Najpierw jednak na pl. Wolności pojawił się dobry duszek leśny Leszy, który ma się stać powiatową maskotką. - Ten chochlik tak dobrze spisał się w lesie, niech teraz przyniesie mieszkańcom radość, miłość i szczęście - rekomendował burmistrz Tucholi Edmund Kowalski. Duszek ochoczo zabrał się do osłodzenia życia tucholanom, rozdając im łakocie.
Dni z patronką
Dni Borów Tucholskich mają długą tradycję, zapoczątkowano je w 1939 r., a w 1960 r. przywrócił je Józef Sporny. Teraz zrodził się pomysł, by Dni odbywały się w tygodniu imienin patronki miasta św. Małgorzaty. Po 13 lipca byłaby okazja do świętowania. W tym roku tucholanie będą się bawić do jutra, przez cztery dni - od rana do wieczora - przygotowano dla nich sporo atrakcji.
Zdjęli marynarki
Na oficjalne otwarcie nie było przecinania wstęgi, tylko rąbanie drewnianego bala. Zaproszono do tego parlamentarzystów Zygmunta Cybulskiego, Renatę Bastę Barbarę Hylę-Makowską, Teresę Piotrowską, Grzegorza Gruszkę, Mariusza Wnuka i radnego wojewódzkiego Jerzego Ortmanna. Panie z pewną nieśmiałością chwytały siekierę, panowie - po zdjęciu marynarek - wywijali nią aż miło. Ostatnie uderzenie przypadło Renacie Baście, która skorzystała z pomocy starosty Andrzeja Wegnera i stało się - można było wypowiedzieć magiczną formułę o otwarciu Dni.
Posiedzieć na kanapie
Tego dnia tucholanie mogli jeszcze posłuchać koncertu Haliny Frąckowiak. Na regionalnym kiermaszu wieczorem lady były już mocno przerzedzone, ale tu i ówdzie można było zauważyć kubki, plakietki, serwetki, drewniane ptaszki, foldery. Kto chciał, mógł spocząć na kanapie z Śliwic, bo ta gmina reklamowała swoich producentów mebli.
O Dniach czytaj w poniedziałek
Basta z siekierką
Maria Eichler

Renata Basta podczas ostatniego uderzenia siekierą, w głębi burmistrz Edmund Kowalski i jego zastępca Jarosław Góral.
Trzeba było siekiery, by rozpocząć Dni Borów Tucholskich. Tucholanie mogli się na własne oczy przekonać, że parlamentarzyści radzą sobie również z nią świetnie.