatrzymali go w pracy. Nie stawiał oporu. Grozi mu dożywocie.
Polecamy na gs24.pl:
Natalia Siwiec w Grey Club w Szczecinie. To była szalona noc...