NIK pozytywnie oceniła tylko sam fakt rozpoczęcia zmian. Raport o wynikach kontroli organizacji i funkcjonowania funduszy emerytalnych okazał się w efekcie oceną realizacji reformy. Wyniki pokazały, że nie można pozytywnie oceniać sposobu wprowadzenia reformy, a jej efekty mogą być mniej korzystne, niż przewidywano w założeniach.
NIK źle oceniła działalność ZUS, Powszechnych Towarzystw Emerytalnych, zarządzających funduszami emerytalnymi. Miała także zastrzeżenia do działań Urzędu Nadzoru nad Funduszami Emerytalnymi, które wykraczały poza ramy dozwolone prawem. Uznała jednak, że urząd podejmował je w interesie ubezpieczonych.
ZUS na bieżące wydatki przekazywał pieniądze, które powinny trafić do funduszy emerytalnych.
W pierwszych dwóch latach fundusze emerytalne nie zapewniły uczestnikom nawet zwrotu opłat, pobranych ze składek. Na koniec I kwartału 2001 r. przekazane do funduszy składki wynosiły 12,3 mld zł, a wartość netto aktywów funduszy (czyli to, co zapisane było na kontach członków po potrąceniu opłat i doliczeniu zysków) wynosiła 11,5 mld zł.
Fundusze w przyszłości mogą mieć kłopoty z uzyskaniem dobrych wyników, bo polski rynek jest zbyt płytki. Jednak najwięcej niepokoju wzbudziła informacją o niskiej stopie zastąpienia przyszłej emerytury wobec zarobków. NIK powołała się tu na dane UNFE z ubiegłego roku. Według tych wyliczeń, pracujący przez 40 lat mężczyzna może liczyć na emeryturę wynoszącą średnio 56-60 proc. ostatniej płacy, a kobieta po 35 latach pracy - na 38-39 proc.
Izba porównała założenia, dokonane przez ministerstwo pracy przed podjęciem decyzji o reformie z obecną sytuacją. - _Okazało się, że po drodze założenia zmieniono na mniej korzystne dla przyszłych emerytów - _powiedział wiceprezes NIK, Jacek Jezierski.
