Radio cichutko brzęczało, ale pamiętam to niedowierzanie w głosie spikera czytającego wiadomości o 16-tej. Mówi, że o godz. 8.46 czasu lokalnego (u nas było o 6 godzin później) z niewiadomych przyczyn samolot uderzył w północną wieżę WTC w Nowym Jorku. Amerykańskie stacje informacyjne przerwały swoje programy, by nadawać na żywo z miejsca zdarzenia.
To był Lot nr 11 z Bostonu do Los Angeles. Lecący z prędkością 790 km/godz. samolot American Airlines Boeing 767 wbił się w północną wieżę między piętrami 93. i 99., a kilkanaście minut później drugi samolot (Lot 175) uderzył z jeszcze większą szybkością - 950 km/godz. w południową wieżę, między piętrami 78. i 84.
Świat zastygł w osłupieniu.
To jednak nie był koniec.
O godz. 9. 38 Lot 77, maszyna American Airlines rozbił się o zachodnie skrzydło Pentagonu, wzniecając gwałtowny pożar. Ten fragment Pentagonu był świeżo odnowiony, mieściły się tutaj głównie niezajęte biura. Zginęły wszystkie 64 osoby na pokładzie samolotu oraz 125 osób z personelu Pentagonu.
W samolotach, które uderzyły w bliźniacze wieże WTC zginęło 157 osób, ale lista ofiar rosła z każdą godziną.
O godz. 10 na oczach telewidzów z całego świata zawaliła się południowa wieża World Trade Center.
O godz. 10 amerykańskie stacje telewizyjne przerywają nadawanie programów rozrywkowych i przekazują obraz na żywo z Nowego Jorku.
Kilka minut później na południowy wschód od Pittsburgha, w hrabstwie Somerset rozbija się słynny Lot 93. Późniejsze raporty wskazują, że pasażerowie rozmawiający z pokładu tego samolotu dowiedzieli się o atakach na World Trade Center i Pentagon, przynajmniej trzech z nich zamierzało stawić czoła porywaczom. Walka została zarejestrowana przez magnetofon w kokpicie samolotu. Komisja kongresowa zapisała w swoim raporcie, że celem Lotu 93 był budynek Kapitolu albo Biały Dom.
To był alarm dla świata.
Wyszłam z redakcji. Jakby niewiele z relacji radiowej do mnie dotarło. Dopiero, kiedy w domu zobaczyłam obrazy na ekranie telewizora - osłupiałam. Stałam przed nim jak wmurowana w ziemię. Bezwiednie sprawdzając, czy to prawda, przeskakiwałam z kanału na kanał; wszędzie były te same obrazy i początkowo szczątki informacji. Dziennikarze tłumaczyli „na żywo” amerykańskie serwisy informacyjne, a w naszej redakcji zapadła decyzja o zupełnej zmianie gazety przygotowywanej na następny dzień. Przez cały tydzień temat zamachu na Amerykę nie schodził z czołówki.
Zanim jednak zaczęliśmy szukać ekspertów, którzy mogliby jakoś objaśnić to, co się wydarzyło i co jeszcze miało się wydarzyć, uświadomiłam sobie, że moja koleżanka ze studiów, inowrocławianka, mieszka niedaleko WTC, a na stacji pod Bliźniakami przesiada się zwykle z jednego pociągu metra na drugi. Dziewiąta rano to szczyt dojazdów do pracy na Manhattanie...
Kolejnych pięć czy sześć godzin spędziłam przy telefonie próbując się do niej dodzwonić. Telefony w Nowym Jorku nie działały, ale mogło to też oznaczać, że była wtedy... tam...
Kiedy w końcu późnym wieczorem po którejś tam dziesiątej próbie dodzwonienia się, usłyszałam jej „hallo?”, zaczęłam krzyczeć z radości. Ona też, bo byłam pierwszym albo drugim głosem „ze świata”, który usłyszała. Okazało się, że z mężem zaspali i postanowili jechać do pracy samochodem, ale żeby nie stać w korkach - włączyli rano telewizor z programem lokalnej stacji. I wtedy zobaczyli, jak drugi samolot wbija się w WTC; wieża północna już płonęła, kamery telewizyjne zarejestrowały przerażający widok ludzi skaczących z okien. A potem wszystko runęło i uniósł się tuman białego pyłu.
Tak zaczął się XXI wiek.
Gdy tylko Amerykanie otrząsnęli się z pierwszego szoku, zaczęli tropić sprawców tego bezprecedensowego aktu terroru na ich ziemi, w samym sercu Ameryki. Szybko okazało się, że to Al Kaida.
Zapadła decyzja o wojnie z Afganistanem (październik 2001) i Irakiem (tzw. II wojna w Zatoce Perskiej - marzec 2003), o ściganiu zamachowców (bezpośredni zginęli wraz z niewinnymi ofiarami) w każdym zakątku świata. Osama bin Laden uznawany za przywódcę Al Kaidy poniósł śmierć 10 lat po tragedii WTC (2 maja 2011 w Pakistanie). Wojna w Iraku zakończyła się w 2005 roku, z Afganistanu Amerykanie wycofali się kilka tygodni temu.
Na miejscu wież WTC jest czarna granitowa dziura, Memorial, do której spływają kaskady wody.
Świat istnieje.
Moja przyjaciółka już nie mieszka w Nowym Jorku.
