Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Biznesmen twierdził, że to nie on kierował, gdy fotoradar pstryknął fotkę. Wskazał... nieboszczyka!

Anna Klaman [email protected]
Mariusz S. chciał uniknąć grzywny i punktów karnych. A pech chciał, że znów w Czersku, a konkretnie tym razem w Złotowie, urządzenie do pomiaru prędkości Straży Miejskiej zrobiło mu fotkę
Mariusz S. chciał uniknąć grzywny i punktów karnych. A pech chciał, że znów w Czersku, a konkretnie tym razem w Złotowie, urządzenie do pomiaru prędkości Straży Miejskiej zrobiło mu fotkę archiwum GP
Mariusz S. chciał uniknąć grzywny i punktów karnych. A pech chciał, że znów w Czersku, a konkretnie tym razem w Złotowie, urządzenie do pomiaru prędkości Straży Miejskiej zrobiło mu fotkę.

Może się odwołać

W środę (14 maja) przed Sądem Rejonowym w Chojnicach zapadło nieprawomocne orzeczenie. Obwinionego Mariusza S. sąd uznał za winnego.

Kara to grzywna w wysokości 100 zł. Przedsiębiorca ma też wpłacić na rzecz Skarbu Państwa zryczałtowane koszty postępowania w wysokości 100 zł i opłatę sądową w wysokości 30 zł.

10 września 2013 roku Straż Miejska ustawiła w Złotowie fotoradar. O godz. 17.52 oko kamery uchwyciło w kadrze audi. Za kierownicą siedział mężczyzna w średnim wieku. Fotoradar pstryknął fotkę, choć audi w obszarze zabudowanym przekroczyło prędkość tylko o jedenaście kilometrów.

Zobacz też: Pijany 26-latek wjechał w fotoradar toruńskiej straży miejskiej [zdjęcia]

Auto jechało z prędkością 61 km na godzinę. Straż miejska postanowiła wysłać mandat, ale okazało się, że nie było to takie proste.

Mariusz S. stwierdził, że choć auto jest w leasingu na jego spółkę, to nie on kierował, tylko mieszkaniec Sopotu.

Sąd wczoraj wydał orzeczenie. Nie dał wiary Mariuszowi S., uznając, że złożone przez niego wyjaśnienia nie są prawdziwe.

Zmarł następnego dnia

Rzekomy kierowca z 10 września 2013 roku zmarł bowiem następnego dnia. Tak się składa, że był ojcem kolegi Mariusza S.

Jak to się stało, że starszy, niemal 90-letni pan, rzekomo prowadził auto przedsiębiorcy?

Przeczytaj również: Nie chcesz płacić? Powiedz kto kierował!

W sądzie wcześniej na tę okoliczność zeznawał nie tylko S., ale i jego znajomy. Biznesmen stwierdził, że jego znajomy od niemal roku korzystał z auta, przewożąc między miastami m.in. dokumenty spółki. Ten zaś stwierdził, że dwukrotnie przewoził ojca i nie może wykluczyć, że tata pod jego nieobecność wsiadł za kierownicę. Zeznał, że w Złotowie w audi musiał siedzieć jego tata, bo on sam... nie przekracza prędkości.

Zdjęcie bez wątpliwości

Sąd nie miał jednak wątpliwości, że za kierownicą siedział Mariusz S. Stwierdził to na podstawie załączonego do akt sprawy zdjęcia. Rozpatrywał też kwestię złożonego oświadczenia do straży miejskiej z 23 września 2013 roku, co do tego, kto kierował autem. Wtedy już było wiadomo, że starszy pan z Sopotu nie żyje. Zasadne jest pytanie, dlaczego podano dane osobowe zmarłego, jego adres i numer dowodu osobistego.

S. zeznał, że nie znał swojego znajomego na tyle dobrze, by ten informował go o śmierci ojca. Ten zaś powiedział, że nie pamięta, czy podzielił się z S. tą smutną wiadomością, ponieważ aż tak blisko się nie znają. Sąd te zeznania uznał za niewiarygodne. Choćby dlatego, że, jak uzasadnił, gdy powierza się komuś swoje drogie auto i ważne dokumenty, to ma się do tej osoby duże zaufanie.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska