Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Azja w plecaku

Marek Weckwerth
Bydgoszczanie i kirgiska rodzina w pamirskiej dolinie Akk Su
Bydgoszczanie i kirgiska rodzina w pamirskiej dolinie Akk Su archiwum wyprawy
- W Tadżykistanie, Kirgistanie i Uzbekistanie zapewniano nas, że "Połsza jest chorosza" i proszono o pozdrowienie gen. Jaruzelskiego. O tak, pamięć o systemie komunistycznym jest w tych krajach wciąż żywa, a potwierdzają to wszechobecne symbole ZSRR - mówią Bartosz Majchrzak i Maciej Kujawski, bydgoscy podróżnicy.

Bez podróżowania nie mogą żyć. Po prostu biorą plecaki, śpiwory i wyjeżdżają. Ostatnio wrócili z wyprawy przez Azję Centralną, z krótkim przystankiem w Moskwie. Każdy z nich wydał na podróż: 1690 zł za bilety lotnicze i na miejscu 400 dolarów. Dodatkowe koszty to wizy - po 200 euro. Przejechali i przeszli - policzyli dokładnie - 4117 km.

- Pojechaliśmy do Uzbekistanu, Tadżykistanu i Kirgistanu. Chcieliśmy "zahaczyć" jeszcze o Afganistan, ale nie udało się ze względu na ośnieżenie drogi - wyjaśniają.
Podstawowym środkiem transportu w republikach poradzieckich są "marszrutki" - rodzaj mikrobusów.

Tam, gdzie ich nie ma, miejscowi ustawiają się w kolejce i czekają na okazję. Tak też podróżowali bydgosz - czanie. Jeździli też "na stopa", a przez Uzbekistan pociągiem. Na swym szlaku spotkali bardzo mało turystów. W Samarkandzie natknęli się na kilku Polaków, w Tadżykistanie widzieli jednego Kanadyjczyka, w Kirgistanie kilku Niemców, jednego Francuza i Hiszpana. Jednak już w czerwcu ruch turystyczny się nieco zwiększa.

Reżim Uzbekistanu

- W Uzbekistanie bardzo ciekawe są zespoły urbanistyczne, na przykład Buchara założona w I wieku naszej ery albo Samarkanda, jedno z najstarszych miast świata, założone w IV wieku przed naszą erą - wylicza Bartosz Majchrzak, z wykształcenia magister turystyki, menadżer sportu i trener piłki nożnej.

- Ze względu na wspaniały zespół zabytkowy, Samarkanda została wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Najstarszym zabytkiem jest mauzoleum Ruchabad z połowy XIV wieku.

Na stoiskach można kupić oryginalne pamiątki, które artyści wykonują na miejscu - rzeźbią, malują, wykuwają w metalu. Dominuje ceramika i obrazy przedstawiającą historię Uzbekistanu. Są też tradycyjne wyroby jedwabne, noże, szable.

- Ale to dość ciężkie cuda, a nasze plecaki, jak ustaliliśmy, miały mieć po 12 kilogramów i ani grama więcej. Dlatego nie kupowaliśmy pamiątek - mówi Maciej Kujawski, informatyk.

Nawet zwykły turysta szybko stwierdzi, że Uzbekistan to państwo autorytarne - rządzi nim niepodzielnie od roku 1991 prezydencki reżim Isloma Karimova. Radio i telewizja są tylko państwowe, biznes jest pod stałą kontrolą służb, prywaciarze płacą wysokie podatki, są zastraszani, a przeciwników politycznych zamyka się w więzieniach. W Taszkiencie wszystko robione jest na pokaz - o godz. 18.00 stolica pustoszeje, brygady złożone z samych kobiet zamiatają ulice, przycinają nożyczkami trawniki. Ale trzeba przyznać, że trawniki są lepiej utrzymane niż w Londynie. Panie pu- cują też szmatkami pomniki.

- Gdy przekraczaliśmy granicę, uzbecki funkcjonariusz skontrolował skrupulatnie nasze plecaki. Bardzo zainteresowała go folia termiczna. Chyba takiej wcześniej nie widział. No i z 1400 zdjęć w naszych aparatach skasował wszystkie, na których były budynki rządowe - kontynuuje Bartosz.

On i jego towarzysz podróży przestrzegają Czytelników, którzy kiedyś pójdą ich śladami, przed skorumpowaną uzbecką policją. Za wstęp do budynków użyteczności publicznej, nawet muzeów czy udostępnionych do zwiedzania meczetów, żądają pieniędzy, zwykle dolarów. Od łapówki nie stronią też funkcjonariusze innych azjatyckich państw tego regionu.

