https://pomorska.pl
reklama
Pasek artykułowy - wybory

Bez orła na czapce

Roman Laudański
Co czwarty mieszkaniec Chełmna nie ma pracy. Jak dojdą do tego zwalniani żołnierze i pracownicy cywilni wojska, to już co trzeci nie będzie miał co ze sobą zrobić...

     8 Ośrodek Szkolenia Specjalistów Czołgowych w Chełmnie zatrudnia prawie pół tysiąca ludzi, z czego kadra stanowi połowę. W połowie ubiegłego roku znalazł się on na liście jednostek przeznaczonych do likwidacji. Ma to nastąpić do końca czerwca 2002 roku. I od tej pory do garnizonu nie dotarły żadne rozkazy w tej sprawie...
     - Żałuję, że koniec mojej służby jest właśnie taki - mówi spokojnie płk Roman Dubiela, dowódca garnizonu Chełmno. W przeddzień naszej rozmowy żegnał właśnie kolejny "turnus" żołnierzy służby zasadniczej. - Zawsze zapraszałem rezerwistów, by - jak już opadną im emocje związane ze służbą - zaglądali do swojej jednostki. Teraz nie mogę ich zaprosić, bo nas już tu nie będzie. Sam nie wiem, czy mnie ktoś zaprosi - dodaje płk Dubiela.
     Propozycji - brak
     
Dla pułkownika Dubieli Chełmno jest czwartym garnizonem, a obecne mieszkanie szóstym z kolei, ale o to nie ma do nikogo pretensji, bo taki już los wojskowych. - Rodzice mieli nas czworo, nie stać ich było na nasze wykształcenie, a wojsko dawało mi taką szansę - _wspomina. - Nie mam żadnej propozycji pracy i 150 żołnierzom kadry też nie mam niczego do zaproponowania.
     Z 250 żołnierzy kadry o nowej pracy w Grupie i Toruniu może myśleć 48 osób. W ciągu ostatnich trzech miesięcy zatrudnienie znalazło 24 żołnierzy, a 16 wniosków jest właśnie załatwianych. Ostatnio udało się znaleźć zatrudnienie dla 21 oficerów i 19 pracowników cywilnych wojska w 1 Ośrodku Szkolenia Kierowców w Grudziądzu. Zorganizowano również szkolenia, w wyniku których 84 osoby uzyskały uprawnienia na prowadzenie pojazdów gąsienicowych, a na początku lutego 45 następnych przystąpi do egzaminu na instruktora nauki jazdy. 10 wojskowych ukończyło podyplomowe studia z zarządzania kryzysowego w Akademii Bydgoskiej.
     Młodzi i starzy
     
Ppor. Stanisław Mojsiewicz jest jednym z kilkunastu ubiegłorocznych absolwentów Wojskowej Akademii Technicznej, którzy trafili do Chełmna z Warszawy. W maju ub.r. na uczelni miały być z nimi przeprowadzane rozmowy kadrowe. Przesuwano je najpierw na czerwiec, by wreszcie w sierpniu powiedzieć: "traficie do takich jednostek, które mają perspektywy do 2006 roku". W Chełmnie, na "dzień dobry" usłyszeli: "szukajcie, panowie, nowej pracy"...
     - _Do każdego zawodu trzeba mieć powołanie. Moim jest wojsko
- zapewnia Mojsiewicz. Mieszka w chełmskim internacie lub dojeżdża, a żona z dzieckiem są w Bydgoszczy. Podporucznik Marcin Kot (także ubiegłoroczny absolwent WAT-u) do wojska zastrzeżeń nie ma, ale uważa, że obecnie trzeba myśleć na dwa fronty: wojskowy i cywilny. - Nie wiem, co wojsko mi zaproponuje, a w cywilu trzeba będzie się rozejrzeć w informatyce. Jestem młody, coś na pewno się znajdzie - przekonuje ppor. Kot. Kpt. Jarosław Chęsy wychodzi z założenia, że w wojsku ciężko cokolwiek załatwić na własną rękę. Dlatego czeka na rozmowy kadrowe. Major Dariusz Półgęsek, zastępca komendanta OSK, jest jednym z nielicznych mających nadzieję na pracę w Toruniu. - Odchodząc dziś do cywila za dużo bym stracił - tłumaczy major. - W wieku 37 lat zostałbym z emeryturą wynoszącą 1,1 tysiąca złotych, a pewnie innej pracy w cywilu bym nie dostał. Chcę dojeżdżać do Torunia, koszty benzyny rozłożą się na czterech, wojsko refunduje mi tylko cenę miesięcznego biletu kolejowego. Lepsze to niż nic. Przeżyłem już roczne rozłąki z rodziną służąc w Kambodży i Libanie, ale obecnie na dwa domy nie mógłbym żyć.
     Nikt nie chce mieszkać na dwa domy. Sierżant sztabowy Zdzisław Jantoń, 23 lata pracy, z tego 18 w mundurze, wykupił wraz z rodziną mieszkanie własnościowe w Chełmnie i to w zadłużonej spółdzielni mieszkaniowej, tak więc nikt teraz od niego tego mieszkania nie kupi, a on dostał właśnie propozycję pracy w Grudziądzu. Nie wie, czy nie będzie musiał tam jeszcze raz weryfikować klasy mistrzowskiej i straci na dojazdach.
     Nad garnizonem w Chełmnie unosi się atmosfera marazmu, rozgoryczenia i zniechęcenia. Pułkownik Dubiela widzi to tak: górnicy dostali duże odprawy, natomiast żołnierzom dadzą tylko 2 tysiące złotych. - Gdyby to było inaczej, to tak wielu ludzi nie czułoby się aż tak bardzo skrzywdzonych - podsumowuje.
     Cywilne żale
     
