To nie była typowa sztuka. Zazwyczaj odwiedzając teatr jest tak, że aktorzy grają na scenie, publiczność zasiada na widowni i między nimi tworzy się pewna bariera.
Tym razem w centrum uwagi byli zarówno aktorzy, jak i oglądający . Wszyscy zgromadzili się na jednej przestrzeni. Środek był sceną dla aktorów, a to, co prezentowali, publiczność oglądała usadowiona na ustawionych dookoła nich, specjalnych siedzeniach.
Dodatkowymi elementami scenografii były duże fotosy ustawione za plecami widzów i aktorów.
"Transformacje" to próba uchwycenia przemian ustrojowych po upadku komunizmu. Są one ukazane na grupie siedmiu upośledzonych osób.
Każda z nich to osobny życiorys, jest m.in. niewidomy Lesiu, czy dziewczyna, która jest ofiarą pracy w dużej korporacji. Czasami potrafimy się z nimi utożsamić, a czasami nie.
Ciekawą częścią spektaklu jest to, że aktorzy nawiązują kontakt z publicznością. Przysiadają się do nich, próbują nawiązać rozmowę, a nawet zapraszają do wspólnego występu.
- Przez swoją formułę spektakl był rzeczywiście inny, ciekawy. Każdy z przedstawionych życiorysów potrafił zainteresować. Świetna gra aktorów. Ta propozycja to było coś innego, coś nietypowego. Nie żałuję, że przyszłam - mówiła pani Justyna, tuż po występie w Barcinie.
- Tak wystawiona sztuka pozwala widzom na jej głębszy odbiór. Bardzo spodobał mi się sam pomysł na ten spektakl, czyli pokazanie transformacji geopolitycznej poprzez pryzmat osób niepełnosprawnych - powiedział Artur Jakubowski, dyrektor Miejskiego Domu Kultury w Barcinie. - Niepełnosprawni są znacznie bardziej wrażliwi od osób zdrowych. Ich przeżycia, emocje są zacznie głębsze od tego, co czują ludzie zdrowi - dodał.
Nasz rozmówca podkreśla, że pomysł na takie nietypowe przedstawiane sztuki i wychodzenie z nimi na prowincję, to godna pochwalenia inicjatywa bydgoskiego teatru. - Fajne jest pojechać do teatru, ale jeszcze lepiej jak teatr przyjeżdża do nas. Dzięki "Transformacjom" przekonaliśmy się, że sztuka wystawiona na prowincji, jest tak samo odbierana, jak w większych aglomeracjach. To ciekawa propozycja i jeśli Teatr Polski jeszcze raz przygotuje taką objazdową sztukę, chciałbym, by ponownie zawitała do naszego miasta - oznajmił Jakubowski.
"Transformacje "chętnie obejrzeli także żninianie. - To był spektakl trudny, ale intrygujący, o czym świadczyły reakcje oglądających. Momentami spektakl był śmieszny, momentami niektórzy nie wiedzieli jak się zachować. To znaczy, że to, co widzieli dawało do myślenia - oznajmił z kolei Tomasz Gronet, szef Żnińskiego Domu Kultury.
Przygoda mieszkańców Pałuk z teatrem na "Transformacjach" się nie zakończyła. 5 grudnia w ŻDK dwa kolejne spektakle. Jeden dla dzieci, drugi dla dorosłych. O szczegółach poinformujemy.