Nie tak uczniowie wyobrażali sobie wspólnie spędzony czas w Cinema City 3 października przy Czerwonej Drodze w Toruniu.
Mówią, że przerwa trwała aż kilkadziesiąt minut.
- Siedzieli w ciemności. Małe światełka awaryjne też co jakiś czas gasły. Strasznie było, a obsługa bezradna. Tak sobie myślę: co musieli czuć ci, którzy przyszli na bajkę z małymi dziećmi... Nie zazdroszczę - wyznaje jedna z mam.
W końcu wychowawczyni razem z klasą opuścili kino. Będą domagać się zwrotu pieniędzy za bilety.
Co na to Cinema City?
Marta Trzepla z biuro prasowe Cinema City przekonuje, że sytuacja wynikała z problemów technicznych niezależnych od kina.
- Cinema City w Toruniu ma generator, który w momencie przerwy w dostawie prądu z miejskiej sieci włącza się automatycznie, umożliwiając kontynuację seansu. Zgodnie z procedurami, widzowie czekają jedynie krótką chwilę na wznowienie pokazu. Tym razem zanikanie i ponowne pojawianie się prądu z sieci miejskiej w Toruniu (być może na skutek prowadzonych niedaleko robót remontowych) miało miejsce kilka razy w krótkim czasie, a generator prądu dostawał co chwilę inne komunikaty, powodując kolejne przerwy w projekcji. W tej nietypowej sytuacji obsługa kina po rozpoznaniu źródła problemu podjęła decyzję o przerwaniu trwających w kinie pokazów - tłumaczy Marta Trzepla.
Podkreśla, że zgodnie z regulaminem Cinema City, jeśli seans zostanie przerwany z powodów technicznych, kino zwraca pieniądze za bilety lub przekazuje vouchery techniczne.
- W takich sytuacjach, choć zdarzają się niezwykle rzadko, nasi widzowie nie ponoszą kosztów przerwanego seansu - zapewnia Marta Trzepla.
