Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Auschwitz - miesce zagłady - ginie

Adam Willma [email protected]
Ci, którzy przeczą istnieniu masowej zagłady, będą mieli niebawem ułatwione zadanie. Bo ślady po komorach gazowych Auschwitz mogą zniknąć.
Rafał Pióro, szef działu konserwacji
Rafał Pióro, szef działu konserwacji

Rafał Pióro, szef działu konserwacji

Potrzeba 120 milionów euro. Kwota gigantyczna, ale jeśli muzeum ich nie pozyska, nie będzie co zwiedzać - alarmują konserwatorzy.

12 tysięcy garnków

- Jako pierwsze rozpadną się kominy i baraki w Brzezince - ostrzega Jarosław Mensfelt, rzecznik prasowy muzeum.

Problem z Auschwitz polega na skali. O ile z konserwacją 80 tys. par butów, 12 tys. garnków, 40 kilogramów okularów czy 3,8 tys. walizek muzealny dział konserwacji może sobie poradzić (choć konserwacja jednej walizki trwa ponad miesiąc!), to już zabezpieczenie wszystkich obiektów pozostałych, np. na 170 hektarach dawnego Birkenau, wymaga całej armii fachowców.

- Brzezinka to specyficzny, podmokły i niestabilny grunt. Baraki drewniane były budynkami składanymi z prefabrykatów, obliczonymi na niedługi okres użytkowania. Jeszcze większym problemem są murowane baraki, które były również prowizorycznymi obiektami o ścianach zaledwie na pół cegły - mówi Rafał Pióro, szef działu konserwacji w Muzeum Auschwitz.

Ślady w kuchni

Oprócz budynków, które ocalały, konserwacji wymaga około 300 ruin. Są to głównie kominy i obrysy zniszczonych baraków. To właśnie te kominy tworzą złowieszczy pejzaż obozu i oddają skalę hitlerowskiej fabryki śmierci.

Przed kilkoma laty zakończyła się konserwacja oryginalnych słupów betonowych, która pochłonęła 9 milionów złotych.

Jeśli nie znajdą się pieniądze na remont budynków, zadziała niszczycielski efekt domina. - W barakach znajdują się ślady pozostawione po więźniach - malowidła, napisy. Niedawno, podczas konserwacji kuchni obozowej, odnaleźliśmy wyryty na tynku podpis jednego z więźniów pracujących przy wznoszeniu tego budynku. Ustaliliśmy, że zginał w obozie niedługo po zakończeniu budowy. Ale nie sposób ratować rysunków, gdy nieszczelne są dachy - podkreśla Rafał Pióro.

Grozi katastrofą

Podczas gdy jeszcze kilkanaście lat temu zwiedzający mogli obejrzeć wszystkie zachowane baraki, dziś, tylko na odcinku B1 w Brzezince aż 27 jest zamkniętych. Powód: stan techniczny baraków zagrażałby zwiedzającym.

Aby ocalić Auschwitz, potrzebne są pieniądze. Bardzo dużo pieniędzy. O wiele więcej niż jest w stanie wyłożyć Ministerstwo Kultury. Koszt konserwatorskiego zabezpieczenia każdego z drewnianych baraków to około milion złotych. Jeszcze droższe są prace związane z barakami murowanymi, w przypadku których konserwacja może kosztować nawet 4 miliony złotych.

Brakuje pieniędzy nie tylko na konserwację, ale i na nową ekspozycję. - Obecna pochodzi sprzed półwiecza i przygotowana była dla ludzi, którym nie trzeba było tłumaczyć, czym była II wojna światowa - mówi Jarosław Mensfelt. - Młodsze pokolenie ma na ogół mgliste pojęcie na ten temat.

Bilet wstępu na cmentarz?

Jeśli zestawić listę wydatków z roczną dotacją z ministerstwa, która wynosi 11 milionów złotych, okaże się, że pieniądze wystarczą niemal wyłącznie na pensje dla 250 pracowników. Pensje niskie, nie przekraczające na ogół 2 tys. złotych brutto. Ale dla Oświęcimia muzeum pozostaje drugim co do wielkości pracodawcą. Pierwszym są zakłady chemiczne Synthos, dawna niemiecka fabryka Buna-Werke zatrudniająca więźniów Auschwitz.

Pozostałą część budżetu - około 12 milionów - muzeum musi zdobyć samo. W przypadku każdej innej placówki odwiedzanej przez 1,2 miliona zwiedzających rocznie (najwyższy wskaźnik pośród polskich muzeów) i wpisanej na listę UNESCO byłoby to proste. Ale nie dla Auschwitz, które nie może pobierać pieniędzy za wstęp.

- Mamy tu przecież nie tylko obiekty wystawiennicze, ale przede wszystkim cmentarz kilkuset tysięcy ludzi. Poza tym, do dziś żyją byli więźniowie obozu, również przez szacunek dla nich zrezygnowano z opłat za wstęp - mówi Jarosław Mensfelt.

Darmowe są również wszelkie czynności związane z obsługą byłych więźniów, ich rodzin oraz naukowców z różnych zakątków świata. A ci każdego dnia zasypują archiwum prośbami o przesłanie danych, zdjęć i innych materiałów.

Niemcy płacą za akta SS

Przychody Muzeum pochodzą głównie ze sprzedaży książek i miejsc parkingowych. Dziury w budżecie łatane są również dzięki euro płynącym z niemieckich krajów związkowych. Pół miliona euro z Nadrenii - Północnej Westfalii pozwoli ocalić część archiwalnych dokumentów SS. Polskie Ministerstwo Kultury dorzuciło milion złotych na remont jednego z dachów na terenie Auschwitz I. Pokaźne wsparcie muzeum zawdzięcza Fundacji Ronalda Laudera, która wyposażyła dział konserwacji w nowoczesne urządzenia kosztem kilku milionów złotych.

Muzealnicy stanęli do konkursu o fundusze z programu operacyjnego "Infrastruktura i Środowisko" i wywalczyli środki na remont 5 baraków drewnianych w Birkenau i dwóch bloków w Auschwitz I.

- Oprowadzam po terenie dawnego obozu wycieczki z różnych krajów. Niemal wszyscy są zdziwieni, że koszty utrzymania muzeum ponosi w 95 procentach Polska - mówi Mansfelt. - Ludziom wydaje się, że utrzymanie tak ważnego dla świata obiektu może liczyć na hojną pomoc zagraniczną.

Inne rozwiązanie zastosowali Niemcy w obozie Mauthausen, w którym pobiera się symboliczną opłatę za wstęp. Wpływy z biletów wspierają fundusz remontowy. Na razie jednak w Auschwitz, które jest światowym symbolem zagłady, takie rozwiązanie nie wchodzi w grę.

Do utrzymania tego symbolu świat musi się jednak dołożyć. Dlatego premier zwrócił się do Unii Europejskiej o utworzenie specjalnego funduszu na rzecz Muzeum Auschwitz. Pierwsze reakcje są pozytywne. Ale czy pamięć wygra z kryzysem?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska