Gawrony w parku im. Sobieskiego w Nakle to utrapienie mieszkańców. Jest ich tak dużo, że spacerowicze rzadko tu zaglądają. Odpoczynek na ławce przypłacić łatwo poplamionym odchodami ubraniem.
W ubiegłych latach próbowano odstraszać gawrony odtwarzając głosy drapieżnych ptaków. Nie przynosiło to efektu, więc tej wiosny, tytułem próby, zatrudniono w parku sokolnika. Drapieżne ptaki krążące nad parkiem zniechęcić miały gawrony do zakładania gniazd.
Większe jednak wrażenie praca sokolnika zrobiła na ekologach z Bydgoszczy. Najpierw (nie będąc w ogóle w Nakle, co protestujący potwierdzili w rozmowie z "Pomorską") alarmowali o martwych ptakach w parku Sobieskiego, prawdopodobnie otrutych. Byliśmy wówczas w parku kilkakrotnie. Nic niepokojącego nie zauważyliśmy.
Otrzymaliśmy za to informację podpisaną przez stowarzyszenie Animali Lex z Bydgoszczy o zgłoszeniu w KPP w Nakle faktu naruszenia prawa. Bo - jak wyjaśniali autorzy protestu -Nakło ma zezwolenie na płoszenie w parku gawrona, ale nie jest ono tożsame ze zgodą na płoszenie innych ptaków chronionych.
W ostatnich dniach o parku Sobieskiego w Nakle znów zrobiło się głośno. - Otrzymaliśmy informację, iż na miejscu, oprócz posługiwania się ptakami drapieżnymi, zwalane są ptasie gniazda. Pojawiły się przy tym głosy, iż w gniazdach są ptasie jaja oraz młode osobniki. Tym samym kolejny aspekt w sprawie został zgłoszony do Komendy Powiatowej Policji w Nakle, a także do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska - informują przedstawiciele stowarzyszenia Animali Lex.
Ich zdaniem zwalanie gniazd jest nielegalne. Dlatego stowarzyszenie zwróciło się do KPP w Nakle i Prokuratury Rejonowej o pilne działania, które zapobiec mają eskalacji problemu. - W trybie błyskawicznym do sprawy przydzielono jednego z prokuratorów, który oczekuje na dostarczenie mu akt śledczych. Decyzję podejmie jutro - relacjonują bydgoszczanie.
- Żadnego zrzucania gniazd nie było - zaprzecza kategorycznie Marek Michalak, dyrektor wydziału gospodarki komunalnej i ochrony środowiska w nakielskim ratuszu. - Przeprowadziliśmy tylko w parku drobne zabiegi pielęgnacyjne drzew. O protestach Animali Lex wiemy. Wszędzie rozsyłają pisma. Mieliśmy kontrolę z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska...
Temat znany jest także Prokuraturze Rejonowej w Nakle, która jednak - jak dowiedzieliśmy się - zajmować się nim nie zamierza.- Jest to sprawa o wykroczenie. Przekazaliśmy ją do samodzielnego prowadzenia policji - wyjaśnia Piotr Glanc, zastępca prokuratora rejonowego w Nakle nad Notecią.