Linette właśnie w Toruniu odniosła swój największy sukces w karierze: przed rokiem od kwalifikacji dotarła aż do finału Bella Cup. Wydawało się, że poznanianka będzie pięła się w rankingu i szybko zapuka do czołowej setki na świecie, ale potem stanęła w miejscu. W tegorocznych 15 meczach singlowych wygrała tylko trzy razy, nawet w mniejszych turniejach z pulą nagród 25 tys. dolarów szybko odpadała.
Do Torunia przyjechała szukać natchnienia i najwyraźniej go znalazła. W I rundzie zdeklasowała do jednego gema koleżankę klubową Katarzynę Piterę, w II czekała jednak rywalka o niebo silniejsza - rozstawiona z nr 6 Chinka Xinyun Han.
I właśnie w tym pojedynku Linette pokazała wszystkie swoje atuty, którymi zdobyła serca toruńskich kibiców przed rokiem: przede wszystkim waleczność i umiejętność wyciągania szybkich wniosków na korcie.
W pierwszym secie rywalka dominowała wyraźnie i oddała naszej zawodniczce zaledwie dwa gemy. W drugiej partii Polka zmieniła styl gry i dopasowała go do leworęcznej Chinki. Zaczęła grać agresywnie, nie czekała już na pułki w głębi kortu, ale zmusiła do biegania przeciwniczkę i zwyciężyła 6:3.
Trzeci set był najbardziej wyrównany. Polka szybko przełamała podanie rywalki, prowadziła 5:3 i miała swój serwis. W pewnym momencie dwie piłki dzieliły ją od zwycięstwa, a jednak Han wygrała kolejne dwa gemy i wydawało się, że lepiej zniosła ciężki pojedynek pod względem fizycznym. Polki odzyskała siły w ostatnim momencie, w dwóch ostatnich gemach znowu postawiła na agresywny tenis i wygrała 7:5.
- Rywalka była bardzo wymagająca, cały czas musiałam atakować i szukać inicjatywy w grze. Na początku byłam zestresowana, ale potem zmieniłam styl gry i zaczęła zdobywać punkty - opowiadała po meczu Linette.
Japonka przegrała z bólem
Nie będzie osamotniona w ćwierćfinale, bo niespodziewanie znalazła się tam Paula Kania. Ona na razie dobrze wykorzystuje dziką kartę, choć w II rundzie miała nieco szczęścia. Świetnie grająca w Toruniu Japonka Chihiro Takayama walczyła z kontuzją i w drugim secie ostatecznie się poddała.
Nie ma już w turnieju najwyżej rozstawionej tenisistki: Rosjanka Anastasia Pivovarova przegrała 0:6, 1:6 z Argentynką Paulą Ormacheą.. Za to Rumunki idą szeroką łatwą, o półfinał zagrają Madalina Gojnea (nr 8, pokonała Ekaterinę Ivanovą), Liana Ungur (pokonała rozstawioną z nr 7 Yulię Beygelzimier), Edina Gallovits (lepsza od Ekateriny Bychkovej) oraz sprawczyni kolejnej dużej niespodzianki Eleni Bogdan (wygrała z nr 2 Patricią Mayr-Achleitner).
W piątek Polki czeka trudne zadanie. Linette zagra z nr 4, Francuzką Stephanie Foretz Gacon, która w I rundzie wyeliminowała Martę Domachowską. Kania z kolei zmierzy się z Bogdan. Mecze naszych tenisistek o godz. 12.00 i ok. 14.00 na korcie centralnym.
Czytaj e-wydanie »