W bibliotece garnizonowej spotykam Zofię Bublik-Sulkowską - przewodniczącą NSZZ Pracowników Wojska, Barbarę Szulc i Marzenę Tomaszewską-Górecką. Zgodnie przyznają, że ludzie w garnizonie są załamani, bo już za kilka miesięcy nie będą mieli za co żyć. - Nieliczne propozycje pracy są tylko dla kadry, a dla nas? Może kilkoro z nas przejdzie na świadczenia przedemerytalne, ale 90 procent z 200, kiedy "kuroniówka" się skończy, zostanie na lodzie. A żyć za coś trzeba! Wokoło słyszymy tylko blokada stanowisk lub likwidacja firm, to gdzie znajdziemy nową pracę? Możemy tylko pisać listy motywacyjne i CV, które zostaną bez odpowiedzi.
     Obawiają się, czy za kilka miesięcy nie dołączą do tych mieszkańców Chełmna, którzy całą noc stoją w kolejce pod rzeźnią, bo rano można dostać za darmo kości...
     Rodzinnie za bramę
     
Roman Słoniecki pracuje w wojsku od 29 lat. Jego żona Krystyna od 29 lat, a syn Piotr od 10 lat. Za pięć miesięcy wszyscy mogą stracić pracę... Roman, starszy mistrz w warsztatach szkolnych wspomina, jak to w latach 70. cywile szli do wojska, gdzie były najwyższe zarobki w Chełmnie. - A dziś chcielibyśmy nie większych pieniędzy, ale pracy. Mogę plac zamiatać, byleby pensja i ZUS były - mówi. Jeszcze w latach 80. warsztaty zatrudniały 28 takich jak on. Teraz sześciu. Krystyna przypomina, że wtedy w garnizonie pracowało 6 krawcowych, a dziś została ona jedna. Po zwolnieniu nie otworzy np. usług krawieckich, ponieważ kilku w Chełmnie już tego próbowało, a utrzymał się tylko jeden. Zresztą teraz ciuchy kupuje się na wagę za 5 czy 10 złotych, a nie zamawia u krawca.
     Nauka myślenia
     
Żona oficera (spoza Chełmna) powiedziała kiedyś: - Jeśli przez 20 lat człowiek wykonuje tylko rozkazy, to dziś trzeba mu wskazać drogę. Bo ludzie z likwidowanych jednostek stracili wiarę w siebie. Im są potrzebne warsztaty aktywnego poszukiwania pracy. Oni nie są przygotowani do szukania pracy i normalnego życia.
     PS. Rozkaz rozformowania 8 Ośrodka Szkolenia Specjalistów Czołgowych został wydany w ubiegłym tygodniu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska