Kruszwica nad Gopłem to legendarna stolica państwa polskiego. Jej znakiem rozpoznawczym jest Mysia Wieża - baszta, jaka pozostała po średniowiecznym zamku.
Od kilku lat turyści ciągną do Kruszwicy nie tylko dla historycznych pamiątek i legendy o Piaście i Popielu. Silnym wabikiem jest zataczająca coraz szersze kręgi fama o znajdującym się pod Mysią Wieżą dobroczynnym czakramie. Czakramy to w hinduskiej tradycji magiczne miejsca na ziemi, emitujące korzystną energię. Ich istnienie stwierdzono m.in. w Rzymie, Delhi, Jerozolimie i pod Wawelem w Krakowie.
Chęć do życia
O kruszwickim czakramie coraz częściej pisze prasa, a to sprawia, że nad Gopło przybywają goście_pragnący „doładować" się życiodajną energią. Jak powiedziano „Pomorskiej" w _Nadgoplańskim Oddziale PTTK wiele osób, nawet po krótkim pobycie w pobliżu Mysiej Wieży stwierdza u siebie pozytywne skutki - poprawę samopoczucia, a także wzrost optymizmu i sił witalnych. Podobno ustępują też bóle głowy, stawów i mięśni. Tę zagadkową sprawę badali już bioenergoterapeuci, potwierdzając spostrzeżenia turystów. Co ciekawe, wiele osób przyjeżdża dla czakramu nawet teraz, zimą. Jak informowaliśmy latem, okazało się, że czakram ma jeszcze inne bodźcowe działanie. Z wypowiedzi mężczyzn w sile wieku wynika, że po zwiedzeniu zamkowej baszty lub po krótkim choćby pobycie w jej pobliżu znikają problemy z... potencją! Czyżby więc czakram działał jak afrodyzjak? Wszystko na to wskazuje...
Szwedzka pamiątka?
W ostatnich latach na nowo odżyła też historia tajemniczych skarbów znajdujących się ponoć w rejonie Mysiej Wieży. Opowieści starszych mieszkańców nadgoplańskiego grodu mówią o podziemnym przejściu, które jakoby łączy basztę z kolegiatą - pięknym kościołem o randze bazyliki, jednym z nielicznych zabytków sakralnych w stylu romańskim, jakie dotrwały w Polsce do naszych czasów. Ze słów niektórych kruszwickich seniorów wynika, że w tym przejściu, będącym ciągiem ponurych wilgotnych lochów, zgromadzone są ogromne skarby pozostawione przez Szwedów.
Podczas „potopu" żołnierze szwedzkiej armii zburzyli nadgoplański zamek, z którego jakimś cudem ocalała narożna baszta - Mysia Wieża. W czasie odwrotu, bojąc się utraty zagrabionych bogactw - całą górę wyrobów ze złota i innych kosztowności mieli ukryć właśnie w owych podziemnych korytarzach. Wejścia do podziemi zostały przez nich zasypane, a z biegiem czasu o skarbach zapomniano.
Ktoś coś znalazł...
Wieści o nich odżyły podczas prac wykopaliskowych, jakie prowadzono w drugiej połowie ubiegłego wieku na wzgórzu wokół Mysiej Wieży. Odkopano wówczas wejścia do zagadkowych podziemnych czeluści, ale z różnych powodów zaniechano dalszych badań i na powrót przykryto je ziemią. Jednak w rejonie działań archeologów kilkoro mieszkańców grodu Piasta i Popiela znalazło drobne elementy starej biżuterii, jakieś misternie wykonane puzderka i inne tego rodzaju kosztowne gadżety z czasów minionych. To wystarczyło, aby pogłoski o „szwedzkiej pamiątce" odżyły ze zdwojoną siłą.
Tchnienie historii
- Trudno powiedzieć, ile w nich prawdy. Faktem jest, że nasi przewodnicy podpytywani są przez niektórych gości o ten wątek, ale dopóki nie będziemy mieć w ręku namacalnych dowodów istnienia skarbów, całą sprawę musimy traktować jedynie w kategoriach rozważań - mówi Henryk Zajączkowski, kierownik biura Nadgoplańskiego Oddziału PTTK, opiekującego się Mysią Wieżą. - Nie mielibyśmy jednak nic przeciw odkryciu podziemnych bogactw, bo w ten sposób zyskalibyśmy jeszcze jedną wielką atrakcję dla turystów.
Jeśli ziemia w Kruszwicy rzeczywiście kryje pozostawione przez Szwedów cenne łupy, prędzej czy później zostaną one odnalezione. Niezależnie jednak od tego zapraszamy Czytelników do prastarej stolicy naszego państwa. Okolice Mysiej Wieży są piękne także zimą, a pobyt w pobliżu starych murów pozwoli odczuć tchnienie dawnych stuleci i wywoła także, dzięki czakramowi, pozytywne wibracje.
mówi Henryk Zajączkowski, kierownik biura Nadgoplańskiego Oddziału PTTK, opiekującego się Mysią Wieżą. -