Pamir Highway

- W górzystym i ubogim Tadżykistanie właściwie nie ma zabytków, toteż naszym celem było głównie przejechanie słynnej autostrady Pamir Highway - jednej z najwyższych dróg na świecie, a przy tym niezwykle widokowej - mówi Maciej.

Bydgoszczanie bali się jazdy wysokogórską autostradą autem z wynajętym kierowcą. Szerokość tej drogi porównują do... blatu biurka. Ogromne wrażenie robiły wraki ciężarówek, autobusów i "osobówek", które nie zmieściły się podczas mijanki i spadły w przepaść. Jednak kierowcy są bardzo dobrze przygotowani do jazdy, wiedzą jak ustawić koło tuż przy krawędzi przepaści, by auto przejechało bezpiecznie.

Widoki były fantastyczne - zapewniają jednym głosem. Na przełęczy na wysokości ponad 4,5 tysiąca metrów nad poziomem morza, gdzie trudno jest złapać oddech, droga była ośnieżona. Gdy już zjeżdżali, śnieg topniał i koleinami spływała woda. Samochód jechał bardzo wolno i ślizgał się nieprawdopodobnie. Trzeba było mieć silne nerwy. Raz nawet auto zakopało się.

Nocowali pod namiotem i w przydrożnych hostelach. Normą jest 8-10 dolarów za nocleg.

- Ludzie w tych krajach są bardzo gościnni, przyjaźni i uczciwi. Nie zdarzyło się, by ktoś próbował nas oszukać, na wydał reszty. Z uśmiechem oddawali co do centa. Za jakąkolwiek pomoc absolutnie nie chcieli pieniędzy - przekonują podróżnicy.

To przeciwieństwo Afryki, którą Bartosz poznał w minionych latach dość dokładnie.

- Po tych doświadczeniach trudno było mi uwierzyć, że w Azji mogą być tak uczciwi i serdeczni ludzie - wspomina. - Co chwilę byliśmy zapraszani na herbatę, tutejszy czaj. Prosili też na grilla. Z jednego domu wchodziliśmy do drugiego.

Podróżnicy rozmawiali, a przynajmniej próbowali rozmawiać z miejscowymi po rosyjsku - w języku powszechnie funkcjonujący w republikach postradzieckich. Bartosz i Maciej reprezentują pokolenie, które w szkole nie uczyło się już "gawarit po ruski". Stąd pewne trudności w komunikacji.

Jezioro w Kirgistanie

Na koniec zostawili sobie Kirgistan, gdzie wybrali się nad Issyk-Kul, położone w śródgórskiej kotlinie tektonicznej jezioro. To największy akwen kraju, położony na wysokości 1608 m n.p.m. Jest drugim pod względem wielkości jeziorem górskim na świecie (6236 km kwadratowych, 182 km dł. i 58 szer.), po andyjskim Titicaca. W czasach ZSRR testowano tu systemy napędowe dla torped.

Objechali wielką wodę, zwiedzając nadbrzeżne wsie. Ostatnie na trasie było spore miasto Karakol (dawniej Przewalsk), które jest bazą wypadową w góry Tienszan.

- W kirgiskich górach oglądaliśmy jeden z ich cudów, zbudowane z czerwonego piaskowca skały "Siedem Byków" - chwalą się nasi rozmówcy. Spali wysoko w górach u pasterzy. Jedli - tak jak w dwóch pierwszych krajach - tylko miejscowe specjały. I chwalili sobie miejscową kuchnię. Wychodzi taniej i poznaje się smaki świata.

- Co ciekawe, gdy tylko miejscowi dowiadywali się, że jesteśmy Polakami, od razu stwierdzali, że "Połsza jest chorosza" i kazali nam pozdrowić generała Jaruzelskiego - śmieje się Bartosz Majchrzak. - Nie zliczę ile razy kazali nam to zrobić. Ale dwukrotnie prosili o przekazanie pozdrowień prezydentowi Kwaśniewskiemu.

Podróżnicy podkreślają, że szczególnie prorosyjski i pielęgnujący tradycję komunistyczną jest Kirgistan. Pamiątki po dawnym systemie można tam zobaczyć na każdym kroku.

Jutro Szwajcaria

- Dokąd teraz? - Przed nami Europa: Skandynawia, potem Mołdawia, Białoruś, Ukraina - odpowiadają. Najpierw jednak Szwajcaria. Wyjeżdżamy w sobotę!

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska