Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bliźniacy - jeden na budowie zarabia kokosy. Drugi, nauczyciel, ma ułamek pensji brata

Katarzyna Piojda
Katarzyna Piojda
Lepsze wykształcenie niekoniecznie idzie w parze z wyższą wypłatą. Bracia bliźniacy z Bydgoszczy o tym wiedzą.
Lepsze wykształcenie niekoniecznie idzie w parze z wyższą wypłatą. Bracia bliźniacy z Bydgoszczy o tym wiedzą. Karolina Misztal/zdjęcie ilustracyjne
Bracia bliźniacy od zawsze różnili się od siebie. Jeden jest po studiach. Jako nauczyciel dostaje około 4000 zł na rękę. Drugi edukację zakończył na technikum.

Zobacz wideo: Potężne uderzenie CBŚP w sieć klubów go-go, oszukujących klientów m.in. w Bydgoszczy

od 16 lat

Chłopaki bliźniaki mieszkają w Bydgoszczy. Od urodzenia różnili się temperamentami. Starszy (o 7 minut) był spokojny, ułożony. Młodszego rozpierała energia. Tak mu zostało.

W szkole podstawowej starszak uczył się pilnie i przynosił przeważnie piątki, natomiast juniorowi (temu 7 minut młodszemu) pilnie było do przerw, nie do podręczników, co po ocenach dało się zauważyć. Przez całą podstawówkę brat mocno stąpający po ziemi i brat lekkoduch chodzili do tej samej klasy, ale razem w ławce nie siedzieli. Nauczyciele, po konsultacji z rodzicami chłopców, zdecydowali, że rozdzielenie ich wyjdzie na dobre.

Po podstawówce drogi braci się rozeszły. _Starszak wybrał renomowane państwowe liceum ogólnokształcące, drugi technikum budowlane, ale prywatne. _Pierwszy dostał się bez kłopotu. Drugi - z problemami, gdyż państwowa placówka go nie przyjęła. Z tak słabym świadectwem ukończenia podstawówki, łatwiej byłoby mu kontynuować naukę w zasadniczej zawodówce. Marzeniem matki i ojca było jednak, żeby obaj synowie zdobyli wykształcenie przynajmniej średnie i nie zgodzili się na pójście juniora do zawodówki.
Starszak ukończył liceum z całkiem ładnymi wynikami, chociaż bez czerwonego paska. Na młodszego syna przygotowaliby pasek od spodni, widząc jego oceny, ale nigdy nie podnieśli ręki na dzieci. Powtarzali mu przynajmniej raz w tygodniu: - Bierz przykład ze starszaka. Ucz się, bo źle skończysz. Jak nie będziesz miał wykształcenia, to i pieniędzy.

Dziecięce zainteresowania

Junior bagatelizował te uwagi. Wolał z kumplami grać w piłkę. Starszy brat wtedy siedział w domu, chociaż niekoniecznie nad książkami. Młodszy technikum skończył ledwo, ledwo. Tak ledwo, ledwo, że do matury nie podszedł. Przewidywał, że by nie zdał. Starszy po ogólniaku wyjechał z miasta na studia pedagogiczne.

Dzisiaj bracia bliźniacy są przed 40-tką. Ten o 7 minut wcześniej urodzony pracuje jako nauczyciel języka polskiego. Zarabia, już z dodatkami, jakieś 4000 zł netto miesięcznie. Dorabia sobie korepetycjami z języka polskiego. To jednak praca sezonowa, co roku mniej więcej od lutego do początku maja. Przygotowuje młodzież do matury z ojczystego języka. Za zegarową godzinę kasuje 50 zł.
Junior od lat siedzi w budowlance, konkretnie w wykończeniówce. Umów nie lubi. Pracuje na czarno, bo - jak twierdzi - tak mu się bardziej opłaca. Ubezpieczeniem zdrowotnym nie jest objęty, bo nie zarejestrował się w PUP, a wówczas bezrobotny zyskuje ubezpieczenie automatycznie. Jego pensja jest przynajmniej dwa razy wyższa niż brata. Złote fuchy, jak je określa, się zdarzają. Wczesną wiosną kolega z branży, dekarz, poprosił go o pomoc. We dwójkę kładli nowy dach na domu. Pracowali po 10 godzin, od poniedziałku do soboty. Ładnie zarobili, bo 27000 zł na czysto, z tego kolega przekazał juniorowi 11000. Za trzy tygodnie pracy, rewelacja.

Rodzinne wakacje

Teraz junior powtarza rodzicom: - No i kto z kogo powinien brać przykład?
Starszak ma, jako nauczyciel, dłuższe wakacje, ale nie wyjeżdża.

- W tym roku szykują się nam jedynie wakacje kredytowe – tak mówi, bo kredyt mieszkaniowy zaciągnięty, a od jesieni 2021 rata podskoczyła mu o ponad 1100 zł, więc oszczędzać musi.

Junior wakacji kredytowych nie potrzebuje, gdyż stać go na zakupy gotówkowe. Tylko mieszkania sobie nie sprawił: żaden bank nie udzieliłby mu kredytu ze względu na formalny brak stałego zatrudnienia, a i oszczędzać nie potrafi. Mężczyzna wciąż więc wynajmuje lokum. Na wakacje, te wypoczynkowe, wybierze się z rodziną.
Bracia bliźniacy nie stanowią wyjątku. Lepsze wykształcenie niekoniecznie idzie w parze z wyższą wypłatą. - Zmniejszenie się opłacalności wykształcenia świadczy o dysfunkcji systemu społeczno-ekonomicznego, który wkroczył na tory gospodarki rynkowej - tłumaczył prof. Henryk Domański z Instytutu Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk oraz Instytutu Badań Edukacyjnych. - Zgodnie bowiem z logiką transformacji gospodarki rynkowej, zależność ta powinna się raczej kształtować odwrotnie, tzn. opłacalność wykształcenia powinna się zwiększać.

Bywa, że ukończenie szkoły podstawowej gwarantuje lepsze pensje niż wyuczenie się fachu. Potwierdzeniem tego są wnioski płynące z Ogólnopolskiego Badania Wynagrodzeń 2021. Przykładowo: mężczyźni, którzy ukończyli jedynie podstawówkę, zarabiali przed rokiem 4578 zł brutto miesięcznie, natomiast absolwenci zasadniczej zawodówki dostawali 4414.
Niby mamy równouprawnienie, ale dyskryminacja płacowa ze względu na płeć występuje. Nieprzerwanie od kilku lat krajowe dane pokazują, że mężczyźni zarabiają ponad 20 procent więcej niż kobiety. Panie po szkole podstawowej otrzymywały 3500 zł, a po zasadniczej zawodowej - 3460.

Kwestia wyboru

Ci jednak najlepiej wykształceni, czyli po studiach magisterskich, dostawali zwykle ponad dwa razy tyle. Kto tyle by chciał w przyszłości, wybierał szkołę średnią - LO bądź technikum, potem obowiązkowo studia. O zawodówkach zapomniano. Tyle że uczelnie, zwłaszcza oferujące kierunki humanistyczne, zaczęły „produkować” bezrobotnych. Wypuszczały absolwentów, którzy nie mogli znaleźć pracy w wyuczonym zawodzie (co roku na rynek pracy wkraczało przykładowo 100 psychologów, a co 10. znajdował zatrudnienie zgodne z wykształceniem kierunkowym), zaś na prawdziwej produkcji nie było komu pracować.

W 2003 roku wyższym wykształceniem legitymowało się około 15 proc. Polaków, w 2008 - 32 proc. Dzisiaj ponad 42 proc. rodaków może pochwalić się dyplomem ukończenia studiów. Tylu młodych ludzi decydowało się na studia, że powstała swoista luka na niższym szczeblu. Stanowiska, na których wymagane jest wykształcenie zasadnicze zawodowe albo niższe, pozostawały nieobsadzone nawet miesiącami. Kandydatów tam brakowało, bo rozglądali się za bardziej intratnymi posadami.

Odwrotna sytuacja

Wśród osób z wyższym wykształceniem panowała odwrotna sytuacja. Biły się o każde miejsce pracy, jeśli było ono zgodne z ich wykształceniem. W tym samym czasie szefowie firm remontowych czy produkcyjnych walczyli o każdego kandydata. Nawet tego bez kwalifikacji oraz wykształcenia skłonni byli przyjmować, jeszcze przyuczenie do zawodu mu fundowali. Kto zgodził się na ten układ i sprawdził podczas okresu próbnego, ten mógł liczyć na podwyżkę tuż po jego zakończeniu i przejściu na umowę o pracę na czas nieokreślony. Wcale nie musiał wnioskować o wyższą wypłatę. Firma niemal automatycznie podwyżki przyznawała, a na jednej nie poprzestała. To spowodowało, że osoby mające tylko wykształcenie podstawowe (w tym niepełne), gimnazjalne albo zasadnicze zawodowe, po zdobyciu kwalifikacji, zaczęli zarabiać mniej więcej tyle, ile magistrowie lub ich prześcignęli.

Przyglądamy się ofertom pracy, pozostawionym przez pracodawców i przedsiębiorców w powiatowych urzędach pracy w województwie kujawsko-pomorskim. Toruńska firma poszukuje pomocnika na budowę. Będzie mu płacić 4000-6000 zł brutto. Kucharz (może być po podstawówce), którego zamierza przyjąć restauracja z powiatu włocławskiego, otrzyma minimum 7000 zł. Na tych, którzy się wykształcili, nie zawsze czekają kokosy. Firma z Torunia posiada wakat dla pomocy księgowej. Planuje dać jej najniższą krajową, zatem obecnie 3010 zł brutto. Takiej samej stawki niech spodziewa się sekretarka, którą przyjmie przedsiębiorstwo z Bydgoszczy.

Deprecjacja dyplomu studiów

Zdaniem niektórych naukowców, w Polsce występuje zjawisko deprecjacji dyplomu studiów wyższych, spadek jego wartości, gdyż najszybciej rosną wynagrodzenia osób z wykształceniem podstawowym i gimnazjalnym. Tak się dzieje, wszak duża podaż pracy, oferowanej przez absolwentów uczelni, spowodowała spadek dynamiki wzrostu ich wynagrodzeń w stosunku do zeszłych lat. Tym samym, osoby z zawodowym dyplomem oraz absolwenci gimnazjum, pod względem pensji poprawiły swoje położenie wobec najlepiej wykształconych bardziej niż licealiści.

Bydgoscy bracia bliźniacy znają historię swoich rodziców. Dzieciństwo matki i ojca przypadało na czasy powojenne. Nie wykształcili się, bo musieli iść do pracy, aby finansowo pomóc swoim rodzicom. Pracowali za najniższą krajową albo za prawie najniższą i na niskich pensjach doczekali się emerytur, znowu niskich. To dlatego synom od najmłodszych lat radzili się uczyć, żeby potem chłopcy wiedli lepsze życie niż ci rodzice.
Akurat lepiej w życiu wychodzi bliźniakowi-juniorowi. Ostatnio powiedział na gościnie, niby w żartach, że ma życie usłane różami, a brat - kredytami. Ten żart zabolał nie tylko starszaka i jego żonę. Rodziców tak samo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